Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Portret człowieka religijnego

07.04.2010 13:59 | 1 komentarz | 3 249 odsłony | red
Stanisław Dziura (1931-1990) Zaangażował się mocno w sprawy parafii św. Mikołaja w Chrzanowie. Potrafił namówić górników do niesienia baldachimu w Boże Ciało czy zradiofonizowania kościoła. Całe zawodowe życie związał z Fablokiem, gdzie był cenionym fachowcem.
1
Portret człowieka religijnego
Stanisław Dziura przy fontannie we Lwowie, gdzie mieszkała jego siostra
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Stanisław Dziura (1931-1990) 

Zaangażował się mocno w sprawy parafii św. Mikołaja w Chrzanowie. Potrafił namówić górników do niesienia baldachimu w Boże Ciało czy zradiofonizowania kościoła. Całe zawodowe życie związał z Fablokiem, gdzie był cenionym fachowcem.

Pochodził z Chmielnika Rzeszowskiego, wioski na Podkarpaciu. Jego rodzice trudnili się pracą na roli. Miał czworo rodzeństwa. Już jako dziecko musiał wykazać wiele samozaparcia, pokonując codziennie wielokilometrową drogę do szkoły.

Zapracowany konstruktor
Jako dwunastolatek razem z siostrą przyjechał do Chrzanowa. Naukę kontynuował w zasadniczej szkole zawodowej, a następnie fablokowskim technikum. Potem były studia na Politechnice Krakowskiej, gdzie został specjalistą od pojazdów szynowych, uzyskując tytuł inżyniera. Nic dziwnego, że zawodowe życie związał z Fablokiem. Przepracował tam prawie 43 lata. Najpierw jako brakarz, potem konstruktor na wydziale W-5. Projektował lokomotywy opuszczające mury chrzanowskiej fabryki.

W połowie lat 60. Stanisław Dziura założył rodzinę.

- Pobraliśmy się po zaledwie trzymiesięcznej znajomości. Niedługo potem na świat przyszli synowie. Najpierw Jacek, potem Rafał. Dostaliśmy zakładowe mieszkanie i przeprowadziliśmy się do bloku. Mąż był w tygodniu bardzo zapracowany. W końcu na jego głowie było utrzymanie całej rodziny, bo ja nie pracowałam. Jednak w sobotę zawsze miał czas dla dzieci. Pamiętam, jak robiąc pierogi uczył chłopców matematyki - wspomina Maria Dziura.

Jej mąż był bardzo zaangażowany w działalność w macierzystej parafii św. Mikołaja. Uważano go za prawą rękę ówczesnego proboszcza ks. Zbigniewa Mońki. Działał w radzie parafialnej oraz Klubie Inteligencji Katolickiej. Bliskie mu były ideały Solidarności. Razem ze związkowcami między innymi wieszał krzyże w chrzanowskim liceum. Znał się też na radiofonizacji. Zakładał głośniki nie tylko w lokalnych kościołach.

- Zawsze jak jestem w sanktuarium w Płokach, to zmówię zdrowaśkę za Stanisława. Wiem, że napracował się tam przy nagłośnieniu uroczystości nałożenia koron na obraz Matki Bożej - opowiada Ryszard Wyrobiec, przewodniczący fablokowskiej Solidarności.

Nękali go, ale robił swoje
Wielu pracowników fabryki do dziś ma książki religijne, jakie w stanie wojennym Stanisław Dziura rozprowadzał wśród załogi. Podobno literaturę przywoził z klasztoru w Czernej. Miał też swoje zasługi w wywalczeniu pozwolenia na budowę kościoła Matki Bożej Różańcowej.

Nic dziwnego, że taka szeroka działalność społeczno-religijna nie uszła uwadze władz.

- Czasami przychodzili do domu panowie ubrani po cywilnemu i wypytywali o męża. Do dziś jeszcze odgłos kroków na klatce schodowej budzi we mnie niepokój. Niekiedy wzywali go na milicję i przesłuchiwali. To był taki sposób na nękanie go. Ale on i tak robił swoje - dodaje Maria Dziura.

Jej mąż miał też prawdziwą smykałkę do naprawiania telewizorów. Często za naprawę brał symboliczną tylko zapłatę lub robił to bezpłatnie. Naprawa odbiornika była też często sposobnością do nawiązania rozmowy, schodzącej zazwyczaj na sprawy religijne i społeczne. Często widywano go, jak z wypełnioną narzędziami torbą przemierzał Chrzanów.

Zmarł w styczniu 1990 roku. Dostał zawału w czasie snu. Z utęsknieniem czekał na wolną Polskę, ale niedługo się nią nacieszył. Stanisław Dziura spoczywa na chrzanowskim cmentarzu; jego grób jest w pobliżu kaplicy.
Marek Oratowski

Przełom nr 13 (932) 31.03.2010