Chrzanów
Chrzanowski MOKSiR przegrał z PRZEŁOMEM w sądzie w Krakowie
Mamy prawo do ocen i krytyki. Dwa lata i siedem miesięcy od wniesienia pozwu przez Miejski Ośrodek Kultury Sportu i Rekreacji w Chrzanowie, Sąd Okręgowy w Krakowie odrzucił go w piątek w całości.
Proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych instytucji kultury reprezentowanej przez dyrektora Jana Smółkę przeciwko redaktor naczelnej Grażynie Kaim i wydawcy tygodnika Alicji Molendzie dotyczył kilkunastu tekstów w tygodniku „Przełom", które rzekomo godziły w dobre imię MOKSiR.
Opisaliśmy m.in. historię związaną z koncertem charytatywnym na rzecz chorej Sandry, mieszkanki miasta, który zamiast w Chrzanowie, odbył się w Chełmku. Jego organizatorzy uznali bowiem, że nie będą prosić w MOKSiR o obniżenie ceny za wynajem sali na organizację imprezy, choć taka możliwość była. W sąsiedniej gminie dostali salę za darmo. W publikacji tej sąd nie dopatrzył się żadnych nieprawdziwych stwierdzeń.
Jak zauważył w uzasadnieniu sąd, większość z publikacji miała charakter ocenny. Zwracaliśmy w nich uwagę na różne, kontrowersyjne, naszym zdaniem, aspekty funkcjonowania ośrodka kultury, m.in. zachwianie proporcji między działalnością komercyjną a statutową, uznaniowość w decydowaniu o cenach wynajmu pomieszczeń dla różnych grup mieszkańców miasta: sportowców, organizacji pozarządowych, emerytów.
- W świetle polskiego prawa i orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, nie można pozbawiać prasy oceniania i krytykowania działalności instytucji publicznych, nawet tej, prawem dozwolonej - uzasadniała sędzia Katarzyna Hanszke.
Wyrok nie jest prawomocny.
Alicja Molenda
Grażyna Kaim
Komentarze
8 komentarzy
Pani Alicjo, źle Pani zrozumiała, czytałem tekst. Sam jestem oburzony, że w MOKSiR młode zespoły nie mają szans na próby i odkąd pamiętam, to można je było załatwić tylko po znajomości. W ogóle do wielu praktyk tej placówki można się przyczepić tak samo, jak do braku rzetelności dziennikarskie Przełomu. Nie chcę tutaj robić za adwokata MOKSiR, więc dziękuję za rozmowę, zasugerowałem tylko, że niczego to oddalenie pozwu mi nie wyjaśniło. Jeśli chodzi o negocjacje, to nie chodziło mi dokładnie o tamtą sprawę, tylko o codzienne podejście MOKSiRu. Jak było wtedy nie powiem, bo nie wiem i z Przełomu też się nie dowiem jak rozumiem.
Ulomie: zrozumiałam, że nie zna Pan tego tekstu, a swoją widzę opiera na opowiadaniach osób związanych z MOKSiR. Szkoda, bo dyskusja na temat tekstu w takich przypadkach jest bezprzedmiotowa. Żeby jednak zaspokoić pańską ciekawość informuję; Tak, napisaliśmy, ile zażyczył sobie MOKSiR za wynajem sali. Cenę podała przedstawicielce organizatora pracownica MOKSiR. Poinformowała również o możliwości negocjowania jej z dyrektorem. Organizatorzy stwierdzili, że prosić się nie będą. Ich wybór. Wszystko to w tekście zostało napisane. Po co mielibyśmy dzwonić do MOKSiR, co prostować. Ja nie wątpię, że MOKSiR byłby skłonny negocjować stawki, ale nie każdy zainteresowany lubi i chce to robić. Sąd uznał, że materiał prasowy należy oceniać w całości, a nie na podstawie wyrwanego z kontekstu zdania i orzekł jak wyżej.
Jeśli chodzi o MOKSiR nie mam dobrych doświadczeń. Jakiś czas temu staraliśmy się aby móc grac na hali. Niestety bariera wejścia jest zaporowa. I hala zamiast zarabiać na siebie i dawać mieszkańcom możliwość uprawiania sportu stoi pusta. Dogadaliśmy się z jedną ze szkół. Da sie za ludzkie pieniądze wynająć sale gimnastyczną. Wilk syty i owca cała. Da się tylko trzeba chcieć
Pani Alicjo, chodzi o to, że napisaliście, iż MOKSiR zarządał 2000 zł za wynajem Starej Kotłowni na koncert charytatywny. Od osób związanych z MOKSiR usłyszałem, że to nie prawda i że nikt ich nie pytał przed wydrukowaniem tego artykułu prosząc o ustosunkowanie się do tych zarzutów. Słowo przeciwku słowu, więc nie zajmuję żadnej ze stron, aczkolwiek osobiście wiem, że MOKSiR był skłonny negocjować stawki. Nadal nie wiem jak było naprawdę.
Ulomie: Chodziło o o, że MOKSiR-owi nie podobały się nasze oceny wielu aspektów jego działalności. Pozew zmierzał ku zakazaniu nam publikacji krytycznych. Nie wiem, czym pan był "zszkokowany", i o jakie sprostowanie panu chodzi, dlatego do tej części pana wypowiedzi nie potrafię się ustosunkować. W każdym razie sąd nie dopatrzył się żadnych nieprawdziwych treści w naszych publikacjach. Wszystkie informacje były należycie udokumentowane. O genezie tego procesu napiszemy w papierowym wydaniu gazety.
Napiszcie dokładnie o co chodziło w tym sądzeniu się, a nie tylko tyle, że wygraliście. Sam byłem zszkowowany tym co przeczytałem w gazecie i jeżeli faktycznie to co przypisaliście MOKSiRowi było nieprawdą, to wprowadziliście czytelinków w poważny błąd. Jeśli było inaczej, to było chociaż jakieś sprostowanie? Bo w mojej pamięci pozostały tylko te oczernienia (a może rzeczywistość?)
Sprawa wydaje się oczywista. Najpierw dobre imię trzeba sobie wypracować, żeby coś mogło w nie ugodzić. Ktoś ma jakąś ankietę, jak ludzi MOKSiR oceniali?