Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Hamburger to słowo... niemieckie!

28.04.2010 12:54 | 1 komentarz | 17 808 odsłon | red
Polszczyzna łatwizna (42)
1
Hamburger to słowo... niemieckie!
Maciej Malinowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Słowo hamburger wcale nie jest świeżą pożyczką z angielszczyzny amerykańskiej ostatnich kilkunastu lat, kiedy to weszły do języka polskiego takie nazwy jak fast food, hot dog, sandwich, grill, lunch czy popcorn. Istnieje ono w zasobie leksykalnym języka polskiego mniej więcej od połowy lat 60. ubiegłego wieku, odnotowane po raz pierwszy w suplemencie Słownika języka polskiego PWN z 1969 r.: hamburger `niewielki, okrągły kotlet z mielonego mięsa wołowego, smażony zwykle bez tłuszczu`.

- Skorzystałam z oferty baru Praha i wstąpiłam na nowość: hamburgery - pisała w 1965 r. reporterka „Życia Warszawy”.

Etymologicznie chodzi o wyraz niemiecki. Z punktu widzenia gramatycznego hamburger to przymiotnik od nazwy miejscowej Hamburg, co po polsku znaczy: hamburski. Właśnie w tym niemieckim mieście przeszło sto lat temu niejaki Fletcher Davis, z zawodu garncarz, pierwszy zaczął przyrządzać (na grillu) okrągłe, siekane kotlety z wołowiny na grzance, z dodatkiem sałatki, musztardy i majonezu, które sprzedawał następnie podczas wystaw garncarskich (widać wytwarzanie samych glinianych garnków nie było zbyt dobrym interesem...).

Kiedy ów pomysł przeniósł później za ocean (do New Haven w stanie Connecticut), zaczęto na ową prostą i szybką w przyrządzeniu potrawę mówić: hamburger steak, czyli `stek rodem z Hamburga`; `hamburski kotlet`; `befsztyk po hambursku`.

Jak to nieraz bywa z nazwami dwuwyrazowymi, człon steak (słowo bądź co bądź pospolite) okazało się wkrótce zbyteczne. W obiegu pozostał wyraz hamburger, który po latach upowszechnił się w znaczeniu `okrągły kotlet z mielonego mięsa wołowego w rozkrojonej bułce, ugarnirowany sałatką, pomidorem, ketchupem czy ogórkiem marynowanym`. Dziś hamburger to główny składnik menu lokali i punktów gastronomicznych szybkiej obsługi, czyli produktów spod znaku fast food.

Według innej hipotezy nazwę hamburger wymyślił już w XVIII w. jeden z amerykańskich marynarzy, którzy przypłynąwszy do portowego miasta Hamburg, ochoczo posilali się wołowymi stekami. Bułka z takim kotletem w środku tak bardzo wszystkim smakowała, że nazwali ją po prostu hamburgerem (oczywiście, na cześć miasta). Jakkolwiek było, słowo hamburger należy wywodzić od nazwy miasta Hamburg, tak jak np. rzeczownik frankfurterki (inaczej `krótkie, cienkie suche kiełbaski z mielonego mięsa`) - od nazwy Frankfurt (frankfurter, czyli `frankfurcki`, plus przyrostek zdrabniający -ki). Ten dość długi wywód potrzebny był mi do tego, żeby pokazać, iż z nazwą hamburger nie powinno się eksperymentować, tzn. sztucznie wydzielać z niej cząstki -burger i wstawiać przed nią inne wyrazy. A jednak tak się stało...

Oto zza oceanu, wraz z ekspansją sieci barów szybkiej obsługi McDonald`s czy KFC, przywędrowały do nas różne „odmiany” hamburgerów, czyli cheeseburgery, chickenburgery i fishburgery. Dziś każdy (nawet ktoś, kto nie zna za dobrze angielskiego), wie, że cheeseburger to `hamburger z plasterkiem sera` (ang. cheese `ser`), chickenburger to `bułka z kotletem z kurczaka` (ang. chicken `kurczak`), a w fishburgerze wołowina zastąpiona została rybą (ang. fish `ryba`).

Amerykanie nie przejęli się tym, że człon ham- stanowił integralny element wyrazu hamburger, tylko bez wahania zastąpili go cząstkami chesse, chicken albo fish i wypuścili w świat nowe rodzaje kotletów bez panierki w bułce. Z punktu widzenia handlowego, marketingowego był to niewątpliwie strzał w dziesiątkę, gramatycznie - na pewno nie, została bowiem pogwałcona budowa i etymologia słowa hamburger (powstałego przez dodanie do hamburg- przyrostka -er). Nieoczekiwanie stworzony został rzeczownik burger (`rodzaj bułki z różnym nadzieniem, najczęściej z wołowiną, kurczakiem, rybą, soją`), którego nie znała wcześniej angielszczyzna.

Ów neologizm rodem z american english (są i tacy, którzy słowo hamburger rozumieją tak: ham `szynka` i burger `rodzaj bułki`) - co oczywiste - przedostał się i do naszego języka. Zetknąłem się już z nazwami: burgery jarskie, burgery wegetariańskie, burgery warzywne, burgery z soczewicy, burgery z indyka, burgery jagnięce z miętą, burgery bekonowe.

W tej sytuacji - nie ma rady - trzeba chyba jak najszybciej wprowadzić do słowników słowo burger i nadać mu „amerykańską” definicję (`rodzaj bułki`), skoro znajdują się w nich już formy cheeseburger, chickenburger, fishburger. Z dwojga złego niech będą w obiegu określenia burgery jarskie, burgery wegetariańskie, a nie: hamburgery jarskie czy hamburgery wegetariańskie...
Maciej Malinowski

Przełom nr 16 (935) 21.04.2010