Przełom Online
BALICE. Wypadek busa. Pasażer nie żyje
Bus relacji Kraków - Chrzanów uderzył w ciężarówkę stojącą przy placu budowy na autostradzie A4 przed bramkami poboru opłat. Jeden pasażer nie żyje.
Jerzy Bodziony, dyżurny komisariatu autostradowego w podkrakowskich Balicach, poinformował, że do wypadku doszło około godz. 9.40. Bus jechał z Krakowa do Chrzanowa. Śmiertelna ofiara to 67-letni mieszkaniec Krakowa.
- Ciężarówka, stojąca na autostradzie A4, miała się rozładowywać - powiedział dyżurny.
Dodał, iż do krakowskich szpitali trafiło trzech poszkodowanych pasażerów busa oraz kierujący pojazdem - jak podaje policja, 54-letni chrzanowianin. Bus należał do firmy Stanbus z Nowej Góry k. Krzeszowic.
- Kierowca jest w ciężkim stanie, ale mam nadzieję, że dojdzie do siebie. To doświadczony kierowca, wcześniej jeździł w trasy międzynarodowe. Nie wiem, co mogło się stać - powiedział w rozmowie z "Przełomem" Stanisław Osika, właściciel firmy Stanbus.
Łukasz Dulowski
Komentarze
15 komentarzy
Powiem wam tylko tyle ze Kierowca sam narażał swoje życie dla was żeby każdy z was mógl dojechać do krakowa czy gdzie tam chcieliście . Zdarzył się wypadek i niestety sam też zapłacił najwyższą cene ponieważ zmarł w szpitalu na wskutek odniesionych obrażeń . Niech mu ziemia lekką bedzie i wspominajmy go miło bo to on codziennie dla wszystkich życie narażał . A niestety u nas w kraju z robotami na drodze to jest jak w rosyjskiej ruletce może oznakuja a może nie wiem bo dużo jeżdże i widze co się dzieje .
Akurat, tak się składa, że "szczupłego pana z wąsem" znam i mogę co nieco powiedzieć o nim i jego doświadczeniu za kółkiem. Otóż, kiedy Wy (za przeproszeniem) robiliście do pampersa, "pan z wąsem" już jeździł "karetką". Niestety nie mogę się pochwalić długoletnią znajomością z nim ze względu na mój wiek, ale z naszej kilkunastoletniej znajomości, mogę Wam powiedzieć, że "szczupły pan z wąsem", to bardzo uczciwy i odpowiedzialny człowiek, który sprawy związane ze swoim zawodem (kierowca), traktował bardzo poważnie i przykładał się do nich, jak mało kto (ile się tego nasłuchałem). Ten pan, który zaczynał od karetki, "obleciał" później autokarami (nie takimi busikami) połowę świata. Za kółkiem więc, siedział człowiek z ogromnym doświadczeniem i nie chce mi się zbytnio wierzyć, że stojący TIR, był należycie oznakowany i tamtejsza ekipa jest bez winy. Sam jestem kierowcą (nie zawodowym) i powiem Wam, że jeśli chodzi o roboty drogowe i takie miejsca, gdzie są pojazdy z rozładunkiem, to prawie nigdy nie są ani prawidłowo oznakowane, ani prawie nigdy nie są "zaparkowane" według przepisów. Ja znowuż po latach nauczyłem się, że prawie nigdy nie jeżdżę w Polsce przepisowo według znaków, bo one zwyczajnie kłamią. Droga zrobiona, wyremontowana, oddana, a znak "roboty drogowe" i "30" jeszcze pół roku tam stoi. Jeszcze jest lepszy manewr naszych zarządców dróg: po co drogę remontować, jak można ustawić znak "30", po zdarzeniu (bo nikt tam nie będzie jeździć 30 i kiedyś ktoś się rozbije), będzie gadka: "powodem wypadku była nadmierna prędkość" - kierowca przekroczył ją prawie dwukrotnie - ach, ależ musiał zapylać, pomyślimy - pewnie jechał ze 150... Także powracając do tematu, "pana z wąsem" możnaby usadzić tyłem do kierunku jazdy, dać mu lustro, w łapę telefon, a do drugiej papierosa i nic by się nie stało - taka jest prawda, choć należy też brać pod uwagę, że to tylko człowiek i mógł popełnić błąd (baaardzo mało prawdopodobne). Weźcie pod uwagę okoliczności wypadku (gdzie się to stało) i tam raczej zacznijcie szukać przyczyny. Oczywiście nigdy się o niej nie dowiecie, bo firmy remontowe są dużo bardziej bogate od tych do transportu ludności...
Wielokrotnie jeździłam busami do Karkowa, czasami nawet codziennie- co prawda nie przez ostatni rok, ale mogę coś na ten temat powiedziec. Po pierwsze, przeładowanie - bywały kursy,że kierowca zabierał bardzo duzą liczbę pasazerów- pobijąc tym samym chyba jakiś niechlubny rekord. Sama niestety jechałam raz w ten sposób dosłownie"wisząc" nad kierowcą i modląc się,żeby gdzieś n autostardzie nie doszło do wypadku. Drugi grzech kierowców busów to rozmowy przez telefon, a nawet sms-owanie. I niestety , panie MK, użycie telefonu przez kierowcę jest raczej zabronione, a w przypadku prowadzącego busy, wręcz karygodne!Nadmierna prędkośc to również kolejne przewinienie kierowców- a to tez zdarza się nagminnie- w końcu czeka ich kolejny kurs...A poza tym, panie MK, bez obrazy, ale zginął człowiek i z tego , co słyszałam: dośc zasłuzony, a inni ucierpieli, więc trudno nie oceniac pracy ludzi, od których zalezy zycie innych, tym bardziej, jeżeli bywa ona źle wykonywana.
Owszem, nie jeździłem tą linią zbyt często. Jednak jeśli już jeździłem, to oczekiwałem, że dowiezie mnie tam gdzie chcę, nie zaś na przystanek końcowy. I jeśli chciałem wysiąść na ul. Armii Krajowej, to jazda przez Balicką i Królewską niezbyt mi pasowała. Zwłaszcza w zatłoczonym busie, po zmroku, kiedy nie patrzę cały czas na drogę i nie jestem w stanie kontrolować na bieżąco gdzie jestem. Odnośnie stylu jazdy, to jednak należę do konserwatystów, którzy twierdzą, że przekraczanie dozwolonej prędkości to coś złego, zwłaszcza gdy wiezie się ok. 20 pasażerów, za których życie jest się odpowiedzialnym. Co do moralizowania. Nie oceniam czy w tym wypadku winą była prędkość, choroba, złe samopoczucie, upojenie alkoholowe czy brak umiejętności. Opisuję tylko moje spostrzeżenia na temat warunków w jakich odbywa się transport busami do Krakowa. A ściśle: w jakich odbywał się transport na tej trasie w przypadkach kiedy jechałem busem osobiście lub jechał nim ktoś z moich znajomych (i opowiadał jak było źle).
Wg. Kroniki Krakowskiej z 18.30 ( http://www.tvp.pl/krakow/informacja/kronika/wideo/16-viii-2011-godz-1830/5098494 ), bus wjechał na stojącą na prawym pasie ciężarówkę, oczekującą na wjazd na budowę. Zatrzymywanie się na autostradzie jest kategorycznie zabronione. Czy pracownicy budowy włączyli światła awaryjne i postawili trójkąt ostrzegawczy?
Pan "MK" to chyba jakiś rzecznik prasowy Firmy Stanbus ...:), taki typ dawnego "Urbana"....
Zdarza sie ...