Alwernia
Śmierć, diabeł i Józef z Maryją przypomnieli się mieszkańcom
Staropolski zwyczaj chodzenia po kolędzie zanika. Grupa przyjaciół postanowiła go przypomnieć i w pierwszy dzień świąt wyruszyła w miasto z kolędą na ustach.
Z inicjatywą dwa lata temu wyszedł Krystian Rychlik. Na wspólne śpiewanie namówił kolegów. W tym roku po raz trzeci razem wyszli w miasto.
- Z każdym rokiem jest coraz bardziej profesjonalnie. Repertuar coraz bogatszy i stroje lepiej dopasowane - podkreśla Krystian Rychlik.
Koledzy nie ograniczyli się tylko do tekturowej szopki i śpiewania. Załatwili konie, wóz i woźnicę. Rozpoczęli o godz. 16 od domów, położonych w sąsiedztwie zakładów chemicznych i z kolędą szli w kierunku centrum. Ludzie przyjmowali ich różnie. Większość na ich widok się ucieszyła, niektórzy nie otworzyli drzwi. Są i tacy, co grożą policją.
- To było rok temu, wieczorem. Pani powiedziała, że jak sobie nie pójdziemy, to wezwie mundurowych - opowiada jeden z kolędników. Takie zachowania ich jednak nie zrażają.
- Niektóre dzieci nie wiedzą, co to Herody. W szkole ich tego nie uczą. Jak sami nie będziemy kultywować tradycji, to zaniknie. Dlatego od dwóch lat towarzyszę chłopakom. Chce mi się - podkreśla Andrzej Glisatk, który użyczył kolędnikom koni i powozu.
Komentarze
3 komentarzy
:-) :-D
Potrzebujesz prezenty na święta? Nie przepłacaj! Wejdź na stronę: http://goo.gl/QDSnNO i wylicytuj upatrzoną rzecz za śmiesznie małe pieniądze. Dzięki tej stronce mam laptopa za 50 zł. Sprawdźcie sami.
Który to Józef Mąka? Bo nie kojarzę?