Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Nasi święci

05.11.2008 16:07 | 1 komentarz | 9 120 odsłon | red
Przeor z Czernej o. Alfons Maria Mazurek i franciszkanin z Kościelca brat Marcin Oprządek od dziewięciu lat odbierają już chwałę ołtarzy jako błogosławieni męczennicy.
1
Nasi święci
Michał Rapacz
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przeor z Czernej o. Alfons Maria Mazurek i franciszkanin z Kościelca brat Marcin Oprządek od dziewięciu lat odbierają już chwałę ołtarzy jako błogosławieni męczennicy.
Kandydatami na ołtarze są: pielęgniarka z Chrzanowa Janina Woynarowska i zamordowany przez komunistów proboszcz z Płok ks. Michał Rapacz. Parafianie z Rospontowej chcą, by do grona Sług Bożych dołączył ich zmarły w opinii świętości duszpasterz ks. Michał Potaczało.

Niezłomny przeor z Czernej

1 marca 1891 r. we wsi Baranówka pod Lubartowem przyszedł na świat Józef Mazurek. Pod wpływem stryja, jako dwunastolatek wstąpił do seminarium. Gdy w Czernej, rozpoczynając nowicjat, przywdział habit zakonny, przybrał imię – brat Alfons Maria od Ducha Świętego. Pierwszą wojnę światową spędził w Austrii, gdzie kontynuował studia teologiczne. Po święceniach wrócił do kraju. Został dyrektorem i nauczycielem małego seminarium w Wadowicach. W 1930 r. kapituła prowincjalna wybrała go przeorem w Czernej. Ojciec Alfons okazał się świetnym organizatorem. Na przylegającym do klasztoru wzgórzu urządził tarasowe ogrody warzywne. Wykorzystując spadek rzeczki opływającej klasztor, zbudował na niej zaporę z małą elektrownią. Wybudował też dwie kaplice. Nie wymagał tylko od współbraci, ale przede wszystkim od siebie. Starannie przygotowywał konferencje, zorganizował chór. Wiosną 1944 roku hitlerowcy przeprowadzili w klasztorze rewizję. Zakonnikom nakazano udanie się do punktu zbornego w Czernej. Żołnierze polecili przeorowi wsiąść do samochodu. Kilku mieszkańców Nawojowej Góry widziało, jak wypchnęli ojca Mazurka z pojazdu i kazali iść przed siebie. Gdy zakonnik modlił się, Niemcy strzelili w jego stronę. Upadł. Zaczęli go kopać, wsypując mu ziemię do ust. Rannego położono na furmankę. Niedługo potem zmarł. Kult męczennika, pochowanego przy klasztorze w Czernej, rozpoczął się zaraz po wojnie. Jan Paweł II zaliczył go do grona błogosławionych 13 czerwca 1999 roku wraz z grupą 107 męczenników II wojny światowej. Liturgiczne wspomnienie pierwszego beatyfikowanego polskiego karmelity-męczennika przypada 12 czerwca.

Męczennik z Kościelca

Razem z ojcem Mazurkiem błogosławionym został ogłoszony przez Jana Pawła II brat Marcin Oprządek. Urodził się w wielodzietnej rodzinie 4 marca 1884 r. w Kościelcu. Od młodości pracował jako robotnik. Do franciszkańskiego zakonu Braci Mniejszych wstąpił dopiero w wieku 28 lat, po śmierci matki i chorego brata, którymi się opiekował. Zakonny habit przywdział w 1912 r. Za patrona obrał świętego Marcina. Z Krakowa przeniesiono go do Wieliczki, a potem do Sądowej Wiszni. W chwili wybuchu pierwszej wojny światowej wcielono go do wojska austriackiego. Po zdjęciu munduru i złożeniu ślubów wieczystych zakonnik z Kościelca został furtianem w klasztorze św. Kazimierza w Krakowie. Potem pracował w Przemyślu, Koninie, Lwowie i Włocławku. Rok po rozpoczęciu okupacji brata Marcina aresztowało Gestapo, wywożąc go do obozu koncentracyjnego w Sachsenchausen. Potem trafił do Dachau. Należał do komanda pracującego na przyobozowych plantacjach. Gdy Niemcy ogłosili, że osoby starsze i inwalidzi mogą się starać o wyjazd do obozu specjalnego, brat Marcin Oprządek zgłosił się ze względu na zniekształconą dłoń oraz brak palca u lewej ręki. Zamiast do obozów o mniejszym reżimie, pociągi transportujące inwalidów jechały do stacji kolejowej w Mauthausen lub Linz. Stamtąd autami, będącymi w rzeczywistości komorami gazowymi, więźniów przewożono prosto do krematorium. W ten sposób Marcin Oprządek zginął 18 maja 1942 r. O błogosławionym z Kościelca wie niewielu chrzanowian. Dlatego nowy proboszcz kościeleckiej parafii ks. Zdzisław Balon chce rozwinąć kult męczennika z Dachau.

Bezinteresowna pielęgniarka z Chrzanowa

Przyszła na świat 10 maja 1923 roku w Piwnicznej. Jako dziecko trafiła do Chrzanowa, adoptowana przez małżeństwo Woynarowskich. Przybrany ojciec Kazimierz był pułkownikiem i lekarzem, matka prowadziła działalność charytatywną. Janina została pielęgniarką. Ceniono ją za często bezinteresowną opiekę nad chorymi. Dla samotnych matek, starszych i opuszczonych, Janeczka – bo tak ją nazywano – organizowała pomoc materialną i duchową. Sama wiedziała, co to ból, bo dokuczał jej kręgosłup. Nie szczędzono jej upokorzeń, również tych dotyczących jej wyglądu zewnętrznego. Była przełożoną i powiatową instruktorką pielęgniarek. Głęboko religijna, dzień rozpoczynała od uczestnictwa we mszy świętej. Przemyślenia religijne zawarła w swoich wierszach. To jej kościelne zaangażowanie było solą w oku przełożonych. Pewnie dlatego w 1969 roku, na skutek donosu, straciła stanowisko pielęgniarki powiatowej. Jej winą było podwiezienie karetką pogotowia obłożnie chorej mieszkanki Trzebini do miejscowego klasztoru Salwatorianów. Zginęła w wypadku samochodowym pod Krakowem 24 listopada 1979 roku. Jej pogrzeb był manifestacją setek chrzanowian. Przyjaciele i pacjenci nie zapomnieli o niej, co doprowadziło do rozpoczęcia w czerwcu 1999 roku procesu kanonizacyjnego. Obecnie proces, po zakończeniu etapu diecezjalnego, toczy się w Rzymie. Prowadzący go duchowni będą musieli położyć na szali jej zasługi i przywary. Jak choćby odkrytą niedawno sześcioletnią przynależność Służebnicy Bożej do PZPR.

Bezkompromisowy proboszcz z Płok

Urodzony 16 września 1904 roku w Tenczynku Michał Rapacz był synem rolników Jana i Marianny. Po ukończeniu gimnazjum w Myślenicach wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Jego pierwszą placówką duszpasterską po święceniach otrzymanych w 1931 r. była parafia w Płokach. W ciągu dwuletniej posługi, jako wikary opiekował się stowarzyszeniami młodzieży, założył teatr amatorski, troszczył się o chorych i ubogich. Po czterech latach pobytu w parafii w Rajczy wrócił do Płok, ale już jako proboszcz. Szybko wziął się do intensywnej pracy. Z pomocą parafian wybudował dzwonnicę. Odważnie wyrzucał miejscowym gospodarzom pracę przy żniwach w niedzielę. Wytykał nieobyczajność, dwulicowość i tchórzostwo. W październiku 1939 roku Niemcy aresztowali księdza Rapacza i jego kościelnego pod zarzutem posiadania broni. Stanowczość i odwaga księdza oraz niezła znajomość języka niemieckiego uchroniły obu od sądu wojskowego. Po wojnie bezkompromisowy ksiądz od razu stał się celem ataków PPR-owców. Zaczął otrzymywać pogróżki. Wyrok na kapłana wydano prawdopodobnie na zebraniu partii komunistycznej w Trzebini. Księdza ostrzeżono i namawiano, by opuścił Płoki. Odmówił, powołując się na obowiązek duszpasterski i sumienie. W nocy z 11 na 12 maja 1946 r. na plebanię wtargnęła bojówka złożona z komunistycznych działaczy. Kapłanowi odczytano wyrok śmierci. Na powrozie ciągnięto go wokół kościoła i bito. W pobliskim lesie uderzono go twardym przedmiotem w głowę i zastrzelono.
Pochowano go w rodzinnej parafii w Lubniu. W 1980 r. przeprowadzono ekshumację i zwłoki złożono przy kościele w Płokach. Zrodził się lokalny męczennik. Archidiecezja krakowska rozpoczęła w 1992 jego proces beatyfikacyjny. Zebrane materiały przekazano do Stolicy Apostolskiej.

Apostoł dobroci z Rospontowej

Michał Potaczało był siódmym z dziewięciorga dzieci Rocha i Marii. Na świat przyszedł 8 sierpnia 1912 r. w Hucisku k. Leżajska. Marzenia o stanie duchownym urzeczywistnił po zdaniu matury, zostając klerykiem seminarium w Przemyślu.
Po święceniach został wikariuszem w Pysznicy k. Niska, a w pierwszych latach wojny był wikarym w Rozwadowie. Urządził tam szpital dla chorych, doglądał uchodźców i żywił ubogich. Potem został kapelanem AK. Organizował nasłuch radiowy, był zaopatrzeniowcem i łącznikiem. Przez dwa lata w Beskidzie Niskim i Bieszczadach, pod fałszywym nazwiskiem, ukrywał się przed Gestapo, doznając wielu upokorzeń, głodu i zimna. Po wojnie został kapelanem u Sióstr Urszulanek w Rokicinach Podhalańskich. Poszukiwany przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, wyjechał na północ Polski. W marcu 1954 r. objął parafię Matki Bożej Ostrobramskiej w Chrzanowie-Rospontowej.

Poświęcił się pomocy bliźnim. Był szczególnie oddany starym, chorym, samotnym. Sam żył skromnie. Dla dzieci i młodzieży organizował darmowe korepetycje i urządzał wycieczki. Za posługi kapłańskie z reguły nie brał zapłaty.
Zmarł 4 stycznia 1975 r. Wyrazem uznania i wdzięczności ze strony parafian jest prośba o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i ogłoszenie księdza Michała Potaczały pięć lat temu patronem SP nr 5 w Chrzanowie.
Marek Oratowski

Przełom nr 44 (860) 29.10.2008