Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

Czarna seria Trzebini trwa

11.03.2017 17:39 | 35 komentarzy | 7 412 odsłon | Michał Koryczan, Marek Oratowski

Piłkarze trzebińskiego MKS ulegli Karpatom Krosno. To ich dziewiąty mecz bez wygranej w lidze z rzędu. Za to zawodnicy Żarek zagrali bez kompleksu mecz Pucharu Polski, ogrywając po karnych IV-ligowców z Kleczy Dolnej.

35
Czarna seria Trzebini trwa
Piłakrze Karpat Krosno za moment strzelą gola na 1-1 w meczu z trzebińskim MKS
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PIŁKA NOŻNA

III liga - grupa czwarta

MKS Trzebinia-Siersza - Karpaty Krosno 1-2 (1-0)

1-0 Marcin Kalinowski (9), 1-1 Dawid Cempa (51), 1-2 Jaromir Skiba (90+1)

MKS: Szymala - Sawczuk (71. Górka), Ochman, Kalinowski, Stokłosa, Sochacki (67. Sanok), Gawęcki, Majcherczyk, Mizia, Kowalik, Stanek (67. J. Pająk)

Karpaty: Stępień - Dąbek, Krupa, Kołodziej, Kantor, Skiba, Mordec, Buszta, Kuliga (87. Paszek), Stepankov, Cempa

Gospodarze liczyli na przerwanie złej passy. W poprzednich ośmiu meczach ligowych zanotowali remis i siedem porażek.
Po pierwszej połowie wydawało się, że podopieczni Roberta Moskala po raz pierwszy od 25 września będą się cieszyć z kompletu punktów.
Prowadzili bowiem 1-0 po ładnym uderzeniu Marcina Kalinowskiego z rzutu wolnego. Była to jedna z niewielu godnych uwagi akcji przed przerwą. Rywale co prawda dłużej utrzymywali się przy piłce, ale ich gra w ataku pozycyjnym nie przekładała się na klarowne sytuacje strzeleckie.
Wystarczyło jednak kilka minut drugiej odsłony, by goście wykorzystali swoją pierwszą szansę po zmianie stron. Dawid Cempa zgrał piłkę głową do Dawida Kuligi, który mimo asysty obrońców zdołał uderzyć na bramkę miejscowych. Z jego strzałem poradził sobie jeszcze Kacper Szymala, ale wobec dobitki Cempy był już bez szans.
Niedługo później mogło być już 2-1 dla Karpat, ale Jaromir Skiba przestrzelił z dziesięciu metrów, po świetnym podaniu ze skrzydła od Adriana Buszty.
W kolejnych minutach po obiema bramkami nie działo się zbyt wiele ciekawego. Miejscowym brakowało pomysłu i jakości w poczynaniach ofensywnych. Przyjezdni też długo nie potrafili znaleźć sposobu na sforsowanie defensywy MKS.
Dopiero w 88. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Roman Stepankov. Po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od jednego z rywali, ale golkiper był na posterunku.
Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, zespół z Krosna zadał decydujący cios. Gospodarze wybili futbolówkę na szesnasty metr tuz pod nogi Skiby, który uderzeniem po ziemi dał swojej drużynie drugie zwycięstwo w tym roku.

- Bardzo się obawialiśmy tego meczu. Trzebinia przegrała pierwszy mecz i liczyliśmy się z tym, że zrobi wszystko, by teraz zwyciężyć. Obawialiśmy się więc takiego niesamowitego zaangażowania. To w zasadzie jeden z pierwszych meczów o życie, dla nas zresztą też. Myślę, że zdaliśmy egzamin. Potwierdziliśmy, że nawet jak przegrywamy na trudnym terenie z dobrym przeciwnikiem, to potrafimy ostatecznie zwyciężyć. Może nie zasłużyliśmy w stu procentach na wygraną, ale byliśmy zespołem, który chce zdobyć zwycięską bramkę. Radość jest ogromna, bo w dwóch tegorocznych meczach wywalczyliśmy komplet punktów - mówi Adam Fedoruk, szkoleniowiec Karpat.

- Boli taka porażka. Znów wyszło jednak piłkarskie abecadło. Mamy 1-0. Powinniśmy poczekać na kontrę. Mówimy w przerwie, żeby wytrzymać mocno pierwszy kwadrans, a w szóstej minucie po zmianie stron dostajemy bramkę. Dość prosto, po braku asekuracji. Karpaty nie były od nas jakoś lepszym zespołem. Rywale byli jednak konsekwentni i wykorzystali swoje okazje. Myślałem, że jak nie jesteśmy w stanie strzelić drugiego gola, to chociaż remis dowieziemy. Nie udało się. Szukamy dalej punktów - mówi Robert Moskal, trener MKS.

Półfinał Puchar Polski na szczeblu Małopolski Zachodniej

LKS Żarki - Iskra Klecza Dolna 2-2 (0-1), k. 4-3

0-1 Adrian Ostrowski (1), 1-1 Paweł Przebinda (67), 2-1 Konrad Szafran (74), 2-2 Kamil Kozioł (90)

Żarki: Pędziałek - Szafran, K. Jesionowski, R. Jesionowski, Z. Horawa, K. Horawa, Przebinda, Gucik, Osadziński (60. Cygan), Kurzak, Nędza (80. Lelito)

Klecza: Kozieł - Kozioł, Balon, Kapera, Wycisk, Słupski (60. Żak), Hobrzyk, Para, Ostrowski, Skrzypiec, Frączek

Ciekawy mecz zobaczyli kibice obu drużyn. Fani gości już po pierwszej akcji Kleczy w 1. minucie mogli fetować gola zdobytego przez nie pilnowanego w szesnastce Adriana Ostrowskiego. Czwartoligowcy dominowali nad Żarkami, ale brakowało im ostatniego celnego podania. Gospodarze kilka razy przeprowadzili kontry. Po jednej z nich Paweł Przebinda uderzył z półobrotu w środek bramki. Zaraz po zmianie stron goście ruszyli do przodu. Jednak Dominik Kapera trafił z dystansu w poprzeczkę, a jego kolega z zespołu mając przed sobą tylko bramkarza uderzył w niego. Sytuacji sam na sam z golkiperem Żarek nie zamienił na gola też Sławomir Para.

Nie wykorzystane sytuacje zemściły się. Zdecydowały dwa kornery egzekwowane przez gospodarzy. W 67. minucie po takiej centrze Paweł Przebinda główkował do siatki. Siedem minut później dośrodkowanie z rogu na gola zamienił Konrad Szafran. Przyjezdni znów ruszyli do odrabiania strat, ale grali nerwowo i nieskutecznie. W zamieszaniu podbramkowym jeden z graczy Kleczy nie trafił nawet z kilku metrów. Piłka ostemplowała tylko poprzeczkę. Jednak w 90. minucie akcja gości przyniosła efekt. Po centrze z wolnego lot piłki przeciął ich kapitan Kamil Kozioł i mecz zakończył się remisem 2-2.

Rzuty karne to loteria. Po pierwszych dwóch seriach piłka ani raz nie wpadła do siatki. Oba strzały gości wybronił dwojący się między słupkami Żarek Dawid Pędziałek. Natomiast w zespole gospodarzy Konrad Szafran nie trafił w bramkę, a uderzenie Michała Gucika wyciągnął golkiper przyjezdnych. Potem przez trzy serie zawodnicy zamieniali karne na bramki. Decydująca okazała sie szósta seria. Bramkarz Żarek Dawid Pędziałek wybronił strzał bramkarza Kleczy Krystiana Kozieła. Natomiast kapitan miejscowych Robert Jesionowski zmylił golkipera i gospodarze mogli świętować. W następnej rundzie zagrają z Unią Oświęcim.

- Ten mecz, który zagraliśmy osłabieni brakiem kilku zawodników, nie ułożył się po naszej myśli. Jednak ambitnie odrobiliśmy straty i mimo utraty wyrównującej bramki w samej końcówce wykazaliśmy wyższość w karnych. W dużej mierze dzięki postawie naszego bramkarza - skomentował Robert Jesionowski, kapitan Żarek.PIŁKA RĘCZNA

I liga

MTS Chrzanów - KSSPR Końskie 24-22 (12-11)

MTS: Gil, Górkowski, - M. Skoczylas 9, D. Skoczylas 5, Rola 3, Stroński 2, Bednarczyk 2, Wierzbic 1, Orlicki 1, Kirsz 1, Sieczka, Żydzik, Gasin

Zespół z Końskich nie jest wygodnym rywalem dla chrzanowian. Gospodarze wiedzieli, że czeka ich ciężki bój. W 8. minucie przegrywali już 1-4, ale po kwadransie wyszli na prowadzenie (7-6). Na przerwe schodzili ze skromnym zapasem bramki. W 38. minucie prowadzili już 16-12, a kilka minut później 17-13. Na siedem minut przed końcem stan meczu się jednak wyrównał (20-20). W końcówce więcej atutów w ofensywie mieli gracze MTS-u, a Marcin Górkowski obronił kilka ważnych piłek. Tym samym bardzo ważne dwa punkty zostały w Chrzanowie.

- Wyszarpaliśmy to zwycięstwo. Rywale oglądali nasz mecz w Piekarach, więc znali naszą dyspozycję i trudno ich było czymś zaskoczyć. Gdy prowadziliśmy czterema bramkami wydawało się, że mamy spotkanie pod kontrolą, ale wynik ważył się do samego końca - skomentował trener chrzanowian Adam Piekarczyk.