Nie masz konta? Zarejestruj się

Historia

Bergamo i bergameńczycy

17.05.2017 09:19 | 0 komentarzy | 4 041 odsłony | red

Ponad tysiąc mieszkańców włoskiego miasta Bergamo podpisało się w 1863 roku pod petycją popierającą Polaków walczących o niepodległość. Kilkudziesięciu próbowało dostać się na tereny objęte powstaniem. Dziesięciu przez ziemię chrzanowską trafiło do zaboru rosyjskiego, gdzie rozpoczęło walkę. Kilku zginęło. Jeden na zawsze pozostał w Chrzanowie.

0
Bergamo i bergameńczycy
Pomnik pułkownika Francesco Nullo stoi w centrum miasta
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Bergamo to obecnie ponadstutysięczne miasto z zachwycającą starówką, przyciągające turystów interesujących się sztuką. W galeriach można obejrzeć obrazy Tycjana czy Tintoretta, albo zwiedzić dom Gaetano Donizettiego.

Bergameńczycy mogą być dumni ze swojej historii. W czasie wojny o zjednoczenie Włoch wystawili największy oddział ochotników. W żadnym innym mieście nie zebrało się tysiąc mężczyzn gotowych rzucić wszystko i iść walczyć o swój kraj. Dla upamiętnienia tych ochotników miastu przyznano tytuł Citta deil Mille, czyli miasto Tysiąca. Wielu z tych, którzy pod wodzą Garibaldiego walczyło we Włoszech, zdecydowało się na wyjazd i walkę w powstaniu styczniowym. Zbierali się w Krakowie, skąd przez Krzeszowice i lasy w okolicy Płok przeszli na tereny zaboru rosyjskiego ogarnięte powstaniem. Po potyczce pod Podlesiem i w bitwie pod Krzykawką włoski oddział został rozbity Zginął organizator wyjazdu na nasze ziemie - pułkownik Francesco Nullo, a w Chrzanowie zmarł z upływu krwi ranny w tej samej bitwie porucznik Elia Marchetti. Pochowany został na tamtejszym cmentarzu.

Delegacje z Bergamo przyjeżdżają do Polski przy okazji rocznic powstania styczniowego. Goszczą zwykle w Olkuszu, gdzie pochowany został Francesco Nullo, na miejscu bitwy pod Krzykawką i czasem także przy grobie porucznika Marchettiego w Chrzanowie. U siebie bergameńczycy mniej dbają o pamięć ochotników do powstania styczniowego. W mieście stoi, co prawda, pomnik Francesco Nullo, jest ulica jego imienia, ale turysta z Polski pytający o pamiątki po Marchettim czy innych ochotnikach zobaczy bezradnie rozłożone ręce pracowników informacji turystycznej i księgarzy. Chyba nie należy się temu dziwić, bo kto w Polsce pamięta naszych rodaków walczących o wolność Włoch...
(LS)
Przełom nr 18 (1293) 10.5.2017