Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Mądrzy po szkodzie

16.12.2008 12:39 | 0 komentarzy | 4 282 odsłony | red
Całkiem niedawno decyzją zarządu PSM w Chrzanowie powstały tzw. nieruchomości wielobudynkowe. Teraz mieszkańcy bloków chcą „rozwodu”. Próba jego przeprowadzenia przypomina jednak zawracanie Wisły kijem. Wszystko przez to, że brak w tej sprawie jednomyślności. Ale jak ją osiągnąć, skoro w budynkach stojących na jednej działce mieszka kilkaset osób?...
0
Mądrzy po szkodzie
Mali spółdzielcy - Jakub i Ewelina z bloku nr 12 przy ul. Broniewskiego w Chrzanowie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Całkiem niedawno decyzją zarządu PSM w Chrzanowie powstały tzw. nieruchomości wielobudynkowe. Teraz mieszkańcy bloków chcą „rozwodu”. Próba jego przeprowadzenia przypomina jednak zawracanie Wisły kijem. Wszystko przez to, że brak w tej sprawie jednomyślności. Ale jak ją osiągnąć, skoro w budynkach stojących na jednej działce mieszka kilkaset osób?...

Na chrzanowskim osiedlu Północ stojące rzędem bloki mają nie tylko wspólne trawniki. Gdyby ktoś przejrzał księgi wieczyste, przekona się, że wiele spółdzielczych bloków stoi na jednej działce stanowiąc jedną nieruchomość. O takim a nie innym podziale zadecydował zarząd spółdzielni. Uchwały w tej sprawie nie zostały zaskarżone do sądu, dlatego wielobudynkowe nieruchomości wpisano do księgi wieczystej.

Potrzebna jednomyślność
Spółdzielcy dość późno zorientowali się, jakie może to rodzić problemy. Na przykład, taka wielobudynkowa nieruchomość ma wspólny fundusz remontowy. Nietrudno więc przewidzieć, że przy ustalaniu planu remontów mieszkańcy każdego z bloków walczą o jak najwięcej dla swojego budynku. Inny przykład. Gdyby komuś przyszło na myśl opuszczenie spółdzielni i utworzenie wspólnoty mieszkaniowej, trzeba by do tego przekonać większość spółdzielców z kilku bloków. A to jest znacznie trudniejsze, niż znalezienie większości w jednym budynku.

Dlatego spółdzielcy chcą teraz podziału nieruchomości na jednobudynkowe. Z takim wnioskiem wystąpili między innymi lokatorzy i właściciele mieszkań w blokach przy ulicy Broniewskiego 10 b, 12, 12 a i 12 b. Obecnie stanowią one jedną nieruchomość, położoną na powierzchni 1 ha. W blokach jest 285 mieszkań. Mniej niż połowa z nich (116) to mieszkania własnościowe. Pozostałe mają status lokali spółdzielczych.

Na niedawnym zebraniu spółdzielcy usłyszeli mało optymistyczne informacje na temat ewentualnego podziału.
- Warunkiem podjęcia przez urząd miejski postępowania podziałowego jest podpisanie wniosku przez wszystkich właścicieli mieszkań wyodrębnionych w budynkach. W przypadku braku zgody lub niezajęcia stanowiska choćby przez jedną osobę, większość współwłaścicieli może wystąpić do sądu o wydanie orzeczenia zastępującego zgodę – poinformował uczestników zebrania Aleksander Pyzio, wiceprezes PSM.

Konieczne będą wydatki
Dlaczego połączono cztery bloki w jedną nieruchomość? Przedstawiciele spółdzielni przywołując przepisy przekonują, że bloki mają ze sobą „funkcjonalny związek”.

Warunek jednomyślności wydaje się trudny do spełnienia. Tym bardziej, że na zebranie przyszedł tylko co dziesiąty spółdzielca z czterech bloków chcących „rozwodu”. Jeśli jednak jakimś cudem udałoby się uzyskać jednomyślność, zainteresowanych czekają jeszcze wydatki. Muszą zapłacić m.in. za odpis z ksiąg wieczystych i opłatę notarialną za zniesienie współwłasności. Przedstawiciele spółdzielni szacują, że na jedno mieszkanie przypadnie około 350-400 złotych. No i mieszkańcy wszystkich czterech bloków musieliby przedstawić wstępny projekt podziału.

Problem dotyczy całej spółdzielni, bo większość nieruchomości jest wielobudynkowych.

Spółdzielcy przespali sprawę, bo nikt z nich nie zaskarżył uchwały o podziale nieruchomości do sądu. Dlatego teraz przedstawiciele spółdzielni mogą twierdzić, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. A że mieszkańcy nie mieli świadomości, co oznacza łączenie bloków w jedną nieruchomość? Nieważne. Grunt, że dla PSM takie rozwiązanie jest znacznie wygodniejsze. Zamiast rozliczać każdy blok, można robić to „hurtem”. A jak ludzie chcą to zmienić, niech przekonają sąsiadów do podpisania wniosku o podział. Spółdzielnia sama nie może tego przeprowadzić, bo teraz jest tylko współwłaścicielem nieruchomości. I kółko się zamyka.
Marek Oratowski

Przełom nr 47 (863) 19.11.2008

Czytaj również