Przełom Online
Czujniki wyją, ale mogą uratować życie
Jedynym sposobem na wykrycie bezwonnego i zabójczego czadu jest czujnik. Kilka dni temu przekonali się o tym państwo Roczniewscy z Chrzanowa. Nie jest to tanie urządzenie, dlatego zapytaliśmy specjalistów, czym się kierować przy zakupie.
Siedmioosobowa rodzina chrzanowian, o której piszemy w nowym numerze "Przełomu", nie wiedziała, że w mieszkaniu wydziela się czad. Zaalarmowało ich wycie urządzenia wykrywającego tlenek węgla. To ich uratowało.
Na rynku dostępnych jest wiele modeli czujników. Można się w nie zaopatrzyć niemal w każdym markecie budowlanym sklepie z artykułami technicznymi. Ceny wahają się od ok. 50 do 140 zł.
- Wybierając je powinniśmy sprawdzić czy ma atest, i czy jest dopuszczony do obrotu w Unii Europejskiej - radzi Wojciech Rapka z Państwowej Straży Pożarnej w Chrzanowie.
Katarzyna Kowal z OSP w Krzeszowicach mówi, że ceny uzależnione są od jakości i możliwości urządzeń. Te najprostsze wyją przy wykryciu czadu. Te droższe mają często wyświetlacz, wskazujący poziom tlenku węgla w powietrzu. Są również takie, które dodatkowo włączają się przy zadymieniu.
Nawet, jeśli mieszkamy w bloku, urządzenie może się przydać, zwłaszcza, gdy posiadamy piecyki gazowe. Mieszkając w domu piętrowym, warto umieścić je na każdej kondygnacji.
- Czujniki są na baterie i działają praktycznie bezobsługowo przez około 7 lat. Wystarczy je powiesić lub położyć w pomieszczeniu, gdzie mamy piecyk, kocioł czy kominek. Kiedy się włączają odgłos jest przeraźliwy, ale mogą uratować życie - podkreśla Zbigniew Dudek ze sklepu Rex w Trzebini.