Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Wino z Regulic za dwa lata

07.10.2009 14:42 | 0 komentarzy | 6 536 odsłon | red
WINIARSTWO. Krzysztof Góra z Regulic, jako drugi w Polsce, zarejestrował się w Agencji Rynku Rolnego. To warunek, żeby można było legalnie rozpocząć domową produkcję wina na sprzedaż. W jego piwnicy dojrzewają już pierwsze butelki ze szlachetnymi trunkami, na razie na własny użytek.
0
Wino z Regulic za dwa lata
Krzysztof Góra na swojej winnicy w Regulicach. Trzyma butelki z winem własnej roborty
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

WINIARSTWO. Krzysztof Góra z Regulic, jako drugi w Polsce, zarejestrował się w Agencji Rynku Rolnego. To warunek, żeby można było legalnie rozpocząć domową produkcję wina na sprzedaż. W jego piwnicy dojrzewają już pierwsze butelki ze szlachetnymi trunkami, na razie na własny użytek.

W Regulicach, na południowym zboczu, Krzysztof Góra ma półhektarową winnicę. W najbliższej przyszłości planuje powiększyć jej obszar do hektara. Być może za dwa lata sprzeda pierwsze wino swojej roboty.

Nie z każdej winorośli
- Winiarze dzielą się na tych, którzy wytwarzają wino na własne potrzeby, i na tych, którzy zamierzają nim handlować. Pierwsi robią, ile chcą i jak chcą. Drudzy muszą spełnić szereg warunków - zaznacza Góra.
Do zeszłego roku można było robić wino na sprzedaż tylko z gatunków dopuszczonych w Polsce, obecnie w grę wchodzą wszystkie te, które są zatwierdzone w krajach Unii Europejskiej.
- A szkoda, bo jest dużo gatunków rosyjskich i ukraińskich, które dotychczas nie przeszły jeszcze procedury rejestracyjnej. Tymczasem powstają z nich bogate, dobrze zbudowane wina - zachwala.

Bez cukru z torebki
Żeby móc w warunkach domowych produkować wino na sprzedaż, należy zarejestrować się w Agencji Rynku Rolnego. Krzysztof Góra zrobił to we wrześniu 2008 r., jako drugi w Polsce. ARR powiadamia z kolei inne instytucje, na przykład Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, które biorą na cel takiego winiarza.
- Sprawdzają miejsce przerobu, jak również wyprodukowane wino - mówi. - Celem kontroli jest zachowanie jakości, zgodnej z normami europejskimi. Jakość i moc wina zależą bowiem od naturalnego cukru w soku (moszczu). Ten cukier w procesie fermentacji przekształca się w określoną ilość alkoholu - tłumaczy.
Dodanie zbyt dużej ilości „cukru z torebki” obniża walory wina. Dlatego normy europejskie dopuszczają maksymalnie tylko dwa kilogramy cukru na 100 litrów moszczu. Dla porównania amatorzy dosypują do dymionów jakieś 15 kg cukru.

Polecane gatunki
W Polsce, gdzie ze względów klimatycznych winorośle muszą dłużej dojrzewać niż w krajach południowych, zaleca się uprawę odpowiednich, często zmutowanych gatunków.
- Polecam krzewy z odmiany Regent i Seyval Blanc. Sadzonki kosztują od pięciu do dziesięciu złotych za sztukę. Dają smak najbardziej zbliżony do szlachetnych win południowych, a przy tym są mało podatne na choroby pleśniowe - mówi Krzysztof Góra. - W naszych warunkach bardzo proste w uprawie i smaczne są też odmiany winorośli Marechal Foch i Leon Millot (wino czerwone) oraz Jutrzenka (wino białe) - dodaje.

Państwo polskie nie wierzy winiarzom
Żeby móc legalnie sprzedać wino wyprodukowane w domowych warunkach, butelki muszą zostać opatrzone znakami akcyzy.
- Do marca tego roku winiarz zakupywał znaki w urzędzie celnym i samodzielnie je naklejał na butelki. Zgodnie z zapisami znowelizowanej ustawy akcyzowej, teraz ta czynność musi się odbywać w obecności celnika. Innymi słowy celnik musi przyjechać do winiarza do domu, a to się wiąże z dodatkowymi kosztami. W innych krajach produkcja na sprzedaż w stosunkowo małych ilościach jest zwolniona z akcyzy, a formalności są prawie żadne. Polskie państwo nie ufa winiarzom. Nie sprzedałem jeszcze ani litra wina, a kontroli miałem już chyba z dziesięć - mówi Krzysztof Góra.
Łukasz Dulowski

Przełom nr 39 (907) 30.09.2009

Czytaj również