Praca, biznes, edukacja
Szanse dla firmy na kilka lat
Jeżeli wszystko potoczy się pozytywnie, to ten rok będzie dla nas historyczny. Chcemy pozyskać około dziesięć milionów euro z funduszy unijnych - mówi Wiesław Hałucha, prezes zarządu Zakładów Chemicznych Alwernia.
Łukasz Dulowski: Ogólnopolska prasa nakreśliła obraz tajemniczych zmian w Zakładach Chemicznych Alwernia. Ostatnio „Puls Biznesu” próbował dociec, co oznacza planowana decyzja o „zbyciu lub wydzierżawieniu całości lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa oraz ustanowieniu na nich ograniczonego prawa rzeczowego”. Nie ustalił nic konkretnego, za to postawił znak zapytania nad przyszłością spółki.
Wiesław Hałucha: - To są medialne spekulacje przyprawione szczyptą sensacji. Tymczasem sprawa jest prosta. Zgodnie z formułą finansowania, opracowaną przez zarząd CIECh-u, konsorcjum kilku banków ma udzielić całej grupie kapitałowej jeden wspólny kredyt. Stąd przygotowana została uchwała o zabezpieczeniu majątkiem spółki wypomnianego kredytu w części przypadającej ZCh Alwernia. Na walnym zebraniu końcem grudnia akcjonariusze nie podjęli jednak na razie takiej uchwały.
Z powodu braku zainteresowania - brzmi komunikat na stronie internetowej Ministerstwa Skarbu Państwa - nie odbyła się też zapowiadana na 17 grudnia aukcja 25-procentowego pakietu akcji alwerniańskiej spółki. Gdyby jednak udziały te trafiły w ręce prywatnego inwestora, to jak mogłoby to wpłynąć na dalsze funkcjonowanie zakładów?
- CIECh posiada 73 procent akcji ZCh Alwernia i większość w jej radzie nadzorczej, wybierającej z kolei zarząd. W tej sytuacji może bez obaw realizować strategię grupy. Skarb Państwa z założenia jest pasywnym inwestorem, więc znacznie lepiej i spokojniej układa się współpraca tych obydwu właścicieli.
Rzecznik CIECh-u Krzysztof Grad zapewnia, że na razie nie ma mowy o sprzedaży Zakładów Chemicznych Alwernia. Gdyby jednak tak się stało, to...
- Pierwszorzędną sprawą są intencje kupującego; czy byłby to inwestor finansowy czy branżowy. Czy chciałby zamknąć przedsiębiorstwo, na przykład z myślą o zlikwidowaniu konkurencji, czy postawić na jego rozwój. To jest tak, jak ze ślubem. Trudno wyrokować, czy to dobry, czy zły pomysł.
Jakie inwestycje planuje zarząd ZCh Alwernia w 2010 roku?
- Jeśli wszystko potoczy się pozytywnie, to ten rok będzie dla nas historyczny. Chcemy pozyskać około dziesięć milionów euro z funduszy unijnych. Wnioski trafią do Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Myślimy o trzech inwestycjach. Jedna duża wiąże się z wytwarzaniem związków chemii organicznej. Mowa o budowie instalacji, która zwiększyłaby naszą konkurencyjność na rynku oraz dała szanse i perspektywy przynajmniej na kilka lat.
Pozostały jeszcze dwie inwestycje.
- Jedna mała dotyczy chemii nieorganicznej na bazie między innymi fosforanu. W tym przypadku chodzi o zastąpienie wycofanego w zeszłym roku trójpolifosforanu sodu. Druga mała ma charakter czysto techniczny. Na razie nie mogę jednak zdradzić szczegółów.
Proszę chociaż podać branże zainteresowane nową ofertą Alwerni.
- Przemysł meblarski i tworzyw sztucznych.
Zakłady otrzymały wyróżnienie Wybitny Eksporter Roku 2009. Tymczasem kilka miesięcy temu mówił pan, że ogranicza produkcję.
- Ostatecznie udało się utrzymać na dotychczasowym poziomie zagraniczną sprzedaż, głównie kwasu fosforowego. Uważam to za sukces, ponieważ w dobie kryzysu niektóre przedsiębiorstwa zmniejszyły swój eksport niekiedy o połowę.
Jaki będzie zysk netto za zeszły rok?
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno dodatni. Jest natomiast mało prawdopodobne, żeby kiedykolwiek Alwernia powtórzyła wynik za 2008 rok. Wówczas wygenerowaliśmy 33 miliony 300 tysięcy złotych. I przede wszystkim za to osiągnięcie zostaliśmy uhonorowani statuetką Lider Restrukturyzacji 2009.
Czy szykują się zwolnienia?
- W bieżącym roku, dzięki planom inwestycyjnym, nie przewiduję redukcji zatrudnienia.
Rozmawiał Łukasz Dulowski
Przełom nr 2 (921) 13.1.2010