Nie masz konta? Zarejestruj się

Porady

O frazeologizmach z czasów Sasów

04.09.2013 12:24 | 0 komentarzy | 11 533 odsłon | red
Polszczyzna łatwizna. Maciej Malinowski jest mistrzem ortografii polskiej (katowickie „Dyktando”), autorem książek „(...) boby było lepiej”, „Obcy język polski” i „Co z tą polszczyzną”
0
O frazeologizmach z czasów Sasów
Maciej Malinowski
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Polszczyzna łatwizna. Maciej Malinowski jest mistrzem ortografii polskiej (katowickie „Dyktando”), autorem książek „(...)
boby było lepiej”, „Obcy język polski” i „Co z tą polszczyzną”

W polszczyźnie funkcjonuje stare powiedzenie, niestety mające aż cztery wersje pisowniowe: Jeden do Sasa, drugi do Lasa; Jeden do Sasa, drugi do lasa; Jeden sasa, drugi do lasa; Jeden sa, sa, drugi do lasa.

Są też postacie skrócone Od Sasa do Lasa, Od Sasa do lasa, Od sasa do lasa. Skąd się bierze owa gramatyczna (raz do Sasa,raz od Sasa) i ortograficzna (raz wielkie, raz małe litery, raz nawet pisownia rozdzielna sa, sa) rozbieżność?

Powodem jest nieznajomość genezy tego frazeologizmu i nieuświadamianie sobie, że istnieją w obiegu dwie hipotezy na ten temat.
Według pierwszej należy pisać Jeden sasa (albo sa, sa), drugi do lasa , a więc sasa (sa, sa) małymi literami, ponieważ chodzi o zawołanie sa, sa!, którego dawniej używało się na idące nierówno w zaprzęgu woły.

Powodem było to, że jeden wół (zwykle stary) szedł w miarę dobrze, tzn. prosto przed siebie, drugi natomiast, ten młody, zbaczał z drogi, kierował się na prawo, w bok. Dlatego powożący wołał wtedy sa, sa!, co miało znaczyć, że niepokorny wół musi wrócić do szeregu, czyli iść jak gdyby w lewo, żeby wyrównać krok z drugim wołem, tzn. żeby obydwa ciągnęły zaprzęg w tym samym kierunku.
I właśnie ową okoliczność związaną z zachowaniem się wołów językoznawcy wzięli za podstawę przenośnego powiedzenia Jeden sa sa (czyli`na lewo`), drugi do lasa (tzn. `do lasu; w przeciwną stronę`). Dziś sięga się po nie wtedy, gdy zamierza się podkreślić, że `każdy myśli o czymś innym; skłania się ku czemu innemu`.

Jak już wspomniałem, istnieje jednak drugie etymologiczne wyjaśnienie omawianego zwrotu, z tym że ma on już wówczas nieco inne brzmienie.

Otóż niektórzy uważają, że przywołane przez mnie powiedzenie pochodzi z czasów, kiedy trwały rozgrywki personalne między królem Augustem II Wettynem Sasem (zwanym Mocnym) a królem Stanisławem Leszczyńskim, czyli „Lasem”.
Jak wiadomo, w czasie wielkiej wojny północnej (w latach 1700-1721) Leszczyński twardo stał za królem szwedzkim Karolem XII, który po wkroczeniu na ziemie Rzeczypospolitej w 1704 r. nakazał części przychylnej mu szlachty wybrać na króla Polski właśnie „Lasa”. Rok później Leszczyński istotnie koronował się w Warszawie i po zrzeczeniu się przez Augusta II prawa do korony stał się oficjalnie panującym władcą. Kiedy jednak po klęsce Szwedów pod Połtawą August II anulował swą rezygnację z prawa do tronu polskiego, Leszczyński – opuszczony przez dawnych zwolenników – schronił się najpierw w Szczecinie, a potem w Szwecji, jednak wciąż miał zwolenników (tak samo zresztą jak i... jego rywal, Sas).

Jeśliby więc tę wersję przyjąć za prawdziwą, należałoby pisać Jeden do Sasa, drugi do „Lasa”, a po opuszczeniu cudzysłowu do Lasa, co miałoby znaczyć `jeden opowiada się za królem Augustem II Sasem, drugi za królem Stanisławem Leszczyńskim zwanym potocznie Lasem`).

Tymczasem nawet niektóre słowniki języka polskiego (np. Uniwersalny słownik języka polskiego PWN pod redakcją Stanisława Dubisza, Warszawa 2003, t. III, s. 1147) notują dziś pisownię Jeden do Sasa, drugi do lasa, a więc z członem do lasa oddanym w druku małą literą. Jest to zaskakujące, gdyż w gruncie rzeczy chodzi o kontaminację (skrzyżowanie) dwóch konstrukcji: Jeden sasa (sa, sa), drugi do lasa oraz Jeden do Sasa, drugi do Lasa.

Z innym Sasem, królem Augustem III Wettynem, synem Augusta II, związany jest drugi frazeologizm: Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa.

Powszechnie uważa się, że za panowania tego monarchy elekcyjnego w Polsce (w latach 1733-1763) zaczęła się pogłębiać anarchia, zrywano posiedzenia sejmu (odbyło się tylko jedno, tzw. pacyfikacyjne, które miało potwierdzić prawo do tytułu królewskiego władcy), a szczególnie szlachta i magnateria nieustannie biesiadowała, czyli bawiła się i piła.

Prawdą jest, że August III nie troszczył się zbytnio o siłę militarną Rzeczypospolitej, większość uwagi poświęcał wystawnemu życiu i powiększaniu bogactwa swego drezdeńskiego dworu (był znawcą i mecenasem sztuki, zwłaszcza malarstwa). W Polsce przebywał rzadko, a w oficjalnej korespondencji posługiwał się językiem francuskim, który uważał za język władców,

Mimo to trzydziestoletni okres panowania Augusta III Sasa w Polsce przez wielu historyków nie jest oceniany aż tak źle. Zdaniem znawcy dziejów unii polsko-saskiej prof. Jacka Staszewskiego, stereotypy o tych czasach niepotrzebnie utrwalają książki Ignacego Józefa Kraszewskiego „Hrabina Cosel” i „Brühl”.

Ów historyk zwraca też uwagę na to, że powiedzenie Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa było początkowo pochlebne dla Augusta III, gdyż utrwalało wspomnienie o dobrobycie czasów pokoju po latach wielkiego głodu i ubóstwa Polski w czasach wojny na początku XVIII wieku. Dopiero później zaczęto je interpretować negatywnie...
Przełom nr 34 (1105) 28.8.2013