Chrzanów
Komunikacja cienko przędzie. Jak będzie w 2021 roku?
Chrzanowski związek komunikacyjny liczył na dochody z biletów na poziomie 5,35 mln zł. Do końca września wpłynęło o 937 tys. zł niż planowano. Najgorszy był kwiecień - sprzedaż biletów spadła wtedy o 64 procent. Według prognoz - na koniec 2020 roku wpływy będą mniejsze o 1,37 mln zł.
Jak informuje Marek Dyszy, szef Związku Komunalnego Komunikacja Międzygminna w Chrzanowie, w tym roku związkowi uda się jakoś domknąć budżet. Ale szykują się nowe przetargi na linie autobusowe. Zarząd związku zamierzał zwiększyć standard usług komunikacyjnych. W miejsca starych autobusów, jeżdżących jeszcze na niektórych trasach, miały pojawić się nowe. W planach był montaż biletomatów w kolejnych pojazdach.
Związek wystąpił więc do gmin o zwiększenie dotacji o ok. 2,5 mln zł na 2021 rok (o 1 mln zł do Trzebini, 939 tys. zł do Chrzanowa i 559 tys zł do Libiąża). Otrzymał odmowną odpowiedź - samorządy nie mają na to pieniędzy.
W tej sytuacji związek, ogłaszając przetarg na obsługę linii autobusowych, zmniejszy wymagania co do taboru. Prawdopodobnie zrezygnuje też z planów montażu dodatkowych biletomatów w autobusach.
Komentarze
1 komentarz
Komunikacja miejska cienko piszczy od nie kilku ale nawet kilkunastu lat. Wszyscy burmistrzowie trzech gmin tworzących ZKKM na przestrzeni przynajmniej 15 lat traktowali komunikację publiczną jak kulę u nogi, której najchętniej by się pozbyli, ale w związku z tym, że nie mogli i nie mogą tego zrobić zaczęli ją marginalizować, efektem czego są wysokie ceny biletów przy niewielkiej liczbie połączeń. Autobusy dowożą głównie uczniów do szkół oraz starsze osoby z oddalonych od centrum miast sołectw na targ, chociaż i to można poddać pod wątpliwość obserwując ile osób 70+ porusza się samodzielnie prywatnymi samochodami. Epidemia koronawirusa i dużo mniejsze dochody z biletów staną się doskonałym usprawiedliwieniem dla pozostawienia tych samych wysłużonych i niezbyt komfortowych pojazdów (z wyjątkiem autobusów zakupionych z dofinansowania unijnego), z czego zapewne ucieszą się przewoźnicy, którzy nie będą musieli nawet kiwnąć palcem żeby podnieść standard usług. Nie oczekuję, że związek będzie wymagał samych nowych pojazdów, ale oczekuję 2 rzeczy: po pierwsze przetargu na krótszy okres (np. 2 lata) niż zakładany pierwotnie, tak aby nie skazywać pasażerów na kolejne 10 lat męczarni w obecnie jeżdżących po naszych drogach ukraińskich i białoruskich wynalazkach, a po drugie stworzenie pasażerom przyzwoitych warunków na najbardziej obciążonych trasach, zwłaszcza w czasie epidemii, która nie szybko się zakończy, poprzez wprowadzenie do ruchu dodatkowych autobusów przegubowych.