Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Perkusistą trzeba się urodzić

19.03.2017 09:56 | 0 komentarzy | 6 295 odsłon | Marek Oratowski

- Zorganizowaliśmy ten festiwal, by dać ludziom do zrozumienia, że także perkusiści potrafią wiele pokazać na scenie. A w dodatku często są to charyzmatyczni ludzie - przekonuje 23-letni Eryk Gruca, jeden z organizatorów Caban Drummer Fest. Impreza odbyła się w sobotę w klubie Stara Kotłownia w Chrzanowie.

0
Perkusistą trzeba się urodzić
Eryk Gruca podczas Caban Drummer Fest
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Marek Oratowski: Kto skrzyknął lokalnych perkusistów?
Eryk Gruca:
Konrad Wicher z Chrzanowskiej Telewizji Lokalnej zadzwonił do mnie i zapytał, czy zrobimy taką imprezę. Od razu pomysł mi się spodobał, bo czegoś takiego jeszcze nie było. Skontaktowałem się z kilkoma kolegami z branży, którzy wystąpili. Oprócz mnie zagrali Paweł Larysz, Jakub Kurddziel i Wiktor Palik. Byłem zaskoczony frekwencją. Przyszło mnóstwo ludzi. Skoro im się to spodobało, jest duża szansa, że impreza będzie cykliczna.

Dlaczego wybrałeś perkusję?
- Na bębnach gram od dziesięcu lat. To wynika po części z tego, że w przedszkolu na zajęciach rytmiki nigdy nie dostawałem bębenka, tylko zwykle grzechotki (śmiech). Gdy poszedłem do gimnazjum, rodzice kupili mi pierwszy zestaw perkusyjny. I tak już zostało. Śmiało mogę powiedzieć, że muzyka to sens mojego życia. Od ośmiu lat występuję w punkrockowej formacji The Trepp.

Mam wrażenie, że perkusiści są w zespołach trochę na drugim planie. Nie czujecie się przez to niedowartościowani?
- Właśnie dlatego zorganizowaliśmy ten festiwal, by dać ludziom do zrozumienia, że także perkusiści potrafią wiele pokazać na scenie. A w dodatku często są to charyzmatyczni ludzie.

Barierą dla wielu jest cena bębnów.
- To kluczowa sprawa. Każdy instruktor lub youtuber radzi po pierwsze kandydatom na perkusistów: zdobądź pracę i zarób na bębny. Początkujący musi wydać jakieś 1500 złotych na bardzo przeciętny zestaw perkusyjny. Do tego trzeba doliczyć talerze kosztujące od 800 do 1000 złotych. Jednak to bardzo podstawowy zestaw, żeby nie powiedzieć wręcz dziecięcy. Profesjonalny sprzęt kosztuje dużo więcej.

Co jest najtrudniejsze na etapie nauki gry?
- Koordynacja ruchowa. Po prostu trzeba ją wyćwiczyć. Zaczyna się od takich podstawowych rzeczy, jak klaskanie do rytmu. Jednak według mnie perkusistą trzeba się po prostu urodzić...

Po czym rozpoznać dobrego bębniarza?
- Jeśli perkusista jest przeciętny, często wypada z rytmu i się gubi. Profesjonaliście się to nie zdarza. Mam całą armię ulubionych perkusistów. Jednak moim idolem, którego słucham od dziecka, jest Neil Peart z zespołu Rush. Jego umiejętności i koordynacja ruchowa sprawiają, że działa, jak cały zespół. Taki człowiek-orkiestra. Widać, że każde jego uderzenie jest przemyślane.

Taki duży ładunek decybeli musi działać na słuch. Jak go chronicie?
- Ochrona słuchu jest ważna, bo w trakcie grania poziom decybeli wzrasta do 100 lub nwet 120. Stosujemy zatyczki do uszu, słuchawki-pchełki, ewentualnie ograniczniki. Mimo wszystko odczuwam pewne problemy ze słuchem. Najgorsze są koncerty, kiedy odsłuch płynie prosto z głośnika. Nie gram jednak aż tak dużo, bo pracuję zawodowo w sklepie z grami komputerowymi.

 

Więcej w najbliższym wydaniu "Przełom", 22 marca.