Ziemia chrzanowska
Nie ma lekcji w niektórych szkołach
W 28 placówkach oświatowych ziemi chrzanowskiej od Chełmka po Krzeszowice dzieci nie mają dzisiaj zajęć. Trwa strajk nauczycieli.
Protesty zostały zorganizowane w całej Polsce. Włączyli się do nich nie tylko nauczyciele podstawówek czy gimnazjów z ziemi chrzanowskiej, ale także poradni czy przedszkoli. Nikt do strajku nie przystąpił jedynie w Trzebini. Nie protestuje także żadna szkoła ponadgimnazjalna.
Wcześniej w każdej jednostce przeprowadzono referendum w sprawie strajku.
Niektóre placówki, choć w referendum wyszło, że przyłączą się do protestu, zrezygnowały z niego. Tak jest choćby w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 2 w Chełmku.
W tej gminie na odstąpienie od pracy zdecydowały się dwie szkoły: "jedynka" w Chełmku oraz placówka w Bobrku.
- Walczymy o stabilizację zatrudnienia i podwyżki - mówi krótko Jolanta Czerw przewodnicząca komitetu strajkowego w szkole w Bobrku. I ona, i pedagodzy z innych szkół całej ziemi chrzanowskiej zapewniają, że choć nie ma zajęć dydaktycznych, dzieci mają opiekę. Jeśli nie miały z kim zostać w domu, mogły przyjść do szkoły.
W Chrzanowie do strajku włączyło się sześć szkół: zespoły szkół nr 2 i 3, szkoły podstawowe nr 1 i 6 oraz gimnazjum nr 1, a także szkoła w Płazie. W sumie to 116 nauczycieli.
Protestują także nauczyciele z 9 szkół w Krzeszowicach, 5 z Libiąża, jednej z Babic i 5 w Alwerni.
- Popiera nas też przedszkole samorządowe w Krzeszowicach, ale musieliśmy je wykluczyć ze strajku. Pół roku temu został ustalony termin przedstawienia dla dzieci i trzeba było tam z maluchami pojechać - mówi Jolanta Łyczko, prezes ZNP w Krzeszowicach.
Wyjaśnia też powody protestu.
- Chcemy by nauczyciele mieli gwarancję, że nie zostaną zwolnieni do 2020 roku oraz by zachowali wymiar godzin. Po zmianach, z tego co widzimy, to na przykład uczący chemii, który chciałby mieć cały etat, będzie musiał obskoczyć 9 placówek. W mieście nie ma problemu, a w dużej gminie, już tak. Jeśli nic się nie zmieni, to zwolnienia będą. Może nie w tym roku, a w 2019, kiedy odejdą gimnazjaliści - mówi dalej Łyczko.
Kolejne sprawy, o którą upominają się nauczyciele to płace, a konkretnie gwarancja ich wypłaty z budżetu państwa i mało rozsądna - w ich ocenie - reforma oświaty.
- Nie można jej wprowadzać do klas pierwszych, czwartych i siódmych, a reszty prowadzić starym tokiem nauczania - zauważa Łyczko.
Komentarze
23 komentarzy
ŻAL MI trochę tych nauczycieli którzy przy okazji strajku zderzyli się kolejny raz z rzeczywistością i tym co całe otoczenie o nich myśli. Dawcy wiedzy w swoim mniemaniu prawie święci zostali kolejny raz sprowadzeni na ziemię. Ale znam też grupę baelfrów której to nie przeszkadza bo są pedagogami z powołania i dalej wypełniają swoją misję. SZACUN dla takich...chociaż nielicznych. KAŻDY ma przecież w sercu nawet po wielu latach takich swoich ulubionych a często legendarnych nauczycieli.
Ja też kolego "cherubin" znam kilku nauczycieli ( i nauczycielek) osobiście. Niektórych od dziecka (to znaczy jak ja albo on, albo jednocześnie byliśmy dzieckiem) Są zwyczajni. Ani lepsi, ani gorsi. Tacy sami jak przedstawiciele wielu innych grup zawodowych. Z biznesmenami i prowadzącymi działalność gospodarczą na własny rachunek oraz "managerami", włącznie.
To teraz tylko czekać na strajki sędziów potem kleru a na końcu parlamentarzystów szczególnie tych z Brukseli...
Znam kilku nauczycieli osobiście. Są tak roszczeniowi ze ciężko to opisać. Nie mówiąc już o tym ile kasy zarabiają na lewo, bez podatku pracując w domu bo mają mnóstwo czasu wolnego. To zlodzieje, ktorym wiecznie mało... P.s pamiętam jak wyglądały zajęcia w szkole, poziom wiedzy nauczycieli itp. Eh..szkoda... I na koniec powiem jedno - narobi to się nauczyciel akademicki a nie z podstawówki...pozdrawiam
to prawda za wyniki w nauce trzeba rozliczać rodzicòw tylko tępy strzał czyli 60% rodzicòw oczekuje że tylko sama szkoła nauczy i wychowa im dziecko
Rozliczanie ze skuteczności nauczania, osiągnięć w konkursach gminnych i międzygalaktycznych? Pod warunkiem swobodnego wyboru obiektu nauczanego i możliwości swobodnego eliminowania obiektów opornych, leniwych lub zbuntowanych przeciw całemu światu, albo zwyczajnie, jak się mówiło w czasach, w których ja chodziłem do szkoły, tępych. Tak w ogóle; po wpisach widzę, jakże pięknie udało się skłócić społeczeństwo szczując jedne grupy społeczne czy zawodowe na drugie. Chociaż ja wiem, czy się komuś udało? Jak sobie przypomnę, że już w moim dzieciństwie kawał o polskim kotle w piekle, którego nie trzeba pilnować opowiadano z zażenowaniem, jak wyświechtany i mający długą, siwą brodę, to może po prostu tacy (zawistni, mściwi, zazdrośni, pogardzający innymi) już jesteśmy "od zawsze"?
Widzę, że kolega "oczki" chce przebiegle wykończyć polski system oświaty. Przy tej mizerii, jak w nim panuje, ratuje go tylko ta wstrętna "Karta Nauczyciela", czyli w praktyce nienormowany czas pracy nauczycieli. Też uważam, że nauczyciele, zamiast strajkować, powinni domagać się wprowadzenia norm obowiązujących w kodeksie pracy, czyli; ośmiogodzinny dzień pracy, pięciodniowy tydzień pracy, 40 godzin roboczych w tygodniu, limit 150 godzin nadliczbowych rocznie, za "szósty" w tygodniu dzień w pracy wybicie. Przychodziliby do szkoły na ósmą rano, z rękami w kieszeniach, o 16 po południu trzaskali drzwiami i wychodzili ze szkoły "z rękami w kieszeniach", trzaskając drzwiami, wyłączając służbowe komórki i zostawiając w szufladzie kody i loginy do różnych librusów. Tak od poniedziałku do piątku. Soboty i niedziele wolne. Wykonywanie obowiązków służbowych tylko w budynku szkoły i tylko sprzętem szkolnym, od tablicy po długopis. Za dodatkowe zajęcia po godzinie 16 (limit 150 godzin rocznie) pieniądze za nadliczbówki, za sobotnio- niedzielne wyjazdy ekstra pieniądze i wybicia. Wywiadówki (czy jak to się tam zwie) do godziny 16, szkolne zabawy, rozgrywki, dyskoteki,kij wie co, tak samo, albo niech sobie prowadzą i pilnują burmistrz z kuratorem. Pamiętając o ograniczeniach nakładanych przez kodeks pracy, pewnie po Bożym Narodzeniu trzeba by szkoły zamykać do września z braku personelu. Ojczyzna, niezależnie od tego kto akurat rządzi, dobrze wie co robi, więc zwyczajowo tylko trochę podjudzi przeciw nauczycielom, ale systemu nie zmieni, bo dobrze wie, że okazałoby się, że ktoś tam jest nagi.