Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

LIBIĄŻ. Janina bez indywidualności?

26.05.2011 20:57 | 0 komentarzy | 3 283 odsłony | red
Z Wojciechem Skrzypkiem, trenerem Janiny Libiąż o aktualnej formie beniaminka trzeciej ligi i o pożegnaniu z awansem na wyższy szczebel rozgrywek rozmawia Bartłomiej Gębala.
0
LIBIĄŻ. Janina bez indywidualności?
Wojciech Skrzypek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas



Bartłomiej Gębala: - Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wielu z kibiców, ale też i ludzi z otoczenia klubu wyostrzyło sobie go na tyle, że po rundzie jesiennej Janinę widziało już w drugiej lidze. Tymczasem awans odszedł w niepamięć. Czy był on w ogóle realny?

Wojciech Skrzypek: - Odpowiadając dosłownie na to pytanie nie jestem jednym z wielu. Znając potencjał personalny tej drużyny to bardzo chciałem, ale nie byłem w gronie tych hurra optymistów. Gdyby przed rundą dokonano prawdziwych wzmocnień to moglibyśmy mówić o walce o awans. Ja nigdy w żadnej rozmowie nie określiłem się, że gram o taki cel.

W czym widzi przyczynę gorszych wyników zespołu w rundzie wiosennej?
- Brak wzmocnień, a przede wszystkim ubytki, bo odeszło czterech młodzieżowców, z czego dwóch podstawowych. Na pewno druga runda jest rundą trudniejszą. Na jesieni grało nam się lepiej, ponieważ byliśmy beniaminkiem. Nikt nas nie znał. Mieliśmy też w kilku meczach na pewno sporo szczęścia. W tej chwili jest taka sytuacja, że rywale inaczej już nas traktują i dużo gorzej nam się gra. Automatycznie jeżeli drużyna uległa osłabieniu, to ma to też przełożenie na wyniki.

Jeżeli miałby pan ponowną możliwość od początku przepracowania okresu przygotowawczego w zimie, to czy coś by uległo w nim zmianie?

- Jeżeli chodzi o samą prace to na pewno nie. Zabrakło mi zajęć na hali, bo prosiłem zarząd o to byśmy mieli je dwa razy w tygodniu. Niestety warunki w Libiążu są jakie są i udało się zapewnić tę halę tylko raz w tygodniu i to w środy, czyli wtedy gdy graliśmy sparingi. Na pewno wyjazd na obóz, który nie doszedł do skutku pozwoliłby na scementowanie drużyny. Byłaby okazja przez sześć dni potrenować w dobrych warunkach, bo mielibyśmy hale, sztuczne boisko no i góry, gdzie na pewno można przewietrzyć płuca.

Co prawda Jakub Snadny w ostatnim meczu strzelił gola, ale generalnie postawa strzelecka napastników nie jest zadowalająca.
- Tak naprawdę w meczach, w których graliśmy to my stwarzaliśmy sytuacje. To nie było tak, że nie było tych sytuacji. Jednoznacznie nie umiem odpowiedzieć na to pytanie co jest przyczyną, że tych bramek strzeliliśmy tak mało.

Czy to jest tak, że nagle snajperzy stracili zimną krew? W tamtej rundzie zdobywali gole.
- W tamtej rundzie tak jak powiedziałem mieliśmy też sporo szczęścia. Graliśmy bez ciśnienia, a na wiosnę być może na zawodników wpłynęło to, że jednak jest ta presja.

Jakie Janina ma cele w ostatnich sześciu meczach tego sezonu?
- Ja zawsze podkreślałem, że gramy w każdym meczu o zwycięstwo. Świadczyć też o tym może to, że jesteśmy drużyną, która ma najmniej remisów. Po prostu nie kalkujemy. To być może odbija nam się czkawką, bo prowadzimy zbyt otwarty futbol. Ale tak to wygląda na dzień dzisiejszy.

W ubiegłą niedzielę zagraliście z Garbarnią, która jedną nogą jest już w drugiej lidze. Jak na jej tle pańskim zdaniem spisywała się Janina?
- Oczywiście jest różnica poziomów. Przede wszystkim pod względem indywidualności. Nie żebym ujmował któremuś z moich zawodników, ale to było widać w meczu. Taki Siedlarz czy Praciak potrafią rozstrzygnąć losy meczu. Tak naprawdę to my takich piłkarzy nie mamy i można zrobić wszystko, ale w dzisiejszym futbolu trzeba mieć w drużynie kilka indywidualności.