Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

05.03.2008 12:03 | 1 komentarz | 8 768 odsłon | red
Doświadczalna uprawa roślin energetycznych, jakiej podjęła się Elektrownia Siersza, nie przyniosła oczekiwanych efektów. Żaden z siedmiu nasadzonych gatunków nie chciał okazale rosnąć.
1
Brakuje biomasy
Radni z gminnej i powiatowej komisji ochrony środowiska odwiedzili Elektrownię Siersza, by z bliska przyjrzeć się instalacji do spalania biomasy
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Doświadczalna uprawa roślin energetycznych, jakiej podjęła się Elektrownia Siersza, nie przyniosła oczekiwanych efektów. Żaden z siedmiu nasadzonych gatunków nie chciał okazale rosnąć.
Elektrownia zainwestowała w sadzonki czterech odmian wierzby energetycznej, ślazowca pensylwańskiego, miscanthusa oraz róży bezkolcowej. Spośród tych siedmiu gatunków roślin energetycznych, nasadzonych na terenie dawnej hałdy żużla, tylko trzy się przyjęły. Jednak by okazale rosły i nadawały się na opał, glebę trzeba by najpierw nawieźć, najlepiej osadem ściekowym. Osad, jak wiadomo śmierdzi, co mogłoby wywołać protesty mieszkańców. Poza kwaśną glebą, rośliny potrzebują również wysokiego poziomu wód podskórnych. A na piaszczystych terenach wokół elektrowni jest problem z wodą. Zakład wycofał się więc z dalszego inwestowania w uprawę roślin energetycznych, bo nie jest ona opłacalna.
W roku 2007 udział biomasy w ogólnej, rocznej produkcji energii elektrycznej, wyniósł około 2,4 proc. Elektrownia Siersza spala około 12 ton biomasy na godzinę (ponad 80 tys. ton na rok), zarówno w kotłach pyłowych, jak i fluidalnych. Są to głównie resztki z tartaków, drewno pochodzące w wycinki drzew. Unia Europejska mówi, że udział zielonej energii w rocznej produkcji powinien wynosić za kilka lat 20 proc. Niestety, w Polsce biomasy na opał brakuje.
- Na jednym bloku możemy spalić około 200 ton biomasy na dobę. Dostajemy około 100 ton – obrazuje Leszek Krzemień, zastępca dyrektora ds. technicznych Elektrowni Siersza, wchodzącej w skład Południowego Koncernu Energetycznego SA.
Radni z gminnej, jak i powiatowej komisji ochrony środowiska, odwiedzili ostatnio zakład, by wspólnie z dyrekcją zastanowić się nie tylko nad spalaniem biomasy, ale również śmieci.
- Na składowisku segregujemy różnego rodzaju odpady. Być może niektóre z nich, przykładowo drewniane elementy z wersalek, można by formować w pelety i dostarczać elektrowni jako opał. Przy okazji moglibyśmy jeszcze na tym zarobić. Na obecną chwilę to temat do dalszych rozważań – sugeruje radny powiatowy Adam Pasternak, pracownik trzebińskich usług komunalnych.
- W Elektrowni Halemba przymierzano się do budowy takiego bloku, gdzie można by spalać odpady komunalne. Na razie sprzeciwiają się temu mieszkańcy – zaznacza Leszek Krzemień.
- Pelety można robić np. ze słonecznika, czy obierków z ziemniaków. Takich odpadów, które można by spalać i w tej sposób uzyskiwać energię, jest więcej. Tematem przyszłościowym jest również pyroliza, czyli zgazowywanie biomasy, którą można by uruchomić właśnie na bazie Elektrowni Siersza. Prędzej czy później wszyscy będziemy się musieli zmierzyć z utylizacją odpadów – zauważa radny powiatowy Kazimierz Boroń, przez lata związany z przemysłem chemicznym.
Na razie radni od ochrony środowiska dyskutują. Od czegoś trzeba jednak zacząć. Być może w przyszłości efektem ich rozmów z dyrekcją zakładu będzie instalacja do spalania śmieci.
(AJ)

PRZEŁOM nr 10 (826) 5 III 2008

Czytaj również