Zagrożenie dostrzegł jeden z mieszkańców.
- Część z latarni jest betonowa. Jedna metalowa stoi naprzeciw przystanku autobusowego. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie dziury w jej słupie tuż nad gruntem - alarmuje Marek Grabowski z Chrzanowa.

Lampie brakuje naprawdę niewiele, by runąć na ulicę lub chodnik. Korozja jest bardzo zaawansowana.
- O skutkach lepiej nie myśleć - mówi Grabowski.

Za oświetlenie miasta, choć wyżej opisany punkt stoi przy ulicy powiatowej, odpowiadają urzędnicy miejscy. O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się więc do Kazimierza Sochackiego z biura ds. dróg i płatnego parkowania Urzędu Miejski w Chrzanowie.

- Muszę sprawę zgłosić do zakładu energetycznego. Jak się okaże, że latarnia do nich nie należy, to znaczy, że jest niczyja, czyli nasza. Tak czy siak przyjmuję zgłoszenie - mówi Sochacki.