Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Kazimierz Rudzki - dżentelmen w życiu i w kinie

13.01.2016 16:00 | 0 komentarzy | 5 589 odsłon | red
Ostatnia aktualizacja: 13.01.2016 22:10

Kazimierz Rudzki był popularnym aktorem, choć na koncie ma ledwie dwadzieścia ról filmowych. Pamiętamy go przede wszystkim jako ojca Pawła z ,,Wojny domowej" i brytyjskiego oficera z ,,Jak rozpętałem II wojnę światową". W tym ostatnim filmie stworzył rolę oficera, pasjonata archeologii i dżentelmena. Wypadł rewelacyjnie, bo nie musiał grać dżentelmena. Był nim zawsze. Oficerem zresztą też...

0
Kazimierz Rudzki - dżentelmen w życiu i w kinie
Kazimierz Rudzki
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nim do Trzebini zaczęły przychodzić listy z nadrukiem Kriegsgefangenenpost, Kazimierz Rudzki musiał przeżyć swoją wojenną epopeję. Jako oficer rezerwy, łącznościowiec, walczył w kampanii wrześniowej i dostał się do niewoli pod Kockiem. Potem trafił do obozu jenieckiego w Woldenbergu.

Przypadek sprawił, że mieszkający w Trzebini Józef Prymka, sam musząc radzić sobie z wojennym niedostatkiem, zdecydował się pomagać jakiemuś jeńcowi. Wybrał Rudzkiego. Korespondował z nim i posyłał to, co mogło ułatwić egzystencję w oflagu. Rudzki w Woldenbergu tworzył teatr i pewnie dzięki temu łatwiej było mu oprzeć się zwątpieniu, a to, co przysyłano z Trzebini, pomagało przetrwać zaspokajając potrzeby fizyczne i dawało poczucie łączności z krajem.

Po wojnie znajomość trwała nadal. Rudzki w 1945 roku słał listy z podziękowaniami i dzielił się radością z odzyskanej wolności, a potem zawsze pamiętał o, bynajmniej nie zdawkowych, życzeniach świątecznych. Odwiedził także swoich dobroczyńców w Trzebini.
Po wielu latach znajomości aktor postanowił swojego znajomego zaprezentować na szerszym forum. Józef Prymka był górnikiem, a Kazimierz Rudzki oczywiście o tym wiedział i wymyślił, że przy okazji Barbórki w 1971 roku wystąpi wraz nim w audycji radiowej. Miała to być rozmowa o karierze od prostego górnika do sztygara. Pan Józef jednak ani myślał występować przed mikrofonem. Rudzki namawiał, wyjaśniał, że obejdzie się bez wielkich słów i okolicznościowej gali ale nic nie uzyskał. Przyjaźń starych znajomych jednak nie ucierpiała. Korespondencja z Warszawy nadchodziła aż do śmierci wielkiego aktora w 1976 roku.
Po trwającej dziesiątki lat znajomości pozostał pokaźny zbiór listów, którym opiekuje się troskliwie Agata Rejdych, prawnuczka Józefa Prymki.
(LS)

Przełom nr 2 (1226) 13.01.2016