Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Ubezpiecz się, bo możesz stracić majątek

15.09.2010 13:47 | 0 komentarzy | 4 490 odsłony | red
FINANSE. Czy majowe powodzie i ostatnie podtopienia zachęciły ludzi do ubezpieczania swoich domów? Sprawdziliśmy, ile musimy za to zapłacić i czy się to w ogóle opłaca?
0
Ubezpiecz się, bo możesz stracić majątek
Nie tylko powódź może zniszczyć dorobek naszego życia. Trąby powietrzne także potrafią wyrządzić ogromne szkody. Ubezpieczenie to ochrona przed tego rodzaju zdarzeniami losowymi.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

FINANSE. Czy majowe powodzie i ostatnie podtopienia zachęciły ludzi do ubezpieczania swoich domów? Sprawdziliśmy,
ile musimy za to zapłacić i czy się to w ogóle opłaca?

Okazuje się, że ubezpieczenie za kilkaset złotych rocznie, w przypadku np. powodzi, może być zbawieniem dla rodzinnego budżetu. Ale ludzie i tak nie biorą sobie tego do serca, licząc, że kataklizm ich ominie.

Interesują się tematem
- Są osoby przychodzące do agencji i pytające o oferty dotyczące ubezpieczenia domu oraz znajdującego się w nim mienia. Jednak niewielu z nich korzysta - mówi Ryszard Szymutko, kierownik Agencji Ergo Hestia w Chrzanowie. - Popełniają błąd. Nie są to bowiem duże wydatki. Poza tym składka ubezpieczeniowa jest raz w roku. Istnieje też możliwość płatności na raty. A mogą uchronić nas przed ogromnymi wydatkami w momencie, gdy sami zostaniemy dotknięci nieszczęściem, np. spowodowanym powodzią - dodaje.
Jego słowa potwierdza Małgorzata Talowska z towarzystwa ubezpieczeniowego Warta w Trzebini.
- Odczuliśmy większe zainteresowanie po majowych powodziach, dużo ludzi zaczęło pytać o zakres ubezpieczenia, odpowiedzialność czy też likwidację szkód, głównie powodziowych - mówi Talowska. - Ale wielu klientów po usłyszeniu składki zniechęca się do ubezpieczenia.

Bywają zazdrośni
W maju w całym kraju ludzie walczyli z wielką wodą. Wiele osób nie miało ubezpieczonych domów. Korzystali z rządowych dopłat dla powodzian, które de facto pochodzą z naszych podatków.
- Spotkałem się z krytyką wśród ludzi mających ubezpieczone domy. Zastanawiali się dlaczego państwo rozdaje nasze wspólne pieniądze osobom niemyślącym o tym, aby się ubezpieczyć i zadbać o swoje bezpieczeństwo - opowiada Szymutko.
W jego ocenie, dużo ludzi zasłania się brakiem pieniędzy na zabezpieczenie finansowe swojego majątku. Podobne odczucia ma także Ewa Lasoń, kierownik biura ubezpieczeniowego „JB” Henryk Wyrwa w Krzeszowicach.
- Kilka nowych osób pytało ile kosztuje takie ubezpieczenie, ale wystawiliśmy niewiele polis. Ludzie napatrzyli się w telewizji na tragedie innych, których dotknęła powódź, ale o sobie nie myślą - opowiada Lasoń. - Kiedy zadaję pytanie czy mają ubezpieczony dom, to najczęściej słyszę, że nie. Pokazuję wtedy, że koszt ubezpieczenia domu nie jest duży. Słyszę jednak, że się zastanowią bądź porozmawiają z małżonkiem. Na tym się kończy...

Ile to kosztuje?
Tymczasem wychodzi na to, że opłaty nie są duże, a w dodatku roczne. Stawki - rzecz jasna - dyktują firmy. Z reguły jednak mowa o 0,85 proc. wartości nieruchomości. Dla przykładu, chcielibyśmy ubezpieczyć od zdarzeń losowych w Ergo Hestii dom, liczący 200 mkw. Jego wartość rzeczoznawca wycenił na 600 tys. zł. Do tego w obawie o utratę tzw. mienia ruchomego (meble, ubrania, sprzęt RTV i AGD), wartego 20 tys. zł, wykupujemy jeszcze lepszy pakiet.
- Ochrona domu w tzw. pakiecie „Hestia 7” kosztuje nas w tym przypadku 459 zł, a pozostałych rzeczy 108 zł. I to tak wiele? - pyta Szymutko.
Problem pojawia się jednak w przypadku terenów zalewowych. Ubezpieczyciele niechętnie się nimi opiekują. Jeśli jednak już się zdecydują, wówczas ceny polis rosną.
Inny przykład stawek dotyczy ubezpieczenia domu jednorodzinnego o wartości 300 tys. zł w firmie Warta. Inwestując w pakiet „dom komfort”, dotyczący wszelkich zdarzeń losowych (wichury, gradobicie, powódź, zalanie, przepięcia elektryczne, uderzenie piorunu itp.), płacimy rocznie 342 zł.
- Oferta zakłada, że klient nie ma żadnych dodatkowych zabezpieczeń domu, dających dodatkowe zniżki - wyjaśnia Małgorzata Talowska z Warty w Trzebini. - Po majowych powodziach i zresztą nie tylko, widać, że nie możemy liczyć jedynie na pomoc ze strony gminy czy państwa, bo czeka nas duże rozczarowanie - przyznaje.
Inna sprawa, że na pieniądze od ubezpieczyciela poszkodowani czekają nierzadko wiele miesięcy. Do dzisiaj wiele z ofiar majowych powodzi czeka na wypłatę odszkodowania.
Mateusz Kamiński

Przełom nr 36 (955) 8.09.2010