Chrzanów
Tego proboszcza szanowali także niewierzący
W tym roku przypada 90. rocznica urodzin ks. Zbigniewa Mońko, długoletniego proboszcza parafii św. Mikołaja w Chrzanowie. Niewiele osób wie, że jako wikariusz w latach 50. katechizował młodych pod gołym niebem w pozbawionej kościoła Nowej Hucie.
Urodził się w 1928 roku w Dęblinie jako syn oficera Wojska Polskiego, ale dziecięce i młodzieńcze lata spędził w Myślenicach. Po maturze wstąpił do krakowskiego seminarium duchownego.
Jego pierwszą placówką duszpasterską był Gdów, skąd został przeniesiony do Nowej Huty. Tam był wikariuszem w latach 1954-58. W trudnym czasie współtworzył nowohucką parafię. Mieszkał przy kościele św. Marka w Krakowie. Codziennie dojeżdżał tramwajem do ronda, a potem pieszo lub rowerem docierał do Nowej Huty. Katechizacja odbywała się pod gołym niebem, a nabożeństwa odprawiano w maleńkiej kapliczce, która była jedynym obiektem sakralnym w 80-tysięcznej Nowej Hucie. W następnych latach ks. Zbigniew Mońko pełnił posługę duszpasterską w Zakopanem, Białej, Czarnym Dunajcu, Żywcu i w kościele św. Anny w Krakowie.
W 1972 roku został proboszczem w parafii św. Mikołaja w Chrzanowie. Zaadaptował zabudowania gospodarcze przy plebanii na zaplecze duszpastersko-katechetyczne oraz rozpoczął budowę kościoła Matki Bożej Różańcowej, pomagając nowej parafii do czasu usamodzielnienia.
W sierpniu 1981 roku powołał do życia Klub Inteligencji Katolickiej w Chrzanowie, zostając jego kapelanem.
- Gdy byłem wikarym w Chrzanowie, ks. Zbigniew Mońko zamontował domofon łączący zakrystię z wikarówką. Jeśli w konfesjonałach w kościele było mniej niż dwóch księży, dzwonił domofonem na wikarówkę i domagał się, by księża szybko zjawili się w konfesjonałach, bo „dusza musi mieć wybór!". Nie chciał nigdy skazywać penitenta na jednego spowiednika - wspominał po latach ks. Lucjan Bielas.
Proboszcz zmarł w 1992 roku. Pamiętacie tego księdza, który na dobre zapisał się w dziejach nie tylko parafii, ale także miasta?
Komentarze
4 komentarzy
Przy podziale darów z tak zwanego zachodu wychodził z niego prawdziwy "ksiądz"
Klub Inteligencji Katolickiej w przełożeniu na polski to będzie Klub Inteligencji Powszechnej. Jest się czym chwalić.
wspaniały ksiądz, pamietam jak byłem dzieciakiem i rzucaliśmy z kolegami śnieżkami o ściane plebani, wyskoczył ww. księżulko ustawił nas w szeregu i każdego uderzył w twarz z otwartej ręki. Może wypowie się reszta klasy i opowie o tym zdarzeniu. pozdrawiam
Oczywiście, że pamiętamy! Pamiętamy też o proboszczu z Rospontowej, Michale Potaczało, który odcisnął piętno na życiu wielu parafian. Wspaniały człowiek, wychowawca, patron szkoły.