Sport
Stracili punkty w doliczonym czasie gry
W sobotnim meczu A-klasy Ruch Młoszowa zremisował u siebie z Nadwiślaninem Gromiec 3-3. Goście wydarli rywalom zwycięstwo, wykorzystując jedenastkę w czwartej minucie doliczonego czasu gry.
W pierwszych minutach bliżsi zdobycia gola byli przyjezdni, jednak nie potrafili wykorzystać dwóch niepewnych interwencji Mateusza Kozyry. Bramkę zdobyli za to gracze Ruchu. W 13. minucie Adrian Petka znalazł się w polu karnym i precyzyjnym uderzeniem w długi róg umieścił piłkę w siatce.
Pięć minut później mogło być 2-0 dla gospodarzy. Z wolnego uderzył Mariusz Gaj, ale futbolówkę z linii bramkowej wybił jeden z defensorów rywali. Dobijać próbował jeszcze Michał Odrzywołek, ale trafił w słupek.
W 28. minucie padło wyrównanie. Po rzucie rożnym do piłki dopadł Marcin Budek i mocnym strzałem pokonał Kozyrę.
Sześć minut później było 2-1. Michała Kurzaka uderzeniem z dystansu zaskoczył Mariusz Gaj.
W końcówce pierwszej połowy strzałów z dystansu próbowali jeszcze Grzegorz Hendzlik i Dariusz Szyjka, ale bez efektu.
W 69. minucie z trzeciej bramki cieszyli się młoszowianie. Po uderzeniu M. Odrzywołka, piłkę do siatki z najbliższej odległości dobił Petka.
Goście nie zrezygnowali. W 75. minucie w poprzeczkę trafił Ryszard Nędza. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po wrzutce z autu Mirosław Pactwa uprzedził golkipera Ruchu i było 2-3.
Kiedy wydawało się, że nikt nie odbierze gospodarzom wygranej, w czwartej doliczonej minucie w szesnastce Młoszowej padł Grzegorz Zajas. Pomimo ostrych protestów piłkarzy Ruchu arbiter podyktował jedenastkę. Karnego pewnie wykorzystał Damian Kułaga i spotkanie zakończyło się remisem 3-3.
Po meczu rozgoryczenia nie kryli piłkarze i kibice gospodarzy. Według nich sędzia bezzasadnie przedłużył pojedynek aż o cztery minuty.
(MK)
Komentarze
1 komentarz
sedzia wogole nie panował nad przebiegiem meczu, mecz przeciagniety o kilka minut za duzo, kontrowersyjny karny i dziwne czerwone i zolte kartki sie poleciały dla obu druzyn. ogolnie wielki haos po meczu, nerwy obu druzyn i kibiców. potem sie dziwia ze jest tak a to sedziowie prowokuja