Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Herbaciana celebracja

07.04.2010 13:49 | 1 komentarz | 10 649 odsłon | red
CHRZANÓW. W większości lokali najczęściej spożywanym napojem jest piwo, Adamczykowie postawili na herbatę i kawę. Mają ponad 150 ich rodzajów i smaków.
1
Herbaciana celebracja
Urszula Adamczyk za ladą w Kredensie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

CHRZANÓW. W większości lokali najczęściej spożywanym napojem jest piwo, Adamczykowie postawili na herbatę i kawę. Mają ponad 150 ich rodzajów i smaków.

- Czasem ludzie przychodzą do nas jak do apteki. Zdecydowanie nią nie jesteśmy, choć wiele spośród herbat ma właściwości wspomagające leczenie - nie kryje Urszula Adamczyk.

Niedawno przeniosła swój sklep z herbatą z ul. Krakowskiej na ul. 29 Listopada, gdzie powiększyła lokal o kilka stolików. Wszystkich specjałów spróbować można w Kredensie na miejscu. Można też podyskutować z właścicielką i poczytać książkę, nie spiesząc się do wyjścia, gdy trunku zabraknie.

Kredensowa pasja
- Był rok 1998. Zabrakło nam pewnego dnia w domu herbaty. Mąż pobiegł do sklepu i przyniósł coś, co miało nią być. Pisało na paczce „Duży liść”. Po prostu ohyda! Pomyślałam wtedy, dlaczego ludzie muszą pić tak podłe w smaku świństwo? I założyłam własny sklep - o początkach Kredensu opowiada Urszula Adamczyk.

Z mężem Sławomirem prowadzą herbaciano-kawowy biznes już 12 lat. Przez pierwsze lata przenosili się z miejsca na miejsce, aby osiąść na stałe w Chrzanowie.

- Zarobić na tym za bardzo się nie da. Na szczęście mąż ma stałą pracę i mnie wspiera finansowo, więc traktuję Kredens jako swoją pasję. Poznałam wielu fascynatów kaw i herbat i wciągnęło mnie to zajęcie - opowiada U. Adamczyk.

Przeczytała dziesiątki książek o herbatach, przestudiowała setki artykułów prasowych. Niektórym ich autorom potrafi nawet wytknąć pomyłki i błędy. Zna się na herbacianej branży jak mało kto. I cały czas się uczy.

Docenić walory napoju
Większość z nas nie potrafi jeszcze celebrować czynności, jaką jest parzenie i picie herbaty. Zalewamy tylko worek ze sztucznie aromatyzowanym suszem i szybko przełykamy. Byle tylko było mokre, ciepłe, a w smaku przypominało herbatę.

- Na szczęście powoli się to zmienia. Zaczynamy doceniać walory tego napoju. Coraz częściej zgłębiamy wiedzę na temat właściwości poszczególnych jego rodzajów i uczymy delektować się jego smakiem - podkreśla Sławomir Adamczyk.

Za sprawą żony on również wsiąknął w liściaste pasje i o herbatach potrafi opowiadać godzinami.

- Podstawowe ich rodzaje to czarne, czerwone, zielone i białe. Jest też niebieska oolong oraz aromatyzowane i prasowane. Każda ma indywidualny sposób zaparzania i od czasu jego trwania zależy smak - tłumaczy właścicielka.

Tylko od sprawdzonych importerów
Najbardziej ceniony w Kredensie jest napój Yerba Mate. Ma w sobie mnóstwo przeciwutleniaczy, działa też pobudzająco na organizm.

- Mamy tu także określany mianem leku na wszystko La Pacho - susz kory krzewu o tej nazwie. Polecany kobietom w ciąży, karmiącym, ma mnóstwo minerałów i wspomaga układ odpornościowy. Działa również dezynfekująco - wylicza Sławomir Adamczak.

- Większość herbat sprowadzanych jest z Chin, trochę z Indii i innych krajów. Kawy głównie z Kolumbii, Brazylii, a także z Indonezji czy Etiopii. Mamy sprawdzonych importerów - mówi właściciel.

Jako produkty roślinne herbaty mają terminy ważności mniej więcej do roku czasu. Znacznie krócej, bo tylko trzy miesiące utrzymują się właściwości naturalnej kawy. Jeśli więc na kupionej torebce data ważności przekracza znacznie ten okres, możemy mieć pewność, że sporo w niej konserwującej chemii.

Dobrze, że lubią tu wracać
- Większość wyposażenia mamy od znajomych. Żyrandole, obrazy i inne dodatki. Często klienci przynoszą nam swoje prace na pamiątkę, zostawiając w ten sposób u nas swój ślad. Chyba bardzo polubili to miejsce - Urszula Adamczyk cieszy się, że ludzie lubią do Kredensu wracać.

Oprócz kaw i herbat, są tam różnego rodzaju czajniczki i inne akcesoria do zaparzania. Są też młynki i całe mnóstwo przypraw. No i książki. Na temat roślin i ich właściwości, a także o ezoteryce i wiele innych. Przy stoliku można sobie usiąść i poczytać.

- Czekamy teraz, aż gmina wyremontuje budynek od zewnątrz, co niebawem powinno się rozpocząć. Wtedy będzie jeszcze przyjemniej, zwłaszcza, że z drugiej strony, od podwórza chcemy uruchomić letni ogródek - dodaje właścicielka.
Ewa Solak

Przełom nr 13 (932) 31.03.2010

Czytaj również