Powiat chrzanowski
Linia 103 nadaje się na ścieżkę rowerową
Rewitalizacja linii kolejowej 103 Trzebinia-Wadowice zwyciężyła w internetowym plebiscycie. Z okazji Dnia Kolejarza, przypadającego 25 listopada, rozmawiamy z maszynistą Jerzym Kulczykiem z Nieporazu, który prowadził pociągi na tej linii od 1979 r.
Łukasz Dulowski: Jak długo jechało się z Trzebini do Wadowic?
Jerzy Kulczyk: Jakąś godzinę.
Jakby pan scharakteryzował tę trasę?
- Bardzo widokowa. Można było podziwiać krajobrazy, przykładowo Grzmiączka w Regulicach albo robiący wrażenie most na Wiśle. A już za Wadowicami piękne zakola rzeki Skawy, bo czasem kursowało się aż do Suchej Beskidzkiej.
Najładniejszy moment w powiecie chrzanowskim?
- Chyba każdemu pasażerowi pozostawał w pamięci przejazd przez Regulice, gdy pociąg prawie dotykał skał (sąsiedztwo źródełka w rejonie al. Jana Pawła II - dop. aut.).
Linia 103 była niebezpieczna?
- Nie, ponieważ maksymalna prędkość wynosiła 40-50 kilometrów na godzinę, więc jechało się bez większych przygód.
Rewitalizacja linii kolejowej 103 uzyskała największą liczbę głosów wśród dziewięciu projektów z Małopolski. W internetowym plebiscycie zorganizowanym przez Centrum Zrównoważonego Transportu wskazało ją 6.239 osób.
- Taka rewitalizacja byłaby wspaniała, ale trzeba być realistą. Odkąd pojawili się busiarze, ludzie stali się tak wygodni, że wsiadają i wysiadają pod samymi domami. Po drugie - gdy padł przemysł, to pociągi zaczęły wozić powietrze. Wcześniej linią 103 pracownicy jeździli do kopalni i elektrowni Siersza, do zakładów tłuszczowych w Trzebini, do Fabloku. Ja prowadziłem pociągi osobowe na tej trasie od 1979 roku do końca, czyli do października 2002 roku. Za moich czasów chodziły jeszcze parowozy, choć ja obsługiwałem tylko spalinówki, a później składy elektryczne. Jak to teraz wskrzesić, skoro wszystko rozkradzione. Zresztą, nie byłoby frekwencji.
A gdyby w grę wchodziła kolejka turystyczna?
- A to co innego. Trasa posiada ogromne walory. Zejdźmy jednak na ziemię. Uważam, że to, co pozostało po linii 103, nadaje się na ścieżkę rowerową. Wystarczyłoby wyciąć krzewy i utwardzić torowisko.
Komentarze
14 komentarzy
Dobrze facet gada; w dającej się przewidzieć przyszłości pociągów tam nie będzie, a zamiana na ścieżkę rowerową pozwoli przynajmniej uratować trasę przed przecinaniem jej przez zabudowę.
ulom: dość często popełniany błąd popełniany w takich dyskusjach polega na tym, że ocenia się sytuację ogólną przez pryzmat własnych szczególnych potrzeb :) Ja sam też bardzo chętnie jeździłbym tą linią, a mimo to nie wierzę, że byłby na niej stały ruch, i to na tyle duży, aby uczynić ją opłacalną. Co do Wadowic, to nieopłacalny okazał się z tego co wiem nawet pociąg papieski, jeżdżący do Wadowic z Krakowa.
lll luki zawsze się możesz ogrodzić płotem i nigdzie nie wychodzić, pracujesz na miejscu nigdzie nie jeździsz po za swój ogródek i masz najwięcej do napisania w temacie komunikacji, powodzenia ;-)
Dosc czesto jezdze do Bielska. Polaczenia sa okrutne. Czesto wyszukiwarka PKP kieruje mnie przez Katowice. Dla mnie podroz przez Wadowice bylaby skrotem. Poza tym lubie chodzic po gorach i Gorce/Zywieck to czeste kierunki wypadow i napewno bym ruszal na Wadowice. Mysle tez, ze Wadowice przyciagalyby pielgrzymow z naszych okolic, ktorzy by sobie tam po prostupojechali na dzien. Albo do Kalwarii. Sa te parki jakies rozrywki w Zatorze. To tylko tak napredko cele niecodzienne, ale jakis ruch by napewno zrobily. Oprocz tego ruch mieszkancow miejscowosci po drodze - to prawda busy sie zatrzymuja czesciej, ale moze przy okazji takiego remontu mozna by postawic kilka wiecej przystankow ale to juz kompletnie nie wiem czy to mozliwe i jakie koszta?
Tak tak icemanku, będziemy jeździć do Wadowic na kremówki!
A ja,mimo że jestem wielkim fanem kolei i z sentymentem wspominam tę linię, zgadzam się z panem maszynistą i z lucasem. Optymalnym podsumowaniem jest ten cytat: "Taka rewitalizacja byłaby wspaniała, ale trzeba być realistą." Dobrze pamiętam ostatnie lata funkcjonowania tej linii i pan Kulczyk ma rację: pociągi w którymś momencie zaczęły wozić powietrze. I nie jest zupełnie istotne, ile osób walczy o przywrócenie tej linii, tylko ile potencjalnie REGULARNIE by nią jeździło. Kolej nie może sobie poradzić z remontem linii Kraków - Katowice, na remont połączenia Trzebinia - Oświęcim trzeba będzie czekać chyba do XXII wieku. Nie mam złudzeń - nikomu nie będzie się opłacało przywrócenie linii 103. Bo czy to się komuś podoba, czy nie, takie przedsięwzięcie musiałoby się opłacać, żeby ktokolwiek wyłożył na to pieniądze. A co do 6 tysięcy głosów, to niestety takie głosowanie jest zupełnie niemiarodajne. Kliknięcie w Internecie nie kosztuje nic. Ciekawe ile osób z tych 6 tysięcy zainwestowałoby w rewitalizację linii 103 własne pieniądze? :)
Cóż pozostaje mi wskazać ci poszukiwanie informacji na temat próśb kierowanych do ZKKM za czasów Pana Grubera o autobus do Wadowic czy do Alwerni, lub rozmowę z Panią Burmistrz Wadowic i tamtejszym Panem Starostom - ja takowe odbyłem mimo że nie jestem ani politykiem, ani urzędnikiem dowiedziałem się wielu rzeczy, możesz też prześledzić stronę o tej linii www.linia103.pl gdzie chronologicznie w dziale aktualności znajdziesz te informacje, dla chcącego nic trudnego, nie ma co tkwić w marazmie i pisać że się nie da albo nic to nie zmieni, sporo podróżuję widziałem jak taka kolej regionalna działa dla przykładu na Słowacji czy w Czechach ale nie tylko, i tak się da, a nawet się opłaca, u nas maszynista który mówi aby zrobić tu ścieżkę rowerową? Coś tu chyba jest nie tak.