Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia chrzanowska

Za co lubimy Walentynki

14.02.2015 13:02 | 3 komentarze | 8 294 odsłon | Łukasz Dulowski

14 lutego przypada dzień zakochanych. Zapytaliśmy kilka osób, m.in. uczniów, nauczycielkę i posła, co sądzą o tym święcie.

3
Za co lubimy Walentynki
Zakochana para: Kornelia Styrczula i Tomasz Cieplik
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Gimnazjalistkę Kornelię Styrczulę i ucznia technikum Tomasza Cieplika spotkaliśmy w pasażu za domem kultury w Chrzanowie.

- Byliśmy na zakupach, teraz spacerujemy, a potem idziemy do kawiarni - mówi Kornelia.

- Kwiaty dopiero będą - zapewnia Tomek.

- Walentynki lubię za to, że to szczególny dzień, który w całości można spędzić z ukochanym - stwierdza Kornelia.

- Nie musimy się przejmować niczym i nikim, tylko cieszyć się sobą. Tym bardziej, że nie zawsze zdarza się taka okazja, bo Kornelia jest spod Wadowic - zaznacza Tomek, mieszkaniec Zagórza.

- Osobom, kręcącym nosem na Walentynki, radzę po prostu się zakochać - rzuca na odchodnym Kornelia.


54-letni Marian Potępa z chrzanowskiej Cezarówki trzyma w ręku zapakowane wiązanki.

- Trzeba uszanować kobiecość. Bo wie pan... I porządek w domu, i obiadek. Ja akurat daję żonie kwiaty przynajmniej dwa razy w miesiącu. A Walentynki to taki dodatek, ale należy je obchodzić. Niektórzy marudzą, że komercja. Skoro Halloween zaakceptowali, to czemu nie Walentynki - dziwi się pan Marian.


- Lubię Walentynki za to, że przypominają nam o tym, że uśmiech i serdeczność są ważne na co dzień. I nie tylko w relacjach męsko-damskich, gdzie jest uczucie miłości. To powód, aby sobie przypomnieć, że warto codzienność okraszać życzliwością. My w gronie przyjaciół staramy się co roku jechać przykładowo do Krakowa, do teatru, a potem jakaś kawiarnia. Zapraszamy żony na wieczór artystyczny, mając nadzieję, że żony też nas zapraszają, bo to święto dwóch stron - przypomina poseł Tadeusz Arkit z Libiąża.


A jak nauczyciele podchodzą do Walentynek? Zapytaliśmy Renatę Wojcieszek z Alwerni, pracującą w szkole w Brodłach i Porębie Żegoty.

- Tłumaczę dzieciom, skąd się wzięły Walentynki, żeby to nie było dla nich puste słowo. Jednocześnie odrzucam wszelki blichtr i tandetę, ponieważ szkoła nie jest po to, żeby upowszechniać kicz typu kolorowe misie i serduszka. Walentynki to okazja do rozmów o wielu aspektach miłości, bo miłość to kwiaty i ciernie. Przecież nawet tęsknota boli - zauważa pani Renata.