Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Żył dla innych

28.08.2009 10:59 | 0 komentarzy | 4 246 odsłony | red
Stanisław Ciupek odszedł jedenaście lat temu, ale pamięć o nim wciąż trwa. Był nie tylko aktywnym działaczem, dla którego nie było spraw nie do załatwienia, ale przede wszystkim wspaniałym człowiekiem, którego wspomina się do dziś.
0
Żył dla innych
Był medialny. Nie stronił od dziennikarzy (Stanisław Ciupek stoi w środku).
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Stanisław Ciupek (1941 - 1998)

Stanisław Ciupek odszedł jedenaście lat temu, ale pamięć o nim wciąż trwa. Był nie tylko aktywnym działaczem, dla którego nie było spraw nie do załatwienia, ale przede wszystkim wspaniałym człowiekiem, którego wspomina się do dziś.

Całe życie był związany z Regulicami. Tu się urodził, chodził do szkoły podstawowej i mieszkał.
Ważnym miejscem w jego biografii jest też Chełmek, gdzie uczęszczał do szkoły i pracował. To właśnie w Zakładach Obuwniczych w Chełmku poznał panią Stanisławę - swoją przyszłą żonę. Pobrali się w lipcu 1963 roku. Następnego roku na świat przyszło ich pierwsze dziecko - córka Bożena, a potem - w 1968 syn Grzegorz. Pan Stanisław doczekał się też trojga wnucząt: Łukasza, Sylwii i Ani.

Sołtys spraw codziennych
W 1996 roku został sołtysem Regulic. Jak wspomina żona - pani Stanisława, chciał kandydować już wcześniej, ale nie pozwalały na to obowiązki związane z prowadzeniem gospodarstwa. Działał na rzecz mieszkańców swojej wsi również jako radny. Dbał o sprawy codzienne, o ludzi. Mówił, że gdyby czegoś nie załatwił do końca, byłoby mu wstyd przed tymi, którym obiecywał.

Gdy ludzie przychodzili po radę albo pomoc, rzucał wszystko. Czasem, gdy ktoś przyszedł w porze obiadowej, pan Stanisław bez zastanowienia odchodził od stołu, by wysłuchać i poradzić. Człowiek był najważniejszy. Szanował ludzi, a oni odwzajemniali się tym samym. Każdą sprawę doprowadzał do końca. - Gdy wyrzucono go drzwiami, wracał przysłowiowym oknem, bo gdy sobie coś postanowił, zawsze osiągał cel. Nigdy nie odpuszczał, bo wierzył w słuszność podjętych działań - tak zapamiętali go mieszkańcy wsi. Był uparty, dociekliwy, czasem natrętny. Niektórzy uważali, że to wady, ale czas pokazał, że te cechy były przepustką do sukcesów.

Taki po prostu był
Do dziś w Regulicach słychać głosy, że gdyby nie pan Stanisław, nie doszłoby do wielu inwestycji, a mnóstwo spraw nie miałaby pomyślnego zakończenia.
- Nie wiem, skąd ten zapał do pracy społecznej. Taki po prostu był. Chętny do pomocy i podejmowania inicjatyw, by ludziom żyło się lepiej - mówi żona. To była pasja działania.
Kiedy patrzył na ludzi zjeżdżających z całej wsi do punktów czerpania wody podczas jednego, wyjątkowo suchego roku, wiedział, że tak nie może być. Doprowadził do budowy wodociągu w Regulicach. Nie było to łatwe zadanie. Udało się z pomocą mieszkańców. Zdawał sobie świetnie sprawę, że bez niej nie osiągnąłby wiele. Wiedział, jak zarazić innych zapałem do pracy. Z każdego człowieka umiał wydobyć entuzjazm i chęć do działania. Patrząc na jego zaangażowanie, nie można było odmówić, gdy prosił o wsparcie. Regulicom potrzeba było kogoś pełnego samozaparcia i odwagi, takiego jak pan Stanisław. On miał w sobie charyzmę, której dziś często brakuje ludziom.
Drugą poważną inwestycją była instalacja gazociągu. Sceptyków zachęcił, niepewnych przekonał i osiągnął cel. Nie tylko był przy ważnych dla wsi wydarzeniach, on w nich aktywnie uczestniczył, doglądał, by wszystko było jak należy, a kiedy zaszła taka potrzeba, podwijał rękawy koszuli, sięgał po narzędzia i pracował razem z ludźmi.

Przeszkody go mobilizowały
Dla niego nie było spraw trudnych. Kiedy pojawiał się problem, pan Stanisław natychmiast szukał rozwiązania. Przeszkody jeszcze bardziej go mobilizowały. Wiedział, że ludzie mu zaufali powierzając funkcję sołtysa i nie mógł ich zawieść. Było go wszędzie pełno, znał dobrze mieszkańców Regulic i trapiące ich problemy. Kiedy zakończył jedną sprawę, już myślał nad kolejnym przedsięwzięciem.
- Pewnie, że czasem się denerwowałam, kiedy był taki zajęty - mówi żona, ale szybko dodaje, że zawsze wspierała męża w każdym podjętym działaniu. Przecież takiego go pokochała: pełnego poświęceń dla innych, oddanego sprawom, w które się zaangażował.
Nawet kiedy wiedział, że jest chory i przyszedł czas, by zadbać o siebie, nie oszczędzał się. W 1997 roku pomagał przy zbiórce żywności dla powodzian z Dolnego Śląska. Zapominał o sobie, by pomóc tym, których los tak bardzo doświadczył zabierając im dorobek całego życia. Z chorobą walczył przez półtora roku. Mógłby zrobić jeszcze wiele, bo zapału nie brakowało nigdy. Odszedł za wcześnie.

Gdyby Staszek żył
Po jednych zostają tylko zdjęcia, po innych wspomnienia. Są i tacy, o których z czasem się zapomina. Pan Stanisław pozostawił po sobie dzieła, z których korzystają i korzystać będą następne pokolenia. W pamięci pozostaje wciąż żywy, bo o takich ludziach nie sposób zapomnieć. Uśmiechnięty, życzliwy dla innych, a kiedy trzeba uparty.
Dziś brakuje ludzi, którzy potrafią dać siebie innym nie licząc na korzyści, ale zwyczajnie - z dobrego serca. Kiedy pojawia się jakiś kłopot, często słyszy się „gdyby Staszek żył”. Bo to, co dla jednych było nieosiągalne, dla niego było kolejnym zadaniem, które trzeba zrealizować. Umiał pozyskać sojuszników i przekonać ich do współdziałania.
Wiedział, że wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem, a latać możemy dopiero wtedy, gdy obejmiemy drugiego człowieka.
Magdalena Ryba

Był medialny. Nie stronił od dziennikarzy (Stanisław Ciupek stoi w środku).

Przełom nr 33 (901) 19.08.2009