Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia chrzanowska

Tydzień w krzywym zwierciadle. W kampanii wyborczej marzy mi się odrobina szaleństwa kandydatów

16.10.2015 10:35 | 3 komentarze | 3 418 odsłony | Marek Oratowski

Kampania wyborcza powoli finiszuje. W ostatnich dniach kandydaci na wybrańców narodu jeszcze "dysypali" nowych plakatów i banerów - pisze Marek Oratowski.

3
Tydzień w krzywym zwierciadle. W kampanii wyborczej marzy mi się odrobina szaleństwa kandydatów
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Skąd oni mają tyle kasy? - pytał mnie ostatnio jeden z lokalnych uczestników wyścigu na Wiejską. A ja - chyba naiwnie - odpowiedziałem, że może partia im to wszystko finansuje...

Dziś tylko nieliczni organizują spotkania. A jeśli już, to niekoniecznie się z tym afiszują, co jest dla mnie absurdem. Przecież takie spotkania powinny być głównie dla niezdecydowanych, a nie zadeklarowanych zwolenników. No, chyba, że w praktyce chodzi jedynie o to, by je odfajkować.

Wszystko rozgrywa się na słupach ogłoszeń i w internecie. Na słupach i tablicach tradycyjnie po przejściu ludzi od kandydata X jego podobizna zajmuje całą powierzchnię. W odwecie ludzie kandydata Y przechodzący tą samą drogą jakiś czas później anektują całość dla siebie. I raczej to się nie zmieni. Wszystkie komitety zwierają zwłaszcza szeregi na wieczór przed ciszą wyborczą, by ich było na wierzchu. To znaczy idący do lokalu zobaczyli fizjonomię tej osoby, co trzeba. Pasażerowie komunikacji miejskiej przy okazji mają rozrywkę - komentują hasła i wygląd kandydatów przyklejonych na autobusowych szybach. Przynajmniej związek komunikacyjny zarobi. Czytaj: podwyżka biletów może się przez to troszeczkę opóźni.

A mnie się marzy jakaś niekonwencjonalność i odrobina szaleństwa kandydatów. Na przykład przejazd ludzi ze Zjednoczonej Lewicy po naszych ulicach czerwonym autobusem z dawnych czasów, pochód kandydatów z PO za platformą jak z parad techno lub marsz ludowców w strojach (zielonych) żabek. Ale chyba się takich happeningów nie doczekam. A szkoda, bo to byłoby takie medialne...

W środę znów zawyły syreny. Kolejne ćwiczenia systemu ostrzegania. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w związku z częstotliwością takich testów jakby przyszło co do czego (oby nie), to ludzie będą myśleli, że to kolejne manewry. Dokładnie ta sama sytuacja dotyczy sms-ów wysyłanych z ostrzeżeniami pogodowymi przez dyżurnych z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Chrzanowie. Niektórzy zaczynają je ignorować za którymś razem, skoro często treść zapowiadająca różne fatalne scenariusze nijak ma się do pogody za oknem. Do czasu, aż faktycznie przychodzi nawałnica.

Niedawno powrócił temat wstrząsów, bo w Babicach, Libiążu i na peryferiach Chrzanowa niektórzy ponownie na kilka sekund stracili grunt pod nogami. Znów dała o sobie znać libiąska kopalnia. Od razu niektórzy chcieliby zamykać tę największą żywicielkę regionu. Nie pomyśleli widocznie, że taka decyzja dopiero byłaby prawdziwym trzęsieniem ziemi.