Przełom Online
ALWERNIA. Idą śladami rotmistrza Witolda Pileckiego
Bernardyńskie opactwo to ważny punkt na mapie rajdu, którego celem jest rekonstrukcja ucieczki z Auschwitz. Tu w 1943 roku schronił się Pilecki i jego towarzysze. Pomagał im ksiądz Jan Legowicz. Był to jeden z przystanków na trasie liczącej 130 km, która kończy się w Wiśniczu. Taki sam dystans mają do pokonania czterej muzycy Fortecy: Maksymilian, Marek, Patryk i Marcin. Zdecydowali się podążać śladem bohaterów, by uczcić ich pamięć i znaleźć inspirację do swojej twórczości.
– Warto było to zrobić. Wczoraj przeszliśmy 30 kilometrów. Nocowaliśmy pod gołym niebem na wzgórzu Lipowiec. Złapał nas deszcz i musieliśmy się schronić pod zadaszeniem. Pilecki szedł bez jedzenia 36 godzin. My aż 39, bo ostatni posiłek jedliśmy w piątek o 21. Ale ten głód nie jest tak dokuczliwy, jak ból nóg – przyznaje Maksymilian, wokalista zespołu Forteca. Efektem udziału w niezwykłym przedsięwzięciu ma być utwór poświęcony Witoldowi Pileckiemu.
Muzycy rozpoczęli marsz w piątek, przekraczając bramę byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. W niedzielę rano dotarli do Alwerni, a w nocy czeka ich kilka godzin marszu do Czernichowa. Stąd ruszą do Tyńca, a następnie w okolice Niepołomic. Wędrówkę zakończą 2 maja idąc starą drogą z Bochni do Wiśnicza.
Organizatorem przedsięwzięcia jest Stowarzyszenie Auschwitz Memento.
– Chcemy w ten sposób przypomnieć niezwykłe wydarzenia i oddać hołd bohaterskim uciekinierom – podkreśla Bogdan Wasztyl.
Na zaproszenie stowarzyszenia do Alwerni przyjechał Andrzej Pilecki, syn rotmistrza Pileckiego oraz dzieci Kazimierza Buczka, mieszkańca Alwerni, który 70 lat temu przeprowadził uciekinierów przez granicę Generalnego Gubernatorstwa. Zofia Czak i Stanisława Sady, córki pana Kazimierza oraz jego syn Józef byli wzruszeni spotkaniem i inicjatywą odtworzenia historycznych wydarzeń.
Wzruszenia nie krył też syn rotmistrza.
- Nosiłem się z tym pomysłem bardzo dawno, jak jeszcze byłem na chodzie. Jakieś 15 lat temu z kolegą sam chciałem przejść tym szlakiem. Nie udało się. Cieszę się, że doczekałem chwili, gdy zdecydowali się na to ci młodzi chłopcy. To wspaniały sposób uczczenia pamięci mojego ojca i jego towarzyszy, a także propagowania historii – mówi 82-letni Andrzej Pilecki.
(EJB)
Komentarze
5 komentarzy
Zaprosili na mszę syna rotmistrza, a dlaczego nikt nie zaprosił syna o. Legowicza? Pewno dlatego, że Legowicz porzucił habit i poszedł za głosem serca...
Pietrunio weź ochłoń, każdego kto przez Alwernię przejechał, przeszedł mają ulicę robić? To ulica Fidela Castro też powinna być, bo przez Alwernię jechał w latach 60. XX w.
Siedemdziesiąta rocznica... W Alwerni nie ma żadnej ulicy Jego imienia nie mówiąc o tablicy pamiątkowej, radni nie wiedzą kto to rtm. Pilecki. W szkole podstawowej w Alwerni nigdy o nim nie słyszałem (raport Witolda znalazłem przypadkowo w necie). Natomiast gdy pojawia się TV nagle widzę wielki zryw tych pseudopatriotów.
Widać wszystkie czerwone mordy na mszy w kościele, jak to się potrafią przepoczwarzać :P
Cześć Bohaterowi:)) ps. Rotmistrz szedł przez większość drogi w deszczu