Nie masz konta? Zarejestruj się

Zdrowie

Optymistyczny wzrost narodzin

13.01.2010 13:14 | 0 komentarzy | 5 810 odsłon | red
Do końca 2009 roku w chrzanowskim szpitalu urodziło się 924 dzieci. O 13 więcej niż rok wcześniej - cieszy się ordynator oddziału noworodków w Szpitalu Powiatowym w Chrzanowie, dr n med. Dorota Sysło-Żurek
0
Optymistyczny wzrost narodzin
Dr n. med. Dorota Sysło-Żurek
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Do końca 2009 roku w chrzanowskim szpitalu urodziło się 924 dzieci. O 13 więcej niż rok wcześniej - cieszy się ordynator oddziału noworodków w Szpitalu Powiatowym w Chrzanowie, dr n med. Dorota Sysło-Żurek

Ewa Solak: Z roku na rok liczba dzieci urodzonych w chrzanowskim szpitalu nieznacznie, ale stopniowo wzrasta.
Dorota Sysło-Żurek: - To dość optymistyczne rokowania i powinniśmy się cieszyć, że nie ma tendencji spadkowej. Liczymy, że to się nie zmieni. Obecnie najczęściej rodzą panie z roczników 80, czyli tzw. wyżu demograficznego. Do końca ubiegłego roku wydały na świat 924 dzieci. To faktycznie o 13 więcej niż rok wcześniej.

Przysłużył się nam trochę Olkusz, gdzie remontowano szpital, a panie przyjeżdżały rodzić do Chrzanowa...
- To był okres wakacyjny i wtedy liczba rodzących z Olkusza była większa, ale nie miało to zbyt dużego wpływu na nasze statystyki. Coraz częściej przyjeżdżają rodzić tutaj kobiety z okolic Krzeszowic czy Oświęcimia. Jednocześnie mieszkanki naszego powiatu nieraz wybierają szpitale w Krakowie czy innych miastach.

Czy w 2009 często rodziły się bliźnięta?
- W ubiegłym roku było ich 9 par. W 2008 r. tylko 5. Obserwujemy wzrost ich liczby. Niewątpliwie wpływ na to ma między innymi leczenie hormonalne czy wcześniejsze stosowanie antykoncepcji z użyciem hormonów. Nie pojawiły się u nas natomiast trojaczki, a ostatni taki przypadek zdarzył się w latach 90. W ubiegłym roku sporo było wcześniaków, aż 42.

Zdarzały się przypadki pozostawiania dzieci w szpitalu?
- Tak, trójkę dzieci pozostawionych na oddziale na podstawie postanowienia Sądu Rodzinnego przekazaliśmy najpierw do pogotowia rodzinnego, a potem do adopcji. Rok wcześniej tylko jedna matka zdecydowała się na taki krok. Najczęściej wiąże się to z bardzo trudną sytuacją rodzinną i socjalną, rzadziej wpływ ma na to wiek pacjentek.

Rozmawiała Ewa Solak

Przełom nr 1 (920) 6.1.2010