Przełom Online
SYLWETKA. Z Libiąża na Old Trafford
Jest jednym z najlepszych w historii piłkarzy rodem z ziemi chrzanowskiej. Grał przeciw FC Barcelonie, strzelił gola Manchesterowi United. Chyba każdy młody piłkarz z naszego terenu marzy o tym, co Jackowi Cyzio udało się doświadczyć na własnej skórze.
Wychowanek Górnika Libiąż był częścią zespołu, który przeszedł do historii polskiego futbolu. Blisko ćwierć wieku temu Legia Warszawa z libiążaninem w składzie wyeliminowała Sampdorię Genua, późniejszego mistrza Włoch i awansowała do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów.
- Graliśmy bez żadnej presji. Do meczów podchodziliśmy na luzie. Po wygranej w Warszawie pojechaliśmy na rewanż. Dzień przed tym spotkaniem włoska telewizja podała zestaw półfinalistów. W tym gronie nie było Legii. Byli przekonani, że nas ograją. Podziałało to na nas jeszcze bardziej mobilizująco. W kadrze mieliśmy czternastu zawodników mogących podjąć walkę z europejskimi klubami. Dziś w zespołach jest po 25 piłkarzy, a słyszę, że ci nie mogą grać co trzy dni, bo muszą odpocząć. To jakaś farsa. Ja lepiej się czułem grając co trzy dni, niż co tydzień - opowiada Jacek Cyzio.
W półfinale warszawianie trafili na angielski Manchester United. W pierwszym meczu na swoim stadionie przegrali 1-3. Libiążanin miał jednak swoje wielkie chwile w tym pojedynku. Strzelił gola na 1-0. W rewanżu zremisowali na Old Trafford 1-1.
- Mogliśmy nawet wygrać. Miło było potem przeczytać w prasie pochwały Alexa Fergusona pod naszym adresem. Dzięki niemu mamy zresztą koszulki Manchesteru. Rywale nie chcieli się nimi zamienić. Ferguson wyszedł na boisko, zatrzymał ich wszystkich i kazał się wymienić trykotami - mówi Jacek Cyzio.
Z Libiąża jeszcze jako nastolatek trafił do Cracovii. Stamtąd przeniósł się do Pogoni Szczecin, z którą zdobył wicemistrzostwo kraju. W barwach Legi wywalczył Puchar Polski, strzelając jedną z bramek w meczu finałowym z GKS Katowice. Grał także w Trabzonsporze, z którym zdobył puchar Turcji.
Występował w młodzieżowych reprezentacjach Polski. W oficjalnym meczu kadry seniorskiej nie było mu jednak dane zagrać.
- Bardzo tego żałuję. Jeszcze jako nastolatek znalazłem się w kręgu zainteresowań selekcjonera Wojciecha Łazarka. Doznałem jednak kontuzji. Po jej wyleczeniu otrzymałem powołanie na obóz w Wiśle. Na zgrupowaniu byłem razem z Ryszardem Tarasiewiczem, Dariuszem Wdowczykiem czy Dariuszem Kubickim. Co z tego, skoro nie mogłem trenować na pełnych obrotach. Potem dostałem powołanie na tournée w Izraelu. Rozegrane mecze nie były jednak oficjalnymi. Kolejnym trenerom reprezentacji już chyba nie pasowałem do koncepcji - mówi Jacek Cyzio.
Rozmowę z Jackiem Cyzio można przeczytać w najnowszym, 47. numerze „Przełomu", dostępnym w wersji papierowej i elektronicznej.