Nie masz konta? Zarejestruj się

Płoki

Wierzyć się nie chce, że takie rzeczy dzieją się w małopolskiej szkole

28.10.2016 10:19 | 22 komentarze | 13 980 odsłon | Anna Jarguz

Czwartkowe spotkanie w sprawie przyszłości społecznej placówki w Płokach nie przyniosło rozstrzygnięcia. Po trwającej blisko cztery godziny dyskusji Stefan Adamczyk - sołtys, radny, a przede wszystkim przedstawiciel Fundacji na Rzecz Edukacji, zadeklarował, że organizacja odda zespół szkół. Nie wiadomo tylko komu.

 

22
Wierzyć się nie chce, że takie rzeczy dzieją się w małopolskiej szkole
Na zebranie w Płokach przyszli m.in. rodzice uczniów, nauczyciele, mieszkańcy
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sala w remizie w Płokach była pełna. Przyszli rodzice, nauczyciele, mieszkańcy. Był wiceburmistrz Jarosław Okoczuk, kilkuosobowa reprezentacja kuratorium oraz przedstawiciele Fundacji na Rzecz Edukacji, organu prowadzącego płocką placówkę. Nie było tylko Łukasza Adamczyka, dyrektora zarządzającego, który nieoczekiwanie złożył rezygnację zarówno w pracy w zespole, jak również z członkostwa w radzie nadzorczej Fundacji.

Zaczął ksiądz proboszcz. Poprosił, by fundacja ustąpiła.
- To jedyny sposób, żeby dojść do ugody i żeby szkoła w Płokach nadal mogła istnieć - powiedział ks. Piotr Miszczyk.

Sporo do powiedzenia mieli rodzice i nauczyciele. Między innymi w kwestiach bezpieczeństwa w budynku oraz zachowania osób zarządzających. Jasno dali do zrozumienia, że nie widzą możliwości dalszej współpracy z Fundacją na Rzecz Edukacji, a przede wszystkim z Łukaszem Adamczykiem i jego tatą, Stefanem.

Głos zabrał też sam zainteresowany Stefan Adamczyk. Opowiadał, ile zrobił dla szkoły i nie bardzo rozumie, skąd to zamieszanie. Z każdą godziną miał coraz mniej argumentów. Nie zgodził się jednak na przekazanie placówki Stowarzyszeniu Dzieciaki czy osobie fizycznej Łukaszowi Zającowi (nauczycielowi dop. aut.), o co zabiegali zebrani. Utrzymywał, że sam takich decyzji podejmować nie może. Poprosił o 7 dni i obiecał, że fundacja przekaże placówkę. Nie wiadomo tylko komu.

- Aż mi się wierzyć nie chce, że coś takiego dzieje się w małopolskiej szkole. Wynotowałam 26 wątków, które powinny zostać wyjaśnione przez różne służby - nadzór budowlany, sanepid, a być może i prokuraturę - powiedziała wicekurator oświaty Halina Cimer i zapowiedziała kontrole.

Kolejne spotkanie w czwartek, 3 listopada. Brak porozumienia oznacza koniec szkoły w Płokach.