Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

Bezbramkowa środa

15.04.2015 20:22 | 0 komentarzy | 3 153 odsłony | Michał Koryczan, Marek Oratowski

Trzecioligowy MKS Trzebinia-Siersza zremisował 0-0 z Hutnikiem Nowa Huta. Identycznym rezultatem zakończyły się czwartoligowe pojedynki Świtu Krzeszowice z Orłem Piaski Wielkie i Górnika Libiąż z Kalwarianką.

0
Bezbramkowa środa
Skrzydłowy MKS Marek Mizia (z prawej) w pojedynku z graczem Hutnika. Fot. Michał Koryczan
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

PIŁKA NOŻNA

III liga małopolsko-świętokrzyska

MKS Trzebinia-Siersza - Hutnik Nowa Huta 0-0
MKS: K. Pająk - Sieczko, Kukla, Kalinowski, Jagła, Domurat, Górka, Majcherczyk, Mizia (87. Sawczuk), J. Pająk (46. Piskorz), Giermek (68. Witoń)
Hutnik: Frątczak - Antoniak, Kołodziej, P. Filipek (78. K. Filipek), Ochman, Orłowski, Świątek, Gamrot, Jacak, Sierakowski (78. Chlebda), Prochwicz (87. Palonek)

W pierwszym w tym roku meczu o punkty przed własną publicznością, MKS zremisował z Hutnikiem. Dla trzebinian jest to czternasty z rzędu pojedynek ligowy bez zwycięstwa.
Podopieczni Macieja Antkiewicza kolejny raz mogą sobie pluć w brodę. Znów bowiem zawiodła ich skuteczność. W przekroju całego spotkania beniaminek trzeciej ligi stworzył sobie więcej klarownych okazji bramkowych niż wyżej notowany rywal.

Jako pierwszy przed szansą zdobycia gola stanął Maciej Domurat. W 15. minucie otrzymał bardzo dobre podanie w pole karne od Marka Mizi, ale posłał piłkę nad poprzeczką.
Potem swoje pięć minut mieli przyjezdni. Najpierw Krzysztof Świątek uderzył tuż obok słupka, a chwile później po strzale Mateusza Gamrota futbolówka odbiła się od poprzeczki. Wreszcie po akcji Świątka świetną interwencja popisał się Krzysztof Pająk, uprzedzając Mariusza Sierakowskiego.

W odpowiedzi prowadzenie „żółto-czarnym" mógł dać Adrian Kukla (wychowanek Hutnika), jednak jego uderzenie z kilku metrów skutecznie sparował Dorian Frątczak.
MKS, a konkretnie Marcin Giermek mógł zdobyć bramkę do szatni. Popularny „Giermo" spudłował jednak w kapitalnej sytuacji, po precyzyjnym dograniu Mizi z lewego skrzydła.

W drugiej odsłonie do interwencji był już zmuszany tylko golkiper przyjezdnych. W 58. minucie dopisało mu sporo szczęścia, bo po uderzeniu Domurata piłka wylądowała na słupku.
W 72. minucie Frątczak pokazał już swój kunszt, broniąc strzał Dumorata z ostrego kąta.
Pięć minut później po główce Radosława Górki futbolówka wylądowała w bramce gości, ale arbiter dopatrzył się faulu zawodnika Trzebini i trafienia nie uznał.
W końcówce swoich niedawnych jeszcze kolegów klubowych pogrążyć mógł Mateusz Majcherczyk. Rozgrywający MKS ładnie przedarł się przez linię obronną Hutnika, ale z jego uderzeniem znakomicie poradził sobie Frątczak.

- Zabrakło trochę szczęścia. Bramkarz super wybronił tę sytuację. Myślę, że strzał był dobrze oddany. Może troszkę w zasięgu jego rąk. Szkoda, że nie wpadło. Gdyby „Giermo" strzelił gola do szatni, to mecz ułożyłby się inaczej. Wtedy moglibyśmy kontrować rywali i tych sytuacji mogłoby być jeszcze więcej. 0-0 to też niezły wynik, ale wiadomo, że kolejne dwa punkty nam uciekły. Walczymy dalej i myślę, że będzie jak najlepiej - mówi Mateusz Majcherczyk, pomocnik MKS.
W najbliższą niedzielę trzebinianie zmierzą się na wyjeździe z Wierną Małogoszcz.

IV liga - zachodnia Małopolska

Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska - Górnik Libiąż 0-0

Górnik: Smok - Madej, Ambroziak, Kułaga, Wcisło, Szlęzak, Wierzba (75. Patyk), Gucik, Jamróz (90. Kmiecik), Wilczak (80. Szczurek), Pawlak

Goście po trzech wiosennych wygranych mieli apetyty na zwycięstwo także na boisku wicelidera. Zaliczyli bezbramkowy remis. Wywieźli zatem z gorącego terenu punkt. Mimo to po końcowym gwizdku zawodnicy i szkoleniowiec mieli mały niedosyt.

- Dość powiedzieć, że stworzyliśmy sobie aż siedem dogodnych sytuacji strzeleckich. Niestety, skuteczność tym razem nie była naszym atutem. Dwóch sytyacji sam na sam nie wykorzystał Artur Szlęzak. Jan Pawlak także dwa razy mógł otworzyć wynik, ale nie trafił czysto w piłkę. Akcji nie udało się też odpowiednio wykończyć Łukaszowi Wierzbie. Rywale oddali praktycznie jeden strzał, który trafił w poprzeczkę. Mimo wszystko trzeba docenić ten wywalczony i wybiegany punkt, który przed spotkaniem wziąłbym w ciemno - przekonuje grający trener libiążan Grzegorz Kmiecik.

Cieszy go jednak to, że kolejne spotkanie jego gracze zagrali na "zero" w tyłach. Taktyka na ten mecz była prosta - zagęszczenie środka, podobnie jak w meczu z Kleczą. To dało przewagę Górnikom, ale nie pozwoliło wygrać z rywalem, który nie pokazał niczego wielkiego. W sobotę okazję do poprawienia skuteczności piłkarze Libiąża dostaną w konfrontacji z Jutrzenką Giebułtów.

Orzeł Piaski Wielkie - Świt Krzeszowice 0-0