Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

Nie wchodź na lód z rękami w kieszeni

21.01.2015 12:14 | 0 komentarzy | 2 086 odsłony | red

W Mokobodach na Mazowszu zginęli nastoletni bracia, a przynajmniej jeden z nich (ciała drugiego nie odnaleziono). Pod chłopakami prawdopodobnie załamał się lód. O właściwym zachowaniu na zamarzniętych akwenach mówi Wojciech Rapka, oficer z komendy straży pożarnej w Chrzanowie.

0
Nie wchodź na lód z rękami w kieszeni
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Strażacy przestrzegają przed wchodzeniem na lód. Zamarzniętych akwenów należy unikać szczególnie w przypadku odwilży, skoków temperatur, opadów deszczu czy śniegu.

- Wraz ze wzrostem temperatury spada wytrzymałość lodu. Śnieg natomiast przykrywa wszystko, przez co uniemożliwia ocenę sytuacji - informuje Wojciech Rapka.


Na taflę lodu można wchodzić pod warunkiem, że liczy przynajmniej 15 centymetrów grubości. Samemu jednak trudno to zmierzyć. Zresztą wytrzymałość lodu zależy nie tylko od jego grubości.


- Biały i mętny lód, zawierający pęcherzyki powietrza, posiada znacznie mniejszą wytrzymałość. Podobnie ten z zamarzniętymi gałęziami, kamieniami, itp. - podkreśla ekspert. Apeluje, by w ogóle nie wchodzić na zamarznięte jeziora, stawy, rzeki czy wykopy. Sami bowiem nie jesteśmy w stanie stwierdzić, na ile pokrywający je lód jest dla nas bezpieczny.
Jeśli już zdecydujemy się na wejście na taflę, pod żadnym pozorem nie trzymajmy rąk w kieszeni. W przypadku załamania płyty trudniej nam będzie się ratować.


- Jeśli lód pęknie, najlepiej położyć się na nim na brzuchu i pomału, bez paniki, przesuwać się w stronę brzegu. Warto też poszukać jakiegoś przedmiotu, na przykład konara drzewa, ewentualnie wziąć do ręki szalik czy pasek od spodni. To ułatwi akcję ratunkową - radzi oficer chrzanowskich strażaków.
Przypomina, że osoba, która rusza na ratunek, też powinna być w pozycji leżącej. W przeciwnym razie sama może się znaleźć w zagrożeniu.


- Jeśli widzimy, że pod kimś załamał się lód, najlepiej od razu zadzwonić po straż pożarną. My instruujemy, co należy zrobić. Jeśli istnieje ryzyko, że lód może się załamać także pod kimś, kto chce pomóc, lepiej nie spieszyć na ratunek, bo ofiar może być więcej. Jeśli natomiast uda nam się wyciągnąć poszkodowanego na brzeg, należy jak najszybciej położyć go w ciepłym miejscu, na przykład w nagrzanym samochodzie i podać coś ciepłego do picia. Nie wolno polewać go gorącą wodą, bo może to wywołać szok termiczny - podkreśla Wojciech Rapka.
Anna Jarguz

Gdy załamie się pod nami lód
- Pierwszy zimowy lód załamuje się w kształt gwiazdy, a z przedwiosennym ociepleniem rozsypuje się w drobne grudki, tzw. kaszę. W pierwszym wypadku, gdy zdarzy się nam wpaść do wody, należy przede wszystkim rozłożyć ręce na tafli i spokojnie wzywać pomocy, unikając wszelkich prób wydostania się na pewniejszą powłokę. W drugim przypadku postępujemy odwrotnie: należy jak najszybciej dostać się do trwalszej pokrywy i nie wychodząc na lód, oczekiwać ratunku.

- Ratując człowieka spod lodu, nie wolno do niego podbiegać i podawać mu ręki, ponieważ tafla załamie się także pod ratującym. Osoby, które będą nam udzielały pomocy nie mogą podchodzić zbyt blisko. Należy poszukać jakiegoś długiego przedmiotu (konar drzewa, pasek, szalik czy kurtka), położyć się na lodzie, doczołgać się na bezpieczną odległość do tonącego, rzucając mu przygotowany wcześniej przedmiot i cofając się, wolno wyciągać go na taflę.

Przełom nr 2 (1175) 14.1.2015