Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Z ziemi polskiej do włoskiej

17.11.2010 15:42 | 0 komentarzy | 4 304 odsłony | red
Franciszek Kurek z Sierszy, nim ochotniczo wstąpił do Legionów, wiódł spokojne życie pracownika trzebińskiej huty. Z I Brygadą Legionów walczył o Polskę pod Łowczówkiem, Konarami, Jastkowem i Kostiuchnówką, ale za swoją wymarzoną Ojczyznę zginął nie na ziemi polskiej, ale na froncie włoskim.
0
Z ziemi polskiej do włoskiej
Franciszek Kurek z Sierszy w mundurze legionisty
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Franciszek Kurek z Sierszy, nim ochotniczo wstąpił do Legionów, wiódł spokojne życie pracownika trzebińskiej huty. Z I Brygadą Legionów walczył o Polskę pod Łowczówkiem, Konarami, Jastkowem i Kostiuchnówką, ale za swoją wymarzoną Ojczyznę zginął nie na ziemi polskiej, ale na froncie włoskim.

Przyszły legionista urodził się 8 marca 1894 roku w domu, który stał wtedy przy dzisiejszej ulicy Młyńskiej. Był najstarszym z czworga rodzeństwa. Wykształcenie, które zdobył, starczało na piastowanie urzędniczego stanowiska w hucie w Trzebini, ale wybuch I wojny światowej sprawił, że Franciszek porzucił swoją posadę i wstąpił ochotniczo do Legionów.
Z frontu przysyłał listy i fotografie, a jego rodzina i przyjaciele odpisywali na adres Poczta polowa 118. Ci bardziej wtajemniczeni wiedzieli, że korespondencja trafia do II plutonu, III kompanii, III batalionu I pułku piechoty Legionów. Techniczna wiedza młodego legionisty była zapewne przyczyną skierowania go do 1. oddziału karabinów maszynowych. Z czasów służby w tej jednostce zachowało się zdjęcie obsługi karabinu maszynowego schwarzlose. Trudno po latach stwierdzić, czy Franciszek był fotografem, czy też utrwalono go jako celowniczego śmiercionośnej broni.

Trudy żołnierskiego życia osładzała mu obfita korespondencja. Franciszek podobał się kobietom. Pisały do niego przyjaciółki z Sierszy i Chrzanowa, a także siostry z polowego lazaretu.

Na szlaku bojowym I Brygady zyskał uznanie przełożonych i dosłużył się stopnia oficerskiego. W tym czasie musiał stacjonować w pobliżu sztabu, bo na zdjęciach, które dostawała wtedy rodzina widać m.in. brygadiera Piłsudskiego. Potem przyszły złe czasy dla Franciszka Kurka i Legionów. Kryzys przysięgowy z lipca 1917 roku doprowadził do rozwiązania Legionów, a część legionistów pochodząca z Galicji trafiła na front włoski i została wcielona do oddziałów austro - węgierskich, głównie zaś do galicyjskich pułków, złożonych w dużej części z Polaków, m.in. 20 pp, 56 pp, i 100pp. We Włoszech Franciszka opuściło żołnierskie szczęście. Zginął 22 marca 1918 roku. Nazwa miejscowości, w której go pochowano była wciąż w rodzinie powtarzana, ale jej nie zapisano i po latach nikt już nie jest pewien jak ona właściwie brzmi.

W piętnastą rocznicę odzyskania niepodległości ci, którzy o nią walczyli zostali wyróżnieni Krzyżami Niepodległości. Odznaczenie to nadawał prezydent RP na wniosek Komitetu Krzyża i Medalu Niepodległości. Franciszek Kurek swojego krzyża nie zobaczył, ale na pewno cieszyłby się z pietyzmu z jakim to odznaczenie jest w rodzinie przechowywane. Na dyplomie nadania z datą 9 października 1933 roku złożył podpis Józef Piłsudski jako Przewodniczący Komitetu Krzyża i Medalu Niepodległości.

W rękach rodziny oprócz odznaczenia pozostały także bardzo liczne fotografie. Z jakich powodów Franciszek Kurek nie chciał, aby oglądali je obcy. Pisał: ,,Fotografii nie pokazywać. Schować porządnie. Wszystkie!”. Może wiązało się to z obawą przed aresztowaniem po kryzysie przysięgowym? Jak było na prawdę nigdy się już nie dowiemy, a fotografie najwyższa pora pokazać, bo nie zdradzają już żadnej tajemnicy, tylko przypominają człowieka, który szedł po wolność z ziemi polskiej do włoskiej.
(l)

Fotografia pochodzi z domowego archiwum Ewy Siemek

Przełom nr 45 (964) 9.11.2010