Nie masz konta? Zarejestruj się

Ziemia chrzanowska

Niektórzy przymykają oczy

06.05.2015 12:25 | 2 komentarze | 3 768 odsłony | Michał Koryczan

O bezpieczeństwie na obiektach sportowych z Józefem Cichoniem, prezesem Podokręgu Piłki Nożnej Chrzanów i byłym delegatem Polskiego Związku Piłki Nożnej ds. bezpieczeństwa rozmawia Michał Koryczan.

2
Niektórzy przymykają oczy
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Michał Koryczan: Fantastyczna atmosfera na trybunach podczas finału Pucharu Polski oraz ekscesy na meczu w Knurowie. Wszystko w jednym dniu. To tylko potwierdzenie pańskich słów sprzed kilku lat, o tym, że chuligańskie wybryki przeniosą się na niższe ligi.
Jóżef Cichoń: Dokładnie. W wyższych ligach istnieje profesjonalne zabezpieczenie meczów w postaci monitoringu i służb porządkowych z prawdziwego zdarzenia. Kibole mają tam mniejsze szanse zrobić negatywne widowisko. Moje przypuszczenia sprawdziły się i będą się sprawdzać na niższych szczeblach rozgrywek. Od czwartej ligi w dół.

Niedawna bójka fanów Górnika Libiąż i Fabloku Chrzanów podczas spotkania B-klasy, czyli ósmego poziomu rozgrywek piłkarskich w Polsce pokazuje, że na ziemi chrzanowskiej też dochodzi do ekscesów.
- Takie incydenty były, są i będą. Dopóki policja nie będzie miała prawa bytu na obiekcie sportowym (obecnie mundurowi mogą wejść na stadion na żądanie organizatora meczu - dop. red.). Większości klubów nie stać na wynajęcie profesjonalnych ochroniarzy. Za kilku trzeba zapłacić tysiąc złotych. A służby informacyjne? One nie mają kompetencji, żeby w razie potrzeby użyć siły. Poza tym to często ludzie z przypadku. Nieraz przymykają oko na wiele rzeczy dziejących się na trybunach. Myślę tu o konsumpcji wiadomo czego oraz wulgaryzmach. Nie chcą się narazić ludziom ze swojego środowiska.

Za bezpieczeństwo na obiektach sportowych podczas zawodów odpowiadają organizatorzy zawodów.
- I to oni potem ponoszą za wszystko odpowiedzialność. Rok temu zorganizowaliśmy spotkanie w Komendzie Powiatowej Policji w Chrzanowie. Pojawili się przedstawiciele tylko połowy klubów zrzeszonych w podokręgu. Może w tych pozostałych nie wierzą, że to może coś pomóc, a może nie ma działaczy zajmujących się kwestiami bezpieczeństwa?

Oby tylko ktoś nie obudził się z rękaw nocniku. Szczególnie, że w tym sezonie czeka nas jeszcze kilka spotkań podwyższonego ryzyka.
- Dużo już zrobiliśmy w kierunku poprawy. Coraz więcej przedstawicieli komisji bezpieczeństwa wysyłamy na mecze. Analizujemy szczegółowo, czy kluby dbają o porządek. Fakt, że ktoś z podokręgu przyjedzie na zawody, mobilizuje działaczy. Wiadomo jednak, że niczego się do końca nie przewidzi. To jest jak z jazdą samochodem po drodze. Jedzie pan trzeźwy, przestrzega przepisów, a zawsze może się trafić jakiś wariat.