Przełom Online
Sensacja była blisko. Faworyt uciekł spod gilotyny (ZDJĘCIA)
Piłkarze MKS Trzebinia wygrali z Nadwiślaninem Gromiec w finale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Piłki Nożnej Chrzanów. Mimo że jeszcze na kilkanaście minut przed końcem przegrywali różnicą dwóch goli.
Nadwiślanin Gromiec - MKS Trzebinia 3-4 (2-1)
0-1 Jakub Ochman (16), 1-1 Łukasz Pactwa (21-karny), 2-1 Bartosz Palka (25), 3-1 Dominik Nedza (50), 3-2 Krzysztof Michalec (73), 3-3 Radosław Górka (75), 3-4 Marek Mizia (90+1)
Gromiec: Księżarczyk - Zejma, Zmarzły, Zajas, Wierzbic, Nędza, Szlęzak, Adamczyk, Bogacz, Palka (73. Kaszuba), Ł. Pactwa
Trzebinia: Wróbel - Sawczuk, Ochman, Cichy (46. Michalec), Jagła, Małodobry (43. Stanek), Górka, Kłusek (59. Porębski), Majcherczyk, Kowalik (77. Świętek), Mizia
Sędziowie: Tomasz Siemek, Bartłomiej Gębala i Dawid Malczyk (Kolegium Sędziów Chrzanów)
W poprzednim sezonie MKS po raz pierwszy w swojej historii przegrał finał Pucharu Polski na szczeblu PPN Chrzanów. Niewiele brakowało, aby scenariusz tamtego spotkania z LKS Żarki, powtórzył się w środę w Gromcu.
Grający o dwie klasy rozgrywkowe niżej miejscowy Nadwiślanin, zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami, nie odpuścił trzebińskim trzecioligowcom. Przez 73. minuty prezentowali się znacznie korzystniej od wyżej notowanego rywala. MKS pokazał, jak ważną role we współczesnym futbolu odgrywają stałe fragmenty gry, po których zdobyli trzy z czterech bramek.
Goście być może liczyli, że spotkanie wygrają na stojąco. W tym przekonaniu mógł utwierdzić ich fakt, że w 15. minucie to oni wyszli na prowadzenie. Po centrze Michała Kowalika z rzutu wolnego precyzyjną główką popisał się Jakub Ochman i było 1-0 dla przyjezdnych.
Stracona bramka zupełnie nie podłamała zawodników Nadwiślanina, którzy od początku wykazywali większą chęć do gry. Środek pomocy miejscowych, kierowany przez doświadczonego Artura Szlęzaka, zdominował tę formację gości.
W efekcie na przerwę to Gromiec schodził z prowadzeniem. Najpierw Łukasz Pactwa doprowadził do wyrównania z rzutu karnego (podyktowanego za zagranie ręką przez Pawła Sawczuka). Potem Bartosz Palka dobił z bliska mocny strzał Dawida Adamczyka.
Niedługo po przerwie do remisu mógł doprowadzić Michał Kowalik, ale jego uderzenie z trzynastu metrów odbił Jakub Księżarczyk.
Sytuacja ta zemściła się w 54. minucie. Dawid Adamczyk popisał się efektownym rajdem. Podał piłkę do Dominika Nędzy, a ten w sytuacji sam na są pokonał Tomasza Wróbla.
Dziesięć minut później mogło być 4-1 dla Nadwiślanina, ale Bartosz Palka trafił z dystansu w słupek.
Gdy wydawało się, że trzecioligowcy nie są w stanie już w żaden sposób przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, kolejny raz sięgnęli po skuteczną tego dnia broń - stałe fragmenty gry.
Najpierw po znakomitym dośrodkowaniu Mateusza Majcherczyka, skutecznością błysnął zamykający akcję Krzysztof Michalec. Chwilę później po krótki rozegraniu rzutu wolnego i podaniu od Marka Mizi, do siatki trafił Radosław Górka i było 3-3.
W 88. minucie Gromiec był bliski ponownego wyjścia na prowadzenie, ale po centrze Artura Szlęzaka, Grzegorz Zajas minimalnie spudłował.
Gdy wydawało się, że o wszystkim zdecyduje seria rzutów karnych, MKS zadał decydujący cios. Marek Mizia przymierzył kapitalnie z szesnastu metrów, zapewniając wygraną swojej drużynie.
W swoim dziesiątym finale Pucharu Polski na szczeblu PPN Chrzanów, trzebinianie odnieśli dziewiąte zwycięstwo. Jednocześnie w szóstej w historii konfrontacji z Gromcem zanotował szósty triumf. Dla Nadwiślanina był to czwarty przegrany pucharowy finał.
Obie ekipy otrzymały w nagrodę okazałe trofea oraz pieniądze na zakup sprzętu sportowego. MKS - 600 zł, a Nadwiślanin - 400 zł.
Trzebiński MKS awansował do finału Pucharu Polski na szczeblu zachodniej Małopolski.
- Z przebiegu całego spotkania byliśmy lepszym zespołem. Stwarzaliśmy sobie sytuacje klarowne. Prowadząc 3-1 sami przegraliśmy ten mecz. Zabrakło dobrego krycia przy stałych fragmentach gry. Taka jest piłka. Pochodziliśmy do tego meczu na luzie. Szkoda, że nie udało się go wygrać - mówi Artur Szlęzak, kapitan Gromca.
- Zespół Nadwiślanina był dzisiaj bardzo wymagającym przeciwnikiem. Nikt nie powiedział, że położy się przed nami, bo jesteśmy faworytem i zwycięstwo się nam należy. Końcówka meczu pokazała nasze większe doświadczenie. Z gry nie możemy być zadowoleni. Trzeba wziać pod uwagę, że nie graliśmy w optymalnym zestawieniu, ale mimo wszystko powininiśmy pokazać, że jesteśmy drużyną z trzeciej lig - mówi Radosław Górka, kapitan MKS.
Komentarze
15 komentarzy
No to przegrywamy już 1-0
Za tydzien moze jednak nie byc zbytnio kolorowo w Rzeszowie, Stal napewno bedzie podrazniona bo porazce w takim prestizowym meczu. Mozesz napisac cos wiecej o tym jak sie Stal zaprezentowala ? Sadzisz ze jest szansa chociaz na punkt ?
No nie powiedziałbym bo równie dobrze w tych meczach na dnie mogły paść remisy wtedy zachowalibyśmy 12. miejsce i być może powiększyli przewage nad resztą. Ale jutro jeśli wygramy ze Spartakusem awansujemy na 11. miejsce więc jutrzejszy mecz w pewnym sensie kluczowy :) Oglądałem mecz KSZO-Stal. Emocje palce lizać. Dawno nie oglądałem tak zaciętego meczu.
Dzisiejsze wyniki prawie idealne pod nas :) Szkoda tylko ze Karpaty wygraly z Sandomierzem a nie zakonczylo sie remisem bo 2 bramki zdobyli w 90min ;/ oby jutro wygrac i juz bedzie 11 miejsce i 5 punktow przewagi nad strefa spadkowa. Kolejne zwyciestwo Soły ...
O proszę. Zobacz co zrobiłeś w ostatnim zdaniu. Wymieniłeś wszystkie nazwiska zawodników, którzy mieli być pokroju Kaliego czy Kowala, a w rzeczywistości wygląda to tak: Piskorz - A klasa, Kaiser - podwórko, Cząsta - A klasa i Raźniak - podwórko :)
Cząstka będąc juniorem to zagrał już w 3 lidze u Olszowskiego - to nasz wychowanek. Wtedy na skrzydle grał i sprawiał niezłe wrażenie, choć jako zespół, klub nie dorośliśmy do tamtego poziomu i ciężko mu było jakoś się wyróżnić. Moskal już go nie widział w pierwszej drużynie i stąd (podobnie jak finalnie Raźniak) poszedł za młodym Ślusarkiem. W Dulowej pewnie gra na środku ataku. Chyba bardziej nie chodziło o umiejętności, a mentalność. Moskal chyba woli pracować z pokornymi zawodnikami, którzy będą ciężko pracować na treningach. Ślusarek umie się z kolei dogadać z tymi mniej pokornymi, ale mającymi duże umiejętności (Pikol, Kaiser, Cząstka, Raźniak).
Dokładnie, w ataku u nas to jest tragedia. Zrezygnował Kaiser, Raźniak i tak na prawdę Stanio został sam jak palec. Fakt, są pewne alternatywy tj. Kowal, Świętek czy Sochacki ale to nie są typowe "9". Świętek strzelał 20 bramek ale w juniorach gdzie zawodnicy byli podobnej postury. Dziś Ernest dużo więcej daje na skrzydle niż na ataku. Ja też żałuję, że Stepankov do nas nie dołączył bo w Karpatach radził sobie nieźle. Zagraniczni zawodnicy w Trzebini są nie mile widziani bo to samo było z Jaworskijem (pewnie coś przekreciłem), który dziś gra w Pelikanie Łowicz bodajże. W zimie musimy sprowadzić co najmniej 2 napastników jeden doświadczony drugi może jakiś młodzieżowiec. Może Cząstka z Dulowej, który w Bklasie strzelił ok. 30 bramek i teraz w Aklasie też strzela. Teraz przydał by się nam taki JP7 :D