Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

Prezes komunalki przyznaje, że z wysypiska śmierdzi. Może śmierdzieć jeszcze bardziej

04.09.2015 17:53 | 6 komentarzy | 7 338 odsłon | Anna Jarguz

Od tygodni na zamkniętym składowisku w Trzebini przybywa odpadów. Prezes Adam Pasternak tłumaczy, że zwozi materiał potrzebny do rekultywacji. Mieszkańcy, którzy w piątek byli na śmietnisku, twierdzą że nikt nie kontroluje, co przywożą śmieciarki.

 

6
Prezes komunalki przyznaje, że z wysypiska śmierdzi. Może śmierdzieć jeszcze bardziej
Prezes Adam Pasternak (z lewej) pokazuje górę zwiezionych ostatnio odpadów
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Góra śmieci rośnie. Na wniosek mieszkańców w piątek zebrała się komisja ochrony środowiska. Radni wspólnie z zainteresowanymi osobami i szefem spółki wybrali się na składowisko. Prezes usług komunalnych Adam Pasternak potwierdził, że od paru tygodni zwozi odpady.

- Przyjmowane są w związku z planowaną rekultywacją na podstawie wydanej przez marszałka województwa decyzji. To tzw. frakcja podsitowa - wtóruje Kinga Rorbach, kierowniczka trzebińskiego składowiska.

Zgodnie z wydanym zezwoleniem komunalka może przyjąć nawet 19 tysięcy ton odpadów. Dla porównania, gdy składowisko jeszcze funkcjonowało, w ciągu roku przyjmowała mniej. Wśród zwiezionego materiału, poza popiołem, ziemią, częściami organicznymi, są też całe worki ze śmieciami, folia, plastiki, meble, fragmenty elektronarzędzi.

- To wygląda jak zwykłe śmieci. Chyba nikt nie kontroluje, co tu zwożą. Od tygodni śmierdzi. Nie można okna otworzyć, wyjść przed dom. Nie wiem, jak chronić przed tym dzieci - mówi mieszkająca w pobliżu Agata Ostrowska.

Prezes Pasternak obiecuje, że staranniej będzie kontrolował, co znajduje się w śmieciarkach. To ludziom nie wystarczy. Domagają się zaprzestania zwożenia na ul. Piłsudskiego odpadów. Ich zdaniem, komunalka powinna starać się o gruz, ziemię czy kamień z okolicznych budów. Adam Pasternak zadeklarował, że do czasu podpisania umowy z wykonawcą rekultywacji, wstrzyma przyjmowanie śmierdzących resztek.

- Nie unikniemy przykrego zapachu. Uczulam na to mieszkańców i proszę o wyrozumiałość. Rekultywacja wiąże się z ruszeniem wierzchniej warstwy. By zrobić drenaż odgazowujący, trzeba je przekopać. Przynajmniej do końca października składowisko będzie czuć - przestrzega Pasternak.