Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Targowisko, czyli odpowiedzialność

28.08.2009 10:22 | 0 komentarzy | 5 402 odsłon | red
Zawsze ufaliśmy gminie, więc także sądzimy, że gmina może nam zaufać - twierdzą przedstawiciele rodzinnej firmy cukierniczej Linda z Chrzanowa: Włodzimierz Głowacz i jego córka Dorota Bromboszcz.
0
Targowisko, czyli odpowiedzialność
Dorota Bromboszcz i Włodzimierz Głowacz
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Zawsze ufaliśmy gminie, więc także sądzimy, że gmina może nam zaufać - twierdzą przedstawiciele rodzinnej firmy cukierniczej Linda z Chrzanowa: Włodzimierz Głowacz i jego córka Dorota Bromboszcz.

Bogumił Kurylczyk: Przy ul. Szpitalnej w Chrzanowie ma pan z żoną działki o łącznej powierzchni ponad 80 arów. To powinno wystarczyć na zorganizowanie porządnego targowiska.
Włodzimierz Głowacz: - Na porządne, jak pan powiedział, targowisko wystarczy nieruchomość o powierzchni 50 arów. Wiemy coś o tym, bo prowadzimy je od kilku lat.

Ale wystąpił pan do burmistrza Chrzanowa o bezprzetargowe wydzierżawienie albo sprzedaż kolejnych 30 arów w sąsiedztwie.
W.G. - Handel w dni targowe nie odbywa się na całej naszej działce. Tam są przecież zabudowania. Potrzebujemy dodatkowych 30 arów od gminy, by powiększyć targowisko do takich rozmiarów, aby zmieścili się na nim wszyscy chętni.

Także ci, którzy dziś stoją poza ogrodzeniem?
W.G. - Będą mieli taką możliwość. Nasze opłaty nie są wygórowane i wynoszą miesięcznie 8 zł (plus VAT) za metr kwadratowy zajmowanej powierzchni. To ewidentnie taniej, niż płacenie policjantom mandatów za nielegalne handlowanie na chodnikach przed wejściem na targowisko. Z tym, że pilnowanie porządku wokół targowiska, by nie kwitł obok niego dziki handel, już nie należy ani do moich powinności, ani do moich kompetencji.

Niemniej zapewnił pan burmistrza, iż po uzyskaniu tych 30 arów problem dzikich straganów zostanie rozwiązany...
W.G. - I zostanie rozwiązany, lecz tylko wtedy, gdy będziemy współdziałać z gminą, a gmina ze służbami porządkowymi. Prowadzenie targowiska to spora odpowiedzialność. Bez pomocy gminy nikt nie zaprowadzi tu ładu.

W gminie stara się pana rodzinna firma o bezprzetargowe pozyskanie atrakcyjnych gruntów. Natomiast w starostwie złożono projekt budowy obiektu handlowego właśnie na obecnym placu targowym.
W.G. - I cóż w tym złego, że próbując cywilizować handel na targowisku, zamierzaliśmy postawić na jego części zadaszoną halę wraz z zapleczem sanitarnym i socjalnym. Łącznie ma mieć 2,5 tys. metrów kw. powierzchni użytkowej i prawie 1,6 tys. metrów kw. powierzchni sprzedaży.

Złego w tym nie ma nic, tylko powstają obawy, czy ten obiekt budowlany nie zajmie całej waszej działki, a na handel z ręki pozostanie miejsce jedynie na dzierżawionej od gminy działce 30 arów.

W.G. - Po pierwsze, budynek handlowy, o ile w ogóle powstanie, nie zajmie całej ziemi, którą tam posiadamy. Po drugie, wniosek o wydanie pozwolenia budowlanego zawiesiliśmy. Czekamy na rozwój wypadków.
Dorota Bromboszcz: - Gdyby gmina zdecydowała się jednak nam te 30 arów wydzierżawić w trybie bezprzetargowym, powinna to uczynić na dłużej, niż trzy lata. Po prostu nasze nakłady na urządzenie targowiska nie zwrócą się w tak krótkim czasie.

Rozpatrzmy możliwe scenariusze wydarzeń. Pierwszy, gmina nie chce słyszeć o zastosowaniu trybu bezprzetargowego w odniesieniu do dzierżawy tej działki.
D.B. - Wtedy nic się na naszym placu targowym nie zmieni, bo my nie staniemy do przetargu.

Wariant drugi: gmina przychyla się do waszego wniosku.
W.G. - Wówczas urządzimy powiększone targowisko i wstrzymamy się z budową obiektu handlowego.

Rozumiem, że ten drugi wariant preferujecie. Ale który jest bardziej prawdopodobny?
W.G. - Wierzymy, że też ten drugi, bo wierzymy w swoją gminę.

Rozmawiał
Bogumił Kurylczyk

Przełom nr 33 (901) 19.08.2009

Czytaj również