Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

16.06.2010 12:52 | 0 komentarzy | 4 445 odsłony | red
Ostatnie wystąpienia lobby spalarniowego wprawiają mnie w coraz większe zdziwienie. Wmawiają ludziom, że nic się nie dzieje, że nie mają się czego obawiać. To podejście w stylu - psy szczekają, karawana idzie dalej - mówi Mirosław Brzeziński z powołanego do walki ze spalarnią stowarzyszenia Eko-Lu.
0
Dezinformacja
Mirosław Brzeziński
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Ostatnie wystąpienia lobby spalarniowego wprawiają mnie w coraz większe zdziwienie. Wmawiają ludziom, że nic się nie dzieje, że nie mają się czego obawiać. To podejście w stylu - psy szczekają, karawana idzie dalej - mówi Mirosław Brzeziński z powołanego do walki ze spalarnią stowarzyszenia Eko-Lu.

Anna Jarguz: Jeśli spalarnia powstanie przy byłych Zakładach Górniczych Trzebionka, komin zakładu będzie pan oglądał z okna swojego nowego domu.
Mirosław Brzeziński:
- To nie powód, dla którego jestem przeciw. Mam świadomość, że to nie manufaktura rodem z XIX wieku, tylko zakład, który - pod warunkiem oczywiście, że będzie prawidłowo prowadzony - nie powinien być szczególnie uciążliwy dla najbliższego otoczenia. Obawiam się jednak długotrwałego oddziaływania spalarni na środowisko i nas wszystkich. Przez 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku będzie ona emitować do atmosfery szkodliwe substancje, jak rtęć, ołów, metale ciężkie, dioksyny oraz setki innych toksyn, które kumulują się w organizmie. Prawdopodobnie to nie ja odczuję skutki jej działania, tylko mój syn, a później moje wnuki.

Osoby, uczestniczące w wyjeździe studyjnym do Francji, gdzie zaprezentowano im dwie spalarnie, przekonały się do tego sposobu pozbywania się śmieci. Czy po spotkaniu z nimi zmienił pan zdanie?
- Wciąż jestem przeciw. Nie uzyskałem wyczerpujących odpowiedzi na zadane im pytania. Mam wrażenie, że bezkrytycznie kupili towar, który im sprzedano. Trudno bowiem, by dyrektor wizytowanego zakładu mówił o minusach instalacji. On będzie ją zachwalał.

Dlaczego sam pan nie pojechał? Jako inżynier chemik być może lepiej wiedziałby pan, o co pytać i czy odpowiedzi nie mijają się czasem z prawdą.
- Poza Anną Kasprzyk, prezesem Eko-Lu, nikomu innemu z naszego stowarzyszenia nie proponowano wyjazdu. Zresztą, osobiście niechętnie pojechałbym do Francji, bo nie znam języka francuskiego. A to poważna bariera. Tłumacz nie zawsze potrafi przekazać sens pytania. Dlatego wolałbym wizytę w Warszawie, gdzie spalarnia już jest, ewentualnie w Anglii czy Niemczech, bo angielski znam dobrze. Co więcej, gdyby taki wyjazd ponownie organizowano, w równej liczbie powinni w nim uczestniczyć zwolennicy i przeciwnicy instalacji. Tymczasem do Francji pojechali wyłącznie zwolennicy.

Pomysłodawcom budowy spalarni odpadów w powiecie chrzanowskim zarzuca pan prowadzenie kampanii dezinformującej mieszkańców.
- Od samego początku jestem aktywnym uczestnikiem debaty na temat spalarni i ostatnie wystąpienia lobby spalarniowego wprawiają mnie w coraz większe zdziwienie. Do tej pory wypowiedzi lobbystów, jak również wydane przez nich dokumenty, w jednoznaczny sposób określały technologię spalania, sposób oczyszczalnia spalin, ilość powstających odpadów, pochodzenie śmieci itp. Mniej więcej trzy tygodnie temu retoryka uległa diametralnej zmianie. Nagle Marek Świtalski (przewodniczący zarządu MZGK - dop. aut.), przy wtórze panów z biura konsultingowego, twierdzi, że tak naprawdę opracowania mają charakter wstępny, że nie wiadomo, jaka będzie technologia, że trzeba podjąć dialog społeczny. A już najbardziej zaskoczyły mnie słowa burmistrza Adamczyka, który przyznał, że chciał wybudować spalarnię, bo to szansa na poprawę infrastruktury drogowej w gminie! To dezinformowanie ludzi. Wmawia się nam, że nic się nie dzieje, że nie ma się czego obawiać. To podejście w stylu - psy szczekają, karawana idzie dalej.

Eko-Lu początkowo nie chciało słyszeć o żadnej spalarni odpadów. Dziś jest skłonne zaakceptować spalarnię plazmową.
- Jesteśmy gotowi do dyskusji na temat sposobu zagospodarowania odpadów. Spalarnia plazmowa jest jednym z możliwych elementów systemu - dodam ostatnim. W przypadku plazmy temperatura spalania jest dużo wyższa, co powoduje rozpad związków chemicznych na jony i proste związki. Nie powstają toksyny, szkodzące naszemu zdrowiu. Dlatego dla odpadów, z którymi już nic innego nie da się zrobić, proponujemy niedużą spalarnię plazmową wyłącznie dla mieszkańców powiatu chrzanowskiego, której budowa jest zdecydowanie mniej kosztowna niż dużej spalarni rusztowej, a eksploatacja wcale nie droższa.
Rozmawiała Anna Jarguz

Przełom nr 23(942) 9.06.2010

Czytaj również