Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Przymus zupełnie dobrowolny

30.09.2009 12:29 | 0 komentarzy | 6 538 odsłon | red
Rodzic zwykle nie ma wpływu na to, w którym towarzystwie ubezpieczeniowym wykupuje polisę dla swojego dziecka, choć powinien. Najczęściej decyduje o tym dyrektor szkoły. Co więcej, większość rodziców nie zdaje sobie sprawy, że ubezpieczenie to ma charakter dobrowolny.
0
Przymus zupełnie dobrowolny
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rodzic zwykle nie ma wpływu na to, w którym towarzystwie ubezpieczeniowym wykupuje polisę dla swojego dziecka, choć powinien. Najczęściej decyduje o tym dyrektor szkoły. Co więcej, większość rodziców nie zdaje sobie sprawy, że ubezpieczenie to ma charakter dobrowolny.

Pierwszy dzwonek po wakacjach. Nauczyciel podaje uczniom ważne informacje do przekazania w domu. Plan lekcji na najbliższe dni, wykaz podręczników, opłata za mundurek, wysokość składki na komitet rodzicielski oraz opłaty za ubezpieczenie. Z góry ustalone stawki. Rodziców, w zdecydowanej większości, nie interesuje wartość polisy czy warunki wypłaty ewentualnego odszkodowania. Płacą, bo zobligował ich do tego wychowawca klasy. Jak się jednak okazuje, wbrew temu, co usłyszeli na wrześniowych wywiadówkach, ubezpieczenie NNW wcale nie jest obowiązkowe. Wielu ta wiedza przyda się pewnie dopiero za rok.
­- W naszej szkole ubezpieczyciela wybiera rada rodziców. Robi to już na początku lipca, aby polisa była ważna od 1 września. Jeżeli rodzice odmawiają ubezpieczenia dziecka, wówczas prosimy ich o napisanie stosownego oświadczenia - stwierdza Dariusz Bielec, dyrektor Gimnazjum nr 3 w Trzebini.
Najczęściej jednak informacja o składce przekazywana jest rodzicom w formie polecenia, z którym się nie dyskutuje.
- Wczoraj na zebraniu wychowawczyni przekazała nam wiadomość - ile i do kiedy należy wpłacić na ubezpieczenie. Prawdę mówiąc, to nawet nie wiem, którego ubezpieczyciela wybrała szkoła i na jakich warunkach - można usłyszeć od wielu rodziców

Taktyka dyrektorów
Dyrektor I LO w Chrzanowie Bożena Bierca wolałaby dobrowolnego aspektu ubezpieczeń uczniów nie nagłaśniać. Boi się masowej rezygnacji z płacenia ubezpieczenia w szkole, co wpłynęłoby niekorzystnie na wysokość stawki przeliczonej na jednego ucznia. Szkoła bowiem od lat podpisuje umowę z tym samym - sprawdzonym - towarzystwem, ubezpieczającym wszystkich licealistów, dzięki czemu zyskuje kilkanaście wolnych polis dla uczniów w trudnej sytuacji materialnej.
- Monopol w przypadku ubezpieczeń uczniów skończył się już dawno - przekonuje jednak Marek Baran z centrali Allianz Polska.
Ale to na razie warszawski porządek. Pomimo, że monopolu oficjalnie nie ma, w nowym liceum w Chrzanowie, podobnie jak w Staszicu, ubezpieczyciel zwykle jest ten sam. Ale jak podkreśla dyrektor II LO Andrzej Bieda wszystkie oferty przekazuje zawsze radzie rodziców i to w ich ręku jest załatwienie sprawy. Podkreśla, że nikogo nie przymusza do ubezpieczenia.

Taktyka ubezpieczycieli
Firmy ubezpieczeniowe prześcigają się w ulepszaniu ofert. Jak zgodnie podkreślają, z powodu rynkowej konkurencji muszą stale rozbudowywać wariant podstawowy.
- Warto podkreślić, że standardowe ubezpieczenie działa przez cały rok szkolny i chroni dzieci 24 godziny na dobę, również w czasie wakacji, niezależnie, gdzie się znajdują - zaznacza krakowski przedstawiciel Warty SA. - Bardzo rzadko wiedzą o tym rodzice i nauczyciele. Często pytają, czy podczas wycieczki szkolnej trzeba wykupywać dodatkowe ubezpieczenie. Jeśli dziecko ma standardową polisę NNW w szkole, nie ma takiej potrzeby. Chyba, że uczniowie wyjeżdżają za granicę.
Jest jednak firma, która prześcignęła konkurentów. Rzecznik Allianz z dumą zaznacza, że ich ubezpieczenie NNW działa nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Za skorzystanie z oferty danego towarzystwa szkoły mogą też liczyć na bonusy w postaci bezpłatnego OC nauczycieli, zakupu pomocy naukowych, ale najczęściej otrzymują kilkanaście bezpłatnych polis. Jakie dokładnie są to profity, ani dyrektorzy, ani przedstawiciele ubezpieczeniowi nie chcieli zdradzić.

Dla „Przełomu”
Agata Szuta, małopolska wicekurator oświaty
Ubezpieczenia w szkołach nie są obowiązkowe. Żaden nauczyciel nie może przymuszać rodziców do wykupu takiej polisy. Wybory ubezpieczyciela powinna dokonać rada rodziców w porozumieniu z dyrektorem.

Dariusz Baran

Bez przymusu
Istotą ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków jest wypłata odszkodowania za trwały uszczerbek na zdrowiu, czyli np. złamaną rękę czy rozbitą głowę. Nieprawdą jest, że bez ubezpieczenia NNW dziecko może mieć problemy z miejscem w szpitalu czy fachową pomocą lekarską - to zapewnia ubezpieczenia zdrowotne rodziców. Wysokość odszkodowania uzależniona jest od stopnia kalectwa, ale też od sumy ubezpieczenia. Zgodnie ze stanowiskiem Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków uczniów - w rozumieniu ustawy z dnia 22 maja 2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych (Dz. U. Nr 124, poz. 1152 z późn. zm) - nie ma statusu ubezpieczenia obowiązkowego.

Obowiązek nauczycieli
Zgodnie z kodeksem cywilnym nauczyciel bierze pełną odpowiedzialność za ucznia w czasie lekcji. Gdy dziecku stanie się coś złego, rodzice mogą od nauczyciela żądać zadośćuczynienia. W sytuacji, w której uczeń nie ma polisy NNW - forsowanej przez pedagogów - rodzic mógłby zażądać od nauczyciela pokrycia kosztów leczenia czy ewentualnego odszkodowania. Pieniądze te ściągane są wówczas z obowiązkowej polisy OC nauczycieli. Milczenie nauczycieli w sprawie dobrowolności ubezpieczenia uczniów wydaje się więc w tej sytuacji zrozumiałe.

Przełom nr 38 (906) 23.09.2009