Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

SPORTOWA SOBOTA. Unia nie znalazła pogromcy

24.11.2012 15:13 | 0 komentarzy | 3 830 odsłony | red
Młodzi piłkarze Unii Oświęcim wygrali sobotni turniej Lokomotywa Cup. Drugie miejsce zajął Stadion Śląski Chorzów, a trzecie Janina Libiąż.
0
SPORTOWA SOBOTA. Unia nie znalazła pogromcy
Wewnętrzny pojedynek zawodników MOKSiR Chrzanów podczas turnieju Lokomotywa Cup. Fot. Michał Koryczan
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Młodzi piłkarze Unii Oświęcim wygrali sobotni turniej Lokomotywa Cup. Drugie miejsce zajął Stadion Śląski Chorzów, a trzecie Janina Libiąż.

PIŁKA NOŻNA HALOWA

Lokomotywa Cup, rocznik 1999
Rywalizację w grupie A zdominował Stadion Śląski Chorzów, zwyciężając we wszystkich trzech pojedynkach. W tabeli wyprzedził Górnika Jaworzno, którego pokonał po zaciętym boju 3-2. Trzecie miejsce przypadło MOKSiR Chrzanów 1999, a czwarte Karolowi Wadowice.
W grupie B triumfowała Unia Oświęcim (wygrała wszystkie mecze). Za „Unitami” uplasowały się kolejno Janina Libiąż (z oświęcimianami przegrała 0-1), Rozwój Katowice i MOKSiR 2000.
W półfinałach ambitnie walczący libiążanie ulegli ekipie z Chorzowa 0-2, tracąc gole w ostatnich czterech minutach spotkania, natomiast Unia pokonała 2-0 Górnika.
W finale w regulaminowym czasie gry notowano remis 1-1. Rzuty karne lepiej egzekwowali gracze z Oświęcimia, zwyciężając 3-1 Stadion Śląski.
Trzecie miejsce przypadło Janinie, która ograła 2-0 zespół z Jaworzna.
Na piątej lokacie zmagania zakończyli wadowiczanie pokonując w karnych 1-0 MOKSiR Chrzanów 1999.
W meczu o siódmą pozycję Rozwój wygrał 2-0 z MOKSiR Chrzanów 2000.
- Byłem zainteresowany jak wypadnie my na tle takich zespołów jak Rozwój czy Stadion Śląski. Z Unią rywalizujemy w lidze i na razie nas ogrywają na dużym boisku. Jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Mało brakło, a mielibyśmy nawet finał – mówi Michał Gut, trener libiążan.
- Lokomotywa Cup to nasz taki turniej eksportowy, mocno obsadzony. Zawsze uważałem i zdania nie zmienię, że lepiej przegrać z mocną drużyną niż wygrywać ze słabymi. Wynik sportowy nie jest najważniejszy – podkreśla Dariusz Bieroński, trener chrzanowian.

Sportowy weekend w obiektywie

SIATKÓWKA

III liga kobiet
PMOS Chrzanów – Salos Kraków 1-3 (18-25, 25-18, 23-25, 22-25)
PMOS: K. Zubik, D. Lempart, W. Merda, P. Kujawiak, M. Zając, A. Szczurek, J. Kozik, M. Kozik, K. Nowak, A. Kałużna (libero)
Salos: A. Czapiga, A. Bakuła, K. Kubacka, M. Niedzielska, A. Szafraniec, K. Miętka, A. Budziaszek, E. Klita, K. Rerak, J. Olipra, K. Pszyk, D. Nowak (libero)
Wicelider z Krakowa był faworytem tego meczu. Jednak krakowianki musiały się sporo napocić, by wygrać w Chrzanowie. W pierwszym secie Salos prowadził 12-4 i 19-14, by wygrać 25-18. Drugiego seta przy zagrywce Katarzyny Zubik chrzanowianki zaczęły od prowadzenia 7-0. Potem rywalki nieco zniwelowały stratę (12-15), ale jej już nie odrobiły. Trzecia partia miała kluczowe znaczenie dla losów meczu. Chrzanowianki prowadziły 5-2, ale potem popełniły sporo błędów. Doprowadziły do remisu (15-15 i 21-21). W końcówce jednak zabrakło gospodyniom przyjęcia, myliły się także w ataku i przegrały 23-25. W czwartej partii dzielnie walczyły. Przy stanie 16-16 przegrały jednak sześć piłek z rzędu i już nie dogoniły rywalek.
- Za dużo w naszych szeregach było dzisiaj chaosu. Na pewno ten wynik mógł być dużo lepszy – powiedziała nam kapitan PMOS-u Aleksandra Szczurek.

Iskry Chełmiec – Maraton Krzeszowice 2-3 (12-25, 25-18, 25-15, 23-25, 12-15)

Maraton: Dymacz, Bociek, Płatek, Domagalska, Bodzęta, Wójcik, Nowak (libero), Woźniak (libero) oraz Kret, Maj, Satora
Siatkarki Maratonu po sześciu rozegranych meczach wciąż są niepokonane. Dziś po ciężkim boju zwyciężyły w Chełmcu.
Pierwszego seta przyjezdne wygrały bez większego wysiłku. Schody zaczęły się później, bo dwie kolejne partie okazały się zwycięskie dla gospodyń. Zarówno w drugiej, jak i w trzecie odsłonie, obie ekipy z początku wymieniały ciosy, ale ostatecznie górą były Iskry.
Czwarta część gry oraz tie- break były najbardziej zacięte. I tak jak pierwszy set, na korzyść krzeszowiczanek. W przedostatnim secie decydująca była końcówka. W piątej odsłonie natomiast Maraton na ogół utrzymywał minimalną przewagę i dotrwał do końca.
- Pierwszy set był dla nas zbyt łatwy. Spadła potem adrenalina. Więcej walki było po zmianach. Dziewczyny powalczyły, choć nie wszystko dziś wychodziło. Chełmiec to podobno dobra drużyna, ale nie mieliśmy rozeznania. Rywalki dobrze zagrały w obronie, ratowały nawet stracone, wydawałoby się, piłki – mówi Marta Kurek, trener Maratonu.

III liga mężczyzn
Janina Libiąż - Hutnik Dobry Wynik Kraków 0-3 (28-26, 21-25, 27-25)
Janina: M.Matyja, Urbaniak, Świeżowicz, Szyszka, Topa, Książek, Luboń (libero), B. Matyja, Wędzicha.
Początek pierwszego seta to wyraźna przewaga gości. Gracze Janiny przegrywali 1-6, następnie 10-15. Później udało im dogonić rywala, a nawet doprowadzić do piłki setowej. Błąd przy odbiorze sprawił, że Hutnik wyrównał, a po kilku kolejnych nieudanych zagraniach gospodarzy mógł zapisać starcie na swój rachunek.
W drugiej części zawodnicy Janiny nie popełniali już tylu błędów w zagrywce. Prowadzili 15-12, ale wtedy mocno zmobilizowała się drużyna z Krakowa. Goście najpierw zdobyli kolejno sześć punktów, a później, z wyraźną przewagą, wygrali całego seta.
Ostatnia partia gry była dość wyrównana. Drużyny zdobywały „punkt za punkt”. Ekipa Hutnika popełniała jednak mniej błędów i w końcówce była górą.
- To był dla nas ważny mecz. Zwycięstwo umocniłoby nas w tabeli, więc szkoda przegranej. Zdecydowały o niej popełnione przez nas, głupie błędy. Przed nami spotkania z Chełmkiem i Olkuszem. To mocne ekipy, ale liczę, że zdobędziemy z nimi przynajmniej cztery punkty – powiedział Mateusz Drabik, trener siatkarzy Janiny.

(MK, MOR, JD, KO)