Kattebush, widziałem te zdjęcia i napisałem że wczesny Gierek. Zagrażające jednak zdrowiu i życiu było jedno zdjęcie z uszkodzonym gniazdkiem. Zakładam, że zostało to w kilka minut naprawione. Przypominam, że był tam (przy rodzicach) sanepid, straż pożarna i coś jeszcze (nie pamiętam co).
Każda ze służb powiedziała że jest słabo, ale papierowo ok.

Tak, widziałem oba.
Co jest strasznego na pierwszym? że trochę kamienia? normalnie straszne. Jak my byliśmy i spaliśmy pod namiotami to nawet takich latryn nie było.

A zdjęcie drugie? Bo kurz? no straszne.

Dzieci przyjeżdżają do ośrodka, opiekunowie widzą że jest nie ok. Zabierają dzieci na spacer, na miasto na godzinę, dwie. W tym czasie właściciel ośrodka poprawia co jest do poprawienia i już.

Najsilniejsi są nasi dziadkowie i rodzice, którzy przeżyli wojnę i czasy powojenne.
Jakie będą nasze dzieci chowane pod kloszem?

Jest bardzo wąska grupa społeczeństwa, która nie akceptuje pewnego stanu rzeczy. Jeśli wydaje swoje pieniądze, to chce i powinna dostać dobrą jakość. Przez lata było byle jak i śmierdząco w Polsce. I w mentalności niektórych tak pozostało.
Akceptujemy bylejakość, cwaniactwo organizatorów, brud i bałagan. Jesteśmy po prostu niechlujami, którzy jadąc do Egiptu czy Tunezji nie reagują na syf i brud często panujący w tamtych hotelach. Może to świadczyć o prymitywnej postawie, nieznajomości języka, żeby na miejscu reklamować lub po prostu w domu mamy podobny standard.
Nie przeszkadza nam to, że jesteśmy postrzegani jako "jelenie" przez biura podróży, bo nie umiemy dochodzić swoich praw. Pisanie o tym, że zielona szkoła to zielona szkoła i nie ma co oczekiwać fajerwerków to upraszczanie pewnych rzeczy. Długo jeszcze tak będzie zanim to się zmieni. Chociaż dzieci prymitywnych rodziców wyrastają na prostaki i skoro przez lata mamie i tacie nie przeszkadzało, to im też będzie wszystko jedno.
Bywamy pieniaczami, a jakoś dajemy przyzwolenie na bylejakość. I nie chodzi tylko o wakacje, hotele, to widać na każdym kroku - w sklepach, firmach usługowych, restauracjach, urzędach.
Jakim to wariatem jest ten w sklepie, który reklamuje dopiero co zakupioną rzecz, bo nie zauważył, że od nowości była obita/uszkodzona. Jakie to zamieszanie robi się w sklepie i jeszcze ciche komentarze za plecami - „wariat o co mu chodzi?”
Smutne to, ale prawdziwe...

Jeżeli użycie czasowników w pierwszej osobie, w tej wypowiedzi, odnosiło się do Ciebie lub Twojego kręgu rodziny lub znajomych, to wielki szacunek za taką samokrytykę. W innym przypadku drobna porada: nie mierz wszystkich swoją miarą, bo często okaże się za krótka.

Jest bardzo wąska grupa społeczeństwa, która nie akceptuje pewnego stanu rzeczy. Jeśli wydaje swoje pieniądze, to chce i powinna dostać dobrą jakość.

Jest bardzo szeroka grupa społeczeństwa, której wydaje się, że za "pięć złotych" dostanie "pięć gwiazdek" i za każdym razem jest szczerze zdziwiona, że tak nie jest. W kraju i za granicą. W sezonie i po sezonie.