Nie masz konta? Zarejestruj się

Ludzie

Kurhan został bez ojca

24.03.2010 10:27 | 1 komentarz | 14 146 odsłon | red
Kapłan z powołania, oddany Bogu i ludziom. Człowiek niezwykle skromny. Uparty, szczery, czasami aż do bólu. Taki według parafian był ks. Stanisław Fijałek. - Drugiego takiego proboszcza mieć już nie będziemy - mówią mieszkańcy Dulowej i Karniowic.
1
Kurhan został bez ojca
Podczas wystawienia zwłok ks. Stanisława Fijałka w kurhanie parafianie żegnali zmarłego, głaskając go po rękach
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Kapłan z powołania, oddany Bogu i ludziom. Człowiek niezwykle skromny. Uparty, szczery, czasami aż do bólu. Taki według parafian był ks. Stanisław Fijałek. - Drugiego takiego proboszcza mieć już nie będziemy - mówią mieszkańcy Dulowej i Karniowic.

Przychodząc w 1979 r. do parafii w Karniowicach-Dulowej, robił to wbrew swojej woli. Nigdy zresztą tego nie ukrywał.

Szachy i zupa z pokrzyw
- Wręczono mi kanoniczny nakaz podpisany ręką Karola Wojtyły, ówczesnego metropolity krakowskiego. Co miałem robić? - mówił na łamach „Przełomu” ks. Fijałek. - Ale tak już bywa. Matka najbardziej kocha dziecko, które z początku nie było jej najbliższe.

Wielu pamięta go kursującego rowerem z jednego zakątka parafii do drugiego. Dopiero potem przesiadł się do czerwonego seicento, podarowanego mu przez parafian.

- Nawet wśród wyższego duchowieństwa podkreślał, że jest tylu biednych, a księża jeżdżą dużymi brykami - mówi Maciej Dominik z Dulowej.

Przyznaje, że ks. Fijałek był bardzo skromny. Nie przeszkadzało mu to, że chodził w starej, zniszczonej sutannie.

- Lubił zupę z pokrzyw. Mówił, że jest zdrowa. Podkreślał, że za bogatym jedzeniem nie przepada - dodaje Alicja Jochymek. Z jej mężem Władysławem często grywał w szachy. Dyskutowali przy tym o historii. To były jego dwie wielkie pasje.

- Tylko że ksiądz nie lubił przegrywać. Kiedyś udało mi się wygrać z nim trzy razy z rzędu. Wyszedł i przez długi czas nie przychodził - opowiada Władysław Jochymek.

Najgorsze są głupie nawyki
Był uparty. Ale to właśnie dzięki temu, wbrew napotykanym trudnościom, doprowadził do utworzenia zakładu dla głuchoniemych w Pcimiu.

- Wiele osób starało się ich zepchnąć na margines, ale nie ksiądz Stanisław. On wyciągał do nich rękę. Nawet nauczył się języka migowego - mówi Maciej Dominik.

- Był normalnym człowiekiem. Przełamał barierę pomiędzy zwykłym człowiekiem a duchownym. Takiego proboszcza nigdy nie będziemy mieli - uważa Krystyna Czerniawska z Dulowej.

Inżynier-humanista, jak mówili o ks. Stanisławie, wybudował dwa kościoły. Sam podkreślał, że nielegalnie. W czasach, gdy powstawanie nowych świątyń nie było dobrze widziane, potrafił zdobyć materiał.

Dziełem, które rozsławiło księdza i niewielką wieś w zachodniej Małopolsce, jest Ośrodek Pamięci Zmarłych, znany jako kurhan. To alternatywa dla tradycyjnego pochówku w ziemi, którego ks. Fijałek był przeciwnikiem.

- Proszę popatrzeć na ten cmentarz obok kurhanu. Po co tym zmarłym wszystkie pieniądze, które się tu zostawia? Tylu mamy mądrych Polaków i żaden nie potrafi odejść od tradycjonalizmu. Owszem, tradycje są dobre, ale jak są rozumne! Nie ma nic gorszego od głupich nawyków - podkreślał w rozmowie z „Przełomem”.

Chciał w kurhanie, spoczął w ziemi
Dzień przed pogrzebem ks. Fijałka, po mszy świętej, wystawiono jego zwłoki w kurhanie. Zapłakani parafianie podchodzili do trumny zmarłego. Głaskali go po rękach, prosili o wstawiennictwo.

Ks. Stanisław chciał spocząć właśnie w kurhanie. Taka była jego ostatnia wola. Wola, której nie uszanowano. Księdza Stanisława Fijałka pochowano na cmentarzu w Dulowej. Żegnały go tysiące ludzi. W nabożeństwie żałobnym uczestniczyli przyjaciele, parafianie, samorządowcy. Kondukt wraz z orkiestrą liczył kilkaset metrów.

- Tymczasem ksiądz życzył sobie skromnego pogrzebu, bez orkiestry, przemówień. Chciał, by pochowano go w kurhanie, nie w ziemi. To było jego marzenie. Mówił o tym, gdy odwiedzałem go w szpitalu. Niestety, ktoś zadecydował inaczej. Nie uszanował jego woli. To smutne - mówi Czesław Kozioł z Dulowej, który przez lata przyjaźnił się z księdzem. Wraz z nim budował karniowicki kurhan.

- Zawsze, gdy odwiedzał nas w Kamesznicy, mówił, że chce spocząć w kurhanie. Jak można było obalić jego testament i pochować do piachu?! To woła o pomstę do nieba - uważa Rozalia Fułat, mieszkanka tej górskiej miejscowości, której rodzina z księdzem przyjaźniła się od lat.

Decyzję o pochowaniu ks. Fijałka na cmentarzu w Dulowej podjął ks. kardynał Stanisław Dziwisz.

- Ks. Fijałek ślubował posłuszeństwo wobec Chrystusa, a to oznacza, że chciał być posłuszny biskupowi - tak ks. Wiesław Grzechynia, były proboszcz parafii w Karniowicach, tłumaczył wiernym decyzję biskupa.
Anna Jarguz
Michał Koryczan

Czym jest kurhan?
Karniowicki kurhan łączy w sobie myśl konstrukcyjną egipskich piramid, katakumb rzymskich, kaplic książęcych i królewskich z tradycją słowiańskiego grzebania zmarłych, indiańskich kurhanów nad rzeką Mississipi, grobowców zamożnych europejskich rodzin, polskich przykościelnych cmentarzy, z obecnymi włącznie.

Pierwotnie przy pochówku miała być wykorzystana tanatopraksja. Poddane mineralizacji ciała złożone w specjalnej osłonie, po jakimś czasie maleją, aż w końcu się proszkują. Na taką formę kuria krakowska się nie zgodziła.

W tej sytuacji zdecydowano, że w kryptach będą chowane urny z prochami zmarłych po kremacji.

Projekt kurhanu był gotowy w sierpniu 1998 r. 29 sierpnia 1998 r. biskup Kazimierz Nycz poświęcił ziemię pod jego budowę. W grudniu 1998 r. otrzymano zezwolenie na budowę Parafialnego Ośrodka Pamięci Zmarłych Przodków. Prace rozpoczęto 9 kwietnia 1999 r. W 2003 r. kurhan był już gotowy.

Pierwszy pochówek miał miejsce w 2006 r. Przeniesiono tam wówczas prochy osób pogrzebanych na tradycyjnym cmentarzu. W 2007 r. pochowano pierwszą osobę skremowaną tuż po śmierci.

Obecnie spoczywa w nim trzynastu zmarłych. Dzień przed śmiercią ks. Stanisława do kurhanu przeniesiono szczątki jego dwóch wujków: Jakuba i Wojciecha Fijałków.

W kryptach Parafialnego Ośrodka Pamięci Zmarłych Przodków jest miejsce na 4 tysiące urn.
(MK)

Złote myśli księdza Stanisława Fijałka

Po przejściu w 2004 r. na emeryturę, po 33 latach, kierowania parafią Karniowice-Dulowa
Zaufałem wam, choć wiem, że między nami bywało różnie. Nienarodzone dziecko kopie swoją matkę w brzuch. Ja też wiedziałem, że ktoś będzie mnie kopał, ale się nie zniechęcałem. Prawdziwy ból jest zawsze połączony z miłością.

O swoich pomysłach
Jestem kontrowersyjny, ale robię to świadomie.

O tanatopraksji
Tanatopraksja to nie mniejsza ingerencja w organizm ludzki, jak ingerencja człowieka w środowisko naturalne. Bo czymże innym są te nagrobki na tradycyjnym cmentarzu?

O budowie kurhanu
Ostatnio na budowie zjawiło się piętnastu chłopa! Ludzie połknęli haczyk. Ciekawi ich tylko jedno, skąd mam na to wszystko pieniądze. Ja jestem góralem, wiec daję sobie radę. Najważniejsze, że ducha nie tracę. Kiedy bowiem na froncie dowódca straci wiarę w zwycięstwo, reszcie żołnierzy udzieli się to i przegrają.

Po przyjściu do parafii w Karniowicach-Dulowej
Powiedziałem do parafian: nie macie we wsi karczmy, to znaczy, że jesteście trzeźwi. Dogadamy się. Macie ładne domy, więc lubicie pieniądze. Nie będziemy więc się o nie kłócić.

O podejściu kurii do pomysłu budowy kurhanu
Nie mam żalu do kurii biskupiej, że traktuje mój pomysł z rezerwą. Kuria to urząd, a każdy urząd musi być ostrożny.

O kurhanie
To będzie miejsce wiecznego spoczynku dla wszystkich. Wierzących i niewierzących. Taka baza miłości. Jeśli w ogóle jest ekumenizm, to on w nim właśnie będzie. W kurhanie zapanuje równość. Nie będzie miejsca dla biednych i bogatych.

Złote myśli ks. Fijałka pochodzą z archiwalnych numerów „Przełomu”

Przełom nr 11 (930) 17.03.2010