Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

Pomógł obroniony karny

04.04.2010 22:38 | 0 komentarzy | 2 323 odsłony | red
Piłkarze KP Chrzanów w Wielką Sobotę podejmowali ostatni w tabeli Górnik Brzeszcze. Rywal dopingowany przez sporą grupę kibiców nie zamierzał się poddać. Ostatecznie jednak wyjechał z Chrzanowa bez punktów.
0
Pomógł obroniony karny
Krzysztof Kutek (z prawej) przegrał pojedynek z Łukaszem Gielarowskim, nie strzelając rzutu karnego. Tutaj w pogoni za napastnikiem Górnika kapitan KP Chrzanów Tomasz Broniek.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Piłkarze KP Chrzanów w Wielką Sobotę podejmowali ostatni w tabeli Górnik Brzeszcze. Rywal dopingowany przez sporą grupę kibiców nie zamierzał się poddać. Ostatecznie jednak wyjechał z Chrzanowa bez punktów.

Na inaugurację rundy wiosennej KP Chrzanów uległ nadspodziewanie łatwo Iskrze Brzezince 0-3. Brzeszcze natomiast dzielnie walczyły z Kleczą Dolną ulegając tylko 0-1. Na Fabryczną Górnik przyjechał więc z chęcią sprawienia niespodzianki mimo, że podopieczni Stanisława Dwornika (byłego szkoleniowca Żarek) to chyba najmłodsza ekipa w całej stawce.

Jako pierwsi groźne sytuacje mieli przyjezdni. W 7. minucie po stracie Antonika tuż obok dalszego słupka uderzył Sadowski, a dwie minuty później, po wrzucie z autu, zbyt lekko strzelał Maniura.

W odpowiedzi w 10. minucie po prostopadłym podaniu Skoczylasa w boczną siatkę trafił Augustynek. W 22. minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Łukasik, a przy wyskoku do piłki sfaulowany został Skoczylas i sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykonał Łukasik i było 1-0. W ostatnich dwudziestu minutach pierwszej połowy na boisku trwała głównie walka w środku pola i żaden z zespołów nie stworzył sobie akcji, po której mogłaby paść bramka. Jedynie w 25. minucie bramkarz Górnika dał prezent w postaci złego wybicia piłki, ale Witkowski tak podał do Tekielaka, że ten „nie miał z czego” uderzyć.

Druga odsłona rozpoczęła się od dobrych akcji gospodarzy, ale z uderzeniami Augustynka i Łukasika (rzut wolny) poradził sobie bramkarz z Brzeszcz. W 62. min. faul na czterdziestym metrze przy linii bocznej popełnił Grzywa, za co otrzymał żółta kartkę, a po dośrodkowaniu w szesnastkę sfaulowany przez Jochymka został Teper. Sędzia z kilkusekundowym opóźnieniem wskazał na jedenasty metr, a do piłki podszedł Krzysztof Kutek. Uderzył lekko w prawą stronę Gielarowskiego i bramkarz z Chrzanowa wyłapał piłkę.

Dało to sygnał gospodarzom do ataków. Poczuli bowiem, że rywal w każdym momencie może zagrozić ich bramce. W 66. min. strzelał Augustynek, piłka dotarła do Tekielaka, ale z jego dobitką poradził sobie bramkarz. W 70. min. wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Łabanowski z narożnika pola bramkowego ustrzelił bramkarza i był rzut rożny. Po jego rozegraniu Łukasik dośrodkował w pole karne, a tam skutecznie główkował Łabanowski podwyższając na 2-0.

W 77. min. Tekielak zagrał prostopadle do Witkowskiego, który dograł w pole bramkowe, gdzie na piłkę czekał już Łabanowski. Zwlekał jednak ze strzałem i w stuprocentowej sytuacji przegrał pojedynek ze strojącym między słupkami Janikiem. W samej końcówce na strzał z szesnastki zdecydował się jeszcze Łukasik, ale bramkarz rywala był dobrze ustawiony.

- Wygrana cieszy, choć jej styl już nie do końca. O grze jednak nikt nie będzie pamiętać, ponieważ punkty powędrowały na nasze konto. Przy rzucie karnym wyczekałem do końca, nie rzucałem się instynktownie, co przyniosło efekt. Myślę jednak, że nawet gdybyśmy stracili bramkę udałoby się odrobić straty, dałoby to chłopakom sygnał do podjęcia zmasowanego ataku na bramkę rywala – komentuje Łukasz Gielarowski, który w 65. minucie wybronił karnego strzelanego przez Krzysztofa Kutka.
Inaczej na całą sytuację patrzy Łukasz Nędza, napastnik Górnika mieszkający w Żarkach, który pojawił się na boisku w 40. minucie.
- KP Chrzanów grał dobrze przeprowadzając kilka przemyślanych i groźnych akcji. Gdyby byli skuteczniejsi wygraliby dużo więcej. Sądzę jednak, że gdybyśmy wykorzystali karnego, dałoby to nam jeszcze większą chęć do gry i pozwoliło w utrzymaniu korzystnego remisu. Było jednak inaczej, ponieważ spuściliśmy głowy i przestaliśmy walczyć mimo, że kibice głośno nas wspierali nawet przy niekorzystnym wyniku.

Adam Banach