Chrzanów
Nie żyje honorowy obywatel Chrzanowa ks. prałat Wojciech Bryja
W nocy z wtorku na środę w wieku 72 lat zmarł ks. Wojciech Bryja, długoletni proboszcz parafii Matki Bożej Różańcowej w Chrzanowie.
Pochodził z Waksmundu k. Nowego Targu. Do krakowskiego seminarium wstąpił zaraz po maturze w 1962 roku. Dokładnie 7 kwietnia 1968 roku kardynał Karol Wojtyła udzialił mu święceń kapłańskich.
Z ziemią chrzanowską związany był od 1971 roku. Najpierw został wikariuszem w Płazie, gdzie dał się poznać jako gorliwy duszpasterz. Po sześciu latach posługi został skierowany do Chrzanowa. Jako wikariusz parafii św. Mikołaja pomagał najpierw przy budowie kaplicy na Kątach.
W czerwcu 1984 roku został oddelegowany do budowy nowego kościoła Matki Bożej Różańcowej. Zamieszkał na placu budowy, w starym domku przy ulicy Piastowskiej. Sam ramię w ramię pracował fizycznie z parafianami. Budowa kościoła trwała 20 lat. W tym czasie proboszcz scementował mieszkańców parafii. Dzieki inicjatywie księdza prałata Wojciecha powstawały przy niej kolejne współnoty oraz czasopismo "Parafialnik". Został honorowym obywatelem Chrzanowa, a także - pod koniec września - zasłużonym dla powiatu chrzanowskiego.
Pięć lat temu ze względu na długotrwałą chorobę złożył rezygnację z urzędu proboszcza. Mieszkał na plebanii, przykuty do łóżka. Ostatnio ze względu na pogorszenie stanu zdrowia trafił do szpitala.
Komentarze
8 komentarzy
Bardzo smutna wiadomość, bo odszedł wspaniały ksiądz, wspaniały człowiek. Również pamiętam jak wieczorami na budowie kościoła, kiedy robotnicy i pomagający parafianie już poszli do domów, on jeszcze chodził po placu i zawsze co robił - a to układał deski a to coś porządkował. Prawdziwy gospodarz. Do dzisiaj pamiętam jak pewnego dnia zapukał do drzwi naszego mieszkania i przyniósł zagraniczne leki mojemu ojcu, które były wtedy w Polsce ciężko dostępne. Gdzieś, od kogoś się dowiedział, że takie leki sa potrzebne i je zdobył, oczywiście nie chciał za nie nawet złotówki. Niech spoczywa w pokoju.
Pamiętam go od mojego dzieciństwa. Najpierw uczył mnie religii, potem uczęszczałem na godziny duszpasterskie, które on prowadził w kościele Św. Mikołaja. Odprowadził na miejsce wiecznego spoczynku wielu moich bliskich. W końcu udzielił mi sakramentu małżeństwa. Jedynie naszej córki nie mógł ochrzcić, bo w tym czasie był na ważnym wyjeździe. Zawsze po zakończeniu wizyty duszpasterskiej wstępował do nas na kolację. Fantastyczny ksiądz, ale przede wszystkim człowiek. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie ....
zawsze znalazł czas żeby porozmawiać, podnieść na duchu, Ksiądz jakich mało, niesamowicie pracowity i ten dar łączenia ludzi we wspólnotę, coś niesamowitego, będzie go bardzo brakowało [*]
Prawdziwy ksiądz, jakich mało..... Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie....
bardzo smutna wiadomość . Ale czy naprawdę musicie do tego wkładać te przeróżne reklamy ? To nie pasuje do śmierci i księdza Wojciecha .
Pamiętam jak sam sprzątal wokół Kościoła, sadził kwiaty... Pamiętam otwartość do każdego człowieka. Rzadkość dziś... Niech spoczywa w pokoju
Taki jak on powinien być każdy ksiądz. O podstaw stworzył własny Kościół, budynek i wspólnotę wiernych, w bardzo trudnych czasach. Na długo go zapamiętam.
Piękny, heroiczny życiorys...